poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Rada Bezpieczeństwa ONZ o ataku na Siergieja Skripala

Tak jak można się było tego spodziewać (pisaliśmy o tym m.in. tutaj), w sprawie ataku na Siergieja Skripala zebrała się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Co ciekawe jednak, nie zebrała się na wniosek Wielkiej Brytanii, a Rosji, która najwyraźniej zdecydowała się na „ucieczkę do przodu”, argumentując, że chce wyjaśnić „teatr absurdu”, który stał się udziałem Wielkiej Brytanii na skutek oskarżeń Rosji o zamach na Skripala.

Najpierw, kilka dni po ataku, Wielka Brytania wystosowała do przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa list, w którym wskazywała na dowody świadczące przeciwko Rosji, jak również na zagrożenie, jakie atak stworzył dla setek tysięcy ludzi mieszkających na Wyspach. Wielka Brytania nazwała atak „zbrodnią” i „zakwestionowaniem przez Państwo Członkowskie ONZ podstawowych zasad międzynarodowego porządku”. Nie było już więc mowy o użyciu siły przez Rosję przeciwko Wielkiej Brytanii, co podnosiła premier Theresa May przed brytyjskim parlamentem.

O użyciu siły nie było również mowy w czasie posiedzenia RB ONZ (nie ma jeszcze oficjalnego zapisu debaty, musimy więc polegać na komunikacie prasowym). Wielka Brytania zarzuciła Rosji, że nie współpracując przy śledztwie w sprawie ataku na Skripala podważa podstawy zbiorowego systemu bezpieczeństwa. Przedstawicielka Wielkiej Brytanii zwróciła również uwagę, że w momencie, gdy Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej badała dowody zebrane na miejscu ataku, Rosja starała się zdyskredytować wspólny mechanizm Organizacji i ONZ działający w Syrii.

Wielką Brytanię wyraźnie wsparły USA, Szwecja, Polska i Francja. Na konieczność przeprowadzenia niezależnego śledztwa, nie opowiadając się wyraźnie po stronie żadnego państwa, wskazały Boliwia, Kazachstan, Gwinea Równikowa i Chiny. Przedstawiciel Etiopii zwrócił uwagę, że brak wzajemnego zaufania między Rosją a Wielką Brytania podważa porządek międzynarodowy. 
Wszystkie państwa biorące udział w debacie (co ciekawe, oprócz Rosji, choć może to wynikać jedynie ze skrótowego charakteru komunikatu prasowego, na którym się opieramy) wskazywały na znaczenie zakazu użycia broni chemicznej, jak również, że Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej jest jedynym właściwym ciałem, które może przeprowadzić niezależne i obiektywne śledztwo. 

Co wynika z tej debaty z punktu widzenia prawa międzynarodowego? Po pierwsze, państwa potwierdziły moc obowiązującą normy zakazującej użycia broni chemicznej (na pewno co najmniej traktatowej, wszystkie bowiem państwa biorące udział w debacie są stronami Konwencji o zakazie broni chemicznej). 
Po drugie, mimo politycznego charakteru całej sytuacji, okazuje się, że są jeszcze organizacje, które cieszą się wśród państw autorytetem i niezależnością, tak jak Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (w przeszłości, przy okazji podobnych wydarzeń, państwa dawały wyraz swojemu zaufaniu też np. wobec Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej).

Po trzecie, i co najważniejsze, otrucie zakazanym środkiem chemicznym obywatela państwa na terytorium innego państwa, nie zostało uznane za naruszenie zasady nieinterwencji (co było prawdopodobne, pisaliśmy o tym tutaj), ale za naruszenie porządku międzynarodowego i zagrożenie dla międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Ciekawym jest więc to, że państwa zwróciły uwagę, że konsekwencje ataku (w tym te międzynarodowoprawne) dotyczą nie tylko Wielkiej Brytanii, ale całej społeczności międzynarodowej; wpisuje się w to również wypowiedź Wielkiej Brytanii, gdy jej przedstawicielka wskazywała, że atak na Skripala podważa zbiorowy system bezpieczeństwa. Taki wypadek jak zamach na byłego rosyjskiego agenta nie został więc uznany za problem Wielkiej Brytanii, albo nawet relacji bilateralnych brytyjsko-rosyjskich, ale za sprawę, która waży na bezpieczeństwie wszystkich państw. Jest to o tyle ciekawy trend, że w podobnych przypadkach w przeszłości państwa uznawały raczej takie „incydenty” za co najwyżej pogwałcenie zasady nieinterwencji i naruszenie suwerenności jednego państwa.

Po czwarte, co też powoli staje się nowym trendem, państwa przestają przedstawiać spójną argumentację prawną. Po „użyciu siły”, o którym mówiła Theresa May nie było już śladu w czasie posiedzenia RB ONZ. Z pewnością to pierwsze przemówienie w Izbie Gmin miało wywołać określony efekt polityczny i wywrzeć wrażenie na opinii publicznej, ale mimo wszystko wcześniej rzadko zdarzało się, że państwo najpierw mówiło o tym, że było ofiarą użycia siły przez inne państwo, a następnie po tej argumentacji nie pozostawał ślad. Taki brak stabilności w argumentacji prawnej państw może mieć w dłuższej perspektywie negatywny wpływ na rozwój prawa zwyczajowego.

Rada Bezpieczeństwa ONZ nie przyjęła żadnej rezolucji, jak również nie został przedstawiony przez żadne państwo projekt takowej.

Brak komentarzy: