środa, 7 lutego 2018

Zaskakujące wątki w uzasadnieniu decyzji Prezydenta RP w sprawie nowelizacji ustawy o IPN

O nowelizacji ustawy o IPN z perspektywy prawa międzynarodowego pisaliśmy tutaj, a zredagowana wersja naszego postu pojawiła się również w Archiwum Osiatyńskiego.

Prezydent kilka godzin temu ogłosił swoją decyzję o podpisaniu ustawy i jednoczesnym skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego. 

Bez względu na wyrok Trybunału, ustawodawca powinien rozważyć, czy przepisów ustawy nie poprawić, gdyż w obecnym kształcie są po prostu nieprecyzyjne i wątpliwe z punktu widzenia regulacji międzynarodowych.

W niniejszym poście chcielibyśmy jednak zwrócić uwagę na zaskakujący wątek w uzasadnieniu przez prezydenta swej decyzji (dostępne tutaj). Otóż Prezydent stwierdził:

"W związku z powyższym ‒ co z całą mocą chcę podkreślić – w sensie geograficznym państwa polskiego nie było, były ziemie, które kiedyś stanowiły państwo polskie. Polski rząd zorganizował się na uchodźstwie ‒ mieliśmy rząd na uchodźstwie w Londynie ‒ ale polskiego rządu działającego w Polsce, instytucji państwa polskiego jako takich nie było. Było wyłącznie Polskie Państwo Podziemne, była Armia Krajowa – a więc struktury, które się zorganizowały."

"Polski nie było w tamtym czasie: nie istniało państwo polskie, nie istniały instytucje państwa polskiego – w związku z tym nie mogły one się włączyć. Istniało – tak jak powiedziałem – Polskie Państwo Podziemne, istniała Armia Krajowa, polska armia podziemna, która wręcz przeciwnie: nie tylko w żaden sposób nie pomagała Niemcom hitlerowskim w zagładzie, ona przeciwdziałała tej zagładzie w miarę, jak były takie możliwości."

"Ale chcę powtórzyć jeszcze raz: nie było żadnego systemowego udziału ani państwa polskiego, które nie istniało, ani żadnych polskich instytucji w niemieckim przemyśle zagłady. Nie było kolaboracji instytucjonalnej pomiędzy Polską a Niemcami."

Powyższe musi budzić wątpliwości, gdyż właśnie II wojna światowa pokazała, że państwa odeszły od akceptowania praktyki nabywania terytorium w drodze podbojów, wykluczono więc możliwość debellatio m.in. państwa polskiego. Przypadek polski (podobnie jak czeski i innych państw okupowanych przez Niemcy) dowodzi, że w wyjątkowych okolicznościach istnieje podmiot prawa międzynarodowego w postaci państwa, które chwilowo (gdyż okupacja z założenia jest stanem tymczasowym) nie kontroluje swojego terytorium. Tym samym po 1939 r. państwo polskie mimo przegranej w kampanii wrześniowej i okupacji jego terytorium przez III Rzeszę i ZSRR nie przestało ani na moment istnieć! Co więcej, właśnie przywoływane przez Prezydenta instytucje jak Armia Krajowa, struktury państwa podziemnego można traktować jako organy państwa polskiego, których działalność Polsce można przypisać. Tym samym, owszem za stan przestrzegania prawa w Polsce w czasie, gdy była ona okupowana odpowiadają okupanci zgodnie z art. 43 Regulaminu Haskiego, który stanowi:

"Z chwilą faktycznego przejścia władzy z rąk rządu legalnego do rąk okupanta, tenże poweźmie wszystkie będące w jego mocy środki, celem przywrócenia i zapewnienia, o ile to jest możliwe, porządku i życia społecznego, przestrzegając, z wyjątkiem bezwzględnych przeszkód, prawa obowiązujące w tym kraju.".

Jednak, ewentualne naruszenia prawa międzynarodowego ze strony państwa podziemnego można by przypisać państwu polskiemu. Nie bez powodu podkreślaliśmy prawa kombatanckie członków Armii Krajowej, tym samym podkreślając, że są to pełnoprawne siły zbrojne Polski (ergo jej organy ergo państwo istnieje!).

Podsumowując Polska w czasie II wojny światowej istniała, zachowała ciągłość podmiotowości. Kuriozalne jest też stwierdzenie, że Polski w sensie geograficznym nie było - co to oznacza, że starto ją z powierzchni ziemi? zniknęła? Dość nieszczęśliwe sformułowanie.

Skąd więc takie sformułowania w ustach Prezydenta? Sądzę, że z jednej strony Prezydent chciał podkreślić brak instytucjonalnego zaangażowania Polski w Holokaust, a po drugie skoro nowelizacja odnosi się do odpowiedzialności państw (III Rzeszy i ewentualnie błędnie przypisanej odpowiedzialności państwu polskiemu), stwierdzenie, że państwa polskiego nie było ucinałoby dyskusję na temat rozważania odpowiedzialności Polski w świetle art. 55a ustawy o IPN.

Prezydent mówił też o konieczności ochrony dobrego imienia "Polski i Polaków" - jak wskazaliśmy we wcześniejszym naszym poście, akurat art. 55a nie odnosi się do indywidualnej odpowiedzialności Polaków.

Prezydent stwierdził również, że

"Bo po to mamy o tym pamiętać, żeby to właśnie wywoływało emocje, żeby nigdy więcej do takiej sytuacji nie doszło i żebyśmy byli wyczuleni na wszystkie przypadki nienawiści ‒ na tle etnicznym, narodowościowym ‒ która prowadzi do Holokaustu. Bo to właśnie nienawiść doprowadziła do Holokaustu."

No właśnie, prezydent dobrze podkreśla, że fałszowanie prawdy jest zarzewiem konfliktu, tym samym wkraczamy na grunt utrzymania pokoju i bezpieczeństwa, warto więc byłoby te kwestie poruszyć na forum Rady Bezpieczeństwa, której jesteśmy obecnie członkiem. Jeśli obecnie placówki dyplomatyczne wykorzystuje się do promowania wśród Polonii wiedzy o nowelizacji ustawy o IPN, to może warto ten wysiłek dyplomatyczny skierować w stronę, gdzie pole rażenia będzie większe i skuteczniejsze. Brakuje regulacji prawnomiędzynarodowych dotyczących tzw. kłamstwa oświęcimskiego i podobnych przestępstw, dyskusję więc można podjąć na forum ONZ, czy to w RB, czy też na forum Zgromadzenia Ogólnego. Tym samym ten tak niezręczny sposób walki ze szkodliwymi dla Polski wyrażeniami jak "p.. obozy śmierci" można przekuć na coś pożytecznego i o wiele większego i co ważne skutecznego!

1 komentarz:

Jolka pisze...

Chyba należy argumentować że ówczesne organy polskiej władzy państwowej nie miały możliwościo na egzekwowanie swojej jurysdykcji na terenach okupowanych przez III Rzeszę. Zwrot "nie było wówczas państwa polskiego" jest rzeczywiscie nie tylko niezręczny ale i nieprawdziwy.