sobota, 27 sierpnia 2016

Sędziowie ad hoc w ETPCz - a sprawa polska

W mijającym tygodniu DGP opublikował artykuł, który odbił się dużym echem w środowisku prawniczym. W artykule zarzucono MSZ zaniedbanie przedstawienia do ETPCz prawidłowej listy osób gotowych do pełnienia funkcji sędziów ad hoc w Trybunale i tym samym narażenie Polski na zagrożenie, iż w sytuacji, w której dojdzie do wyłączenia polskiego sędziego stałego, prezes Trybunału będzie musiał wskazać innego sędziego zasiadającego stale, a nie osobę z Polski - z założenia lepiej znającą meandry prawa polskiego. Jak się jednak okazuje, poważnie sformułowane zarzuty nie pokrywają się z rzeczywistością. Na stronie internetowej ETPCz widnieją nazwiska osób gotowych do pełnienia takiej funkcji (tu) - zgłoszone przez rząd, a jak zapewnia MSZ lista osób będzie w najbliższym czasie rozszerzona (tu). 

Warto dodać, iż obowiązek informowania Trybunału przez rządy co dwa o osobach gotowych do orzekania jako sędziowie ad hoc z ramienia danego kraju (poprzez wskazanie nowych osób, bądź odnowienie "starej" listy) został wprowadzony do Regulaminu dopiero kilka lat temu. Rząd RP dotychczas zawsze z tej możliwości korzystał. Należy też zaznaczyć, że żadna ze wskazanych w ten sposób osób nie miała jeszcze możliwości orzekania. Nie oznacza to natomiast, że tacy sędziowie w sprawach polskich nie orzekali. 

W ramach wcześniej obowiązującej praktyki, która polegała na tym, iż w sytuacji wyłączenia sędziego stałego, ETPCz zwracał się do rządu o wyznaczenie osoby gotowej do orzekania w danej sprawie, funkcję sędziego ad hoc sprawowały trzy osoby: prof. A.Wyrozumska w sprawie Hutten-Czapska p. Polsce, prof. R. Wieruszewski w sprawie Rasmussen p. Polsce oraz prof. P. Wiliński w sprawie Rywin p. Polsce. Były to więc sytuacje rzadkie, biorąc pod uwagę liczbę rozstrzygnięć rocznie zapadających w sprawach przeciwko Polsce (ponad 100).

Na zakończenie warto podkreślić, że choć co innego napisano w artykule, osobom, których mandat zakończył się w 2016 r. MSZ podziękował za gotowość i chęć zaangażowania się. Potwierdził to post factum prof. I.Kamiński na swoim profilu na Facebooku.








Brak komentarzy: