wtorek, 16 września 2014

Staruszkowie-zbrodniarze stawiani przed sądem... i dobrze!

Media informują o postawieniu w stan oskarżenia Oskara Groeninga, lat 93, (zobacz tutaj, tutaj i tutaj, oskarżony doczekał się już nawet obszernego hasła na Wikipedii). W Auschwitz zajmował się rzeczami odebranymi węgierskim Żydom, w tym liczeniem ich pieniędzy. Oskarżyciel hanowerski zarzuca mu pomocnictwo w 300.000 morderstw w związku z jego służbą jako SS-Rottenführer w obozie śmierci.

Nie mamy dostępu do oryginalnego aktu oskarżenia, warto jednak zwrócić uwagę, że wszystkie gazety mówią jedynie o odpowiedzialności za morderstwa, którego karalność, zgodnie z prawem niemieckim, nie przedawnia się (zob. niemiecki kodeks karny z 1998 r., Sec. 78 (2)). Wydaje się jednak, że czyny Groeninga można również zakwalifikować jako udział w ludobójstwie. Warto przypomnieć, iż w orzecznictwie choćby Najwyższego Trybunału Narodowego (specjalny polski sąd, który sądził wybrane sprawy z okresu II wojny światowej; zob. tzw. wyrok oświęcimski ) podkreślano, iż wszystkie osoby zaangażowane w dokonywanie ludobójstwa, bez względu, jaka była dokładnie ich rola (czy to wrzucali puszki z trucizną, czy też odwozili więźniów do komór gazowych), ponoszą za nie odpowiedzialność.

Pojawia się pytanie, czy jest sens sądzić osobę w tak zaawansowanym wieku (od razu można usłyszeć, iż to niehumanitarne, że jest już za późno, że prędzej dana osoba umrze niż usłyszy werdykt). Ostatnio padało ono w szczególności w kontekście procesów przed Nadzwyczajnymi Izbami w Sądach Kambodży, gdzie średnia wieku oskarżonych przekracza 80 lat. Moim zdaniem, zawsze warto, w szczególności, gdy wymierzeniem kary zainteresowane są ofiary. Oskar Groening - nobliwy staruszek, cieszący się dobrym zdrowiem, opisuje m.in. jak inny SS-man rozbijał główkę płaczącego dziecka o bok ciężarówki. Pewnie z ciężkim sercem liczyło mu się odebrane rodzicom tego dziecka pieniądze, to musiała być trauma na całe życie... Oskarżony twierdzi, że był jedynie trybikiem w nazistowskiej maszynie, nie odpowiadał za masowe zabijanie i choć sprzeciwiał się praktyce negowania Holokaustu w Niemczech, to nie czuje się za niego odpowiedzialny. Może więc ten proces przypomni, iż zwyczajni Niemcy przez swe posłuszeństwo nazistowskiej machinie byli w istocie najgorliwszymi katami Hitlera, jak podkreślał w swej słynnej książce Daniel Jonah Goldhagen (zobacz echa dyskusji nad jego książką tutaj).

Na marginesie można zwrócić uwagę, że w prasie zagranicznej nie znalazło się haniebne sformułowanie "polskie obozy śmierci", lecz mówi się poprawnie o "obozach śmierci na terenie okupowanej Polski".

Brak komentarzy: