wtorek, 2 września 2014

Ukraina to nie Zachodni Brzeg

Wczoraj Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon wyraził swoje zaniepokojenie deklaracją Izraela o objęciu 1000 ha ziem w regionie Betlejem jako „state land”. Zdaniem Ban Ki-moona toruje to drogę działalności osadniczej Izraela, ale takie jednostronne akty są sprzeczne z prawem międzynarodowym a jednocześnie utrudniają osiągnięcie porozumienia w razie ewentualnych negocjacji pokojowych. Jednocześnie Sekretarz wezwał Izrael do powstrzymania się od działań sprzecznych z zobowiązaniami międzynarodowymi, powołał się także na ustalenia tzw. „mapy drogowej” (Quartet Road Map, więcej tu i tu), która dotyczyła programu naprawy stosunków palestyńsko- izraelskich i zakładała, że strony mogą pokojowo egzystować obok siebie w stabilnych warunkach, zapewniających wspólny rozwój.

Należałoby oczekiwać stworzenia mapy drogowej dla rozwiązania kwestii konfliktu na Ukrainie, który jest coraz bardziej krwawy i niebezpieczny. Tylko jak powstrzymać „osadnicze” zapędy Rosji? Sytuacja, niestety, jest dość podobna do tej na Zachodnim Brzegu, tylko reakcje Sekretarza Generalnego wobec agresji na Ukrainie są jakoś wyraźnie słabsze. Nie nazywa się w oficjalnych dokumentach zachowań Rosji agresją, nie mówi się w ONZ, że używa ona siły zbrojnej czy że właściwie toczy ona regularną wojnę na Ukrainie (jednostkowe głosy, takie jak głos Samanthy Power podczas spotkania Rady Bezpieczeństwa o czym pisaliśmy tu to za mało, żeby uznać, że społeczność międzynarodowa potępia zachowania Rosji). Mówi się natomiast, że strony powinny się wyrzec agresji i nie doprowadzać do eskalacji konfliktu (zobacz np. tu). Perfidia (czy może sarkazm?) dyplomatów sięga zenitu.

Brak komentarzy: