czwartek, 14 czerwca 2018

Atak Izraela na irańskie pozycje w Syrii

Na początku maja doszło do ataku rakietowego przeprowadzonego z terytorium Syrii przeciwko izraelskim pozycjom na wzgórzach Golan. Według relacji Izraela, atak był wymierzony w posterunki izraelskich sił obronnych, a przeprowadzony został przez Quds Force – część Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej, który wchodzi w skład irańskiej armii. W odpowiedzi, Izrael przeprowadził największy jak dotąd atak rakietowy na terytorium Syrii. Jak twierdzą izraelscy dowódcy, w wyniku ostrzału udało się zniszczyć niemalże całą irańską infrastrukturę militarną na terytorium Syrii. W wyniku ataku na Wzgórza Golan nikt nie zginął, podczas ataku Izraela – śmierć miały ponieść 23 osoby. 

Po ataku Izrael nie przedstawił żadnego uzasadnienia prawnego dla operacji, choć kilka godzin wcześniej premier Netanyahu po spotkaniu z Władimirem Putinem powiedział, że Izrael ma prawo bronić się przed atakami Iranu z terytorium Syrii. Po ataku natomiast, oświadczenie wydał Biały Dom, potępiając Iran i pisząc, że Izrael ma prawo do skorzystania z prawa do samoobrony; podobnie zresztą zareagowały Wielka Brytania i Niemcy.

Jakie problemy prawne pojawiły się w związku z izraelską operacją? 
Wielu komentatorów zwraca uwagę na sytuację prawną Wzgórz Golan. Nie powtarzając w tym miejscu dyskusji, która toczy się od kilku dni na blogu EJIL: Talk!, przypomnijmy tylko, że Wzgórza Golan dostały się pod okupację Izraela po wojnie sześciodniowej, a następnie Izrael dokonał aneksji tego terytorium. Aneksja okupowanego terytorium jest nielegalna w świetle prawa międzynarodowego, a więc ex iniuria ius non oritur – z nielegalnego aktu Izraela, jakim była aneksja Wzgórz Golan nie mogą wynikać dla niego prawa, w tym prawo do obrony tego terytorium i użycia siły przeciwko atakującemu. 
Niemniej jednak, istotne z tej perspektywy jest też to, że nie chodzi o atak przeprowadzony na Wzgórza Golan jako terytorium izraelskie, ale na izraelskie posterunki. Z jednej strony można więc przyjąć, że obecność wojsk Izraela na anektowanym terytorium nie podlega ochronie, z przyczyn wskazanych powyżej; z drugiej strony, jak już nie raz bywało, można też rozważać, czy Izrael nie miał prawa przyjąć, że atak na izraelskie posterunki jako na emanację państwa uprawnia do odpowiedzi w postaci użycia siły w samoobronie. 
Innym problemem jest kwestia okoliczności, w jakich Izrael miał wykonywać tę "samoobronę". W pełni legalna samoobrona powinna być wykonywana w reakcji na atak zbrojny, a więc w jego trakcie, aby powstrzymać jego kontynuowanie. Z doniesień medialnych wynika, że do ataku Iranu doszło nad ranem 10 maja, a izraelska odpowiedź nastąpiła dopiero wieczorem lokalnego czasu. Izrael nie bronił się więc przed trwającym atakiem, ale odpowiedział na niego po kilkunastu godzinach, kiedy atak zakończył się. Można więc rozważać, czy nie były to już środki odwetowe albo prewencyjne (samoobrona uprzedzająca/wyprzedzająca/prewencyjna), które miały zapobiec kolejnym atakom w przyszłości. 
Co do legalności i motywów stojących za izraelskim atakiem, należy też zauważyć, że Izrael nie zgłosił użycia siły w samoobronie na podstawie art. 51 KNZ Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Brak takiej informacji może świadczyć o tym, że w rzeczywistości Izrael nie uważał przeprowadzonej operacji za wykonywanie prawa do samoobrony (zob. MTS w sprawie Nikaragui, par. 200). 
Do tego wszystkiego należy dodać jeszcze sytuację Syrii. Z zakazu użycia siły bowiem wynika dla państwa pozytywny obowiązek powstrzymywania ataków z jego terytorium na terytoria innych państw. W sytuacji, gdy Syria udostępniła Iranowi swoje terytorium do przeprowadzenia ataku na Izrael, sama też naruszyła obowiązki wynikające z zakazu użycia siły. 
Sytuacja jest więc skomplikowana i wielowątkowa. Jak słusznie zauważył Alessandro Mario Amoroso na blogu EJIL: Talk!, rozstrzygnięcie tego kazusu może mieć istotne znaczenie dla oceny legalności samoobrony wykonywanej w przypadku ataku zbrojnego na Krym czy Wschodnią Jerozolimę. 
Inną kwestią, która pojawia się przy okazji kolejnego już przypadku użycia siły, jest brak uzasadnienia prawnego dla użycia siły przedstawionego przez państwo. Powtórzmy jeszcze raz, że o niesłabnącej mocy obowiązującej zakazu użycia siły mówiło się do tej pory, dlatego, że mimo licznych naruszeń zakazu w rzeczywistości, państwa zawsze starały się uzasadnić podejmowane interwencje, tak, aby wykazać ich legalność. Od zeszłorocznego ataku USA w Syrii pojawił się odwrotny, niepokojący trend, który do tego nie spotyka się z negatywną reakcją innych państw.

Brak komentarzy: