poniedziałek, 21 września 2015

Chcemy pokoju nie tylko w światowy dzień pokoju... ale właściwie czego chcemy?

21 września obchodzony jest dzień pokoju, nic więc dziwnego, że Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki Moon wezwał wszystkie walczące strony do złożenia broni i przestrzegania globalnego zawieszenia broni, a także aby zaprzestały zabijania i niszczenia i stworzyły przestrzeń dla trwałego pokoju. Takich słów oczekuje się oczywiście od SG ONZ, jednak warto zastanowić się, czym jest pokój...

Nie ma prawnie wiążącej definicji tego pojęcia. Zgromadzenie Ogólne wielokrotnie podkreślało, że pokój nie oznacza tylko braku konfliktu, ale stanowi „pozytywny, dynamiczny, zakładający uczestnictwo proces, w którym zachęca się do dialogu, a konflikty rozwiązywane są w duchu wzajemnego zrozumienia i współpracy" (zob. rez. 53/243 z 1999 r.). ZO regularnie przyjmuje również rezolucje o promocji pokoju jako istotnym warunku dla pełnego korzystania z wszelkich praw człowieka przez wszystkich (Promotion of peace as a vital requirement for the full enjoyment of all human rights by all, zob. np. A/RES/69/176 z 18 grudnia 2014 r.). 


Z kolei w Radzie Praw Człowieka od kilku lat regularnie przyjmowane są rezolucje dotyczące prawa do pokoju jako prawa człowieka, a na 2015 r. zapowiadano przyjęcie odpowiedniej deklaracji dotyczącej prawa do pokoju, której treść jest konsultowana z rządami - zob. rez. 27/17

Charakterystyczne jest to, że do pojęcia pokoju wrzuca się niemal wszystko co kojarzy się z bezpieczeństwem, dobrobytem, prawami człowieka. Stąd też prawo do pokoju miałoby mieć status metaprawa, hiperprawa mającego nie do końca określony krąg zarówno podmiotów dysponujących tymże prawem, jak i tych, którzy to prawo mają zapewnić (zob. krytycznie na temat prawa do pokoju jako prawie człowieka Patrycja Grzebyk, Prawo do pokoju, StMiędz 2013, nr 2).

Jeśli pokojem (przy czym obecna nomenklatura ONZ podkreśla, że ma być to trwały - lasting - pokój) ma być stan nie tylko braku konfliktu zbrojnego, ale pełnego poszanowania praw człowieka i ogólnego dobrobytu, to w istocie trudno by znaleźć państwa, gdzie taki pokój rzeczywiście istnieje. Charakterystyczne jest również, że obecnie rzadko kiedy dzieli się okresy tylko na czas pokoju i wojny. Pomiędzy bowiem pokojem a wojną może być okres niepokojów, zamieszek, które statusu konfliktu zbrojnego nie osiągają, a jednak sytuację trudno nazwać pokojową. Ponadto zawarcie traktatu pokojowego  jest dopiero początkiem drogi do pokoju. Stąd też ostatnio w nauce można zaobserwować wysyp prac o tzw. post bellum (np. Carstena Stahna) jako osobnej gałęzi prawa międzynarodowego.

Mimo tych problemów definicyjnych, wątpliwości co do istnienia prawa do pokoju i jego treści, w dniu pokoju nie pozostaje nic, tylko jak Ban Ki Moon życzyć wszystkim pokoju, choćby niedoskonałego, chwiejącego się, ale pokoju.

















Brak komentarzy: