środa, 3 kwietnia 2019

Guest Post: Specjalny Sąd Karny w Republice Środkowoafrykańskiej

Konflikt w Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA) trwa od wielu lat. W pewnym sensie, kraj ten znajduje się w stanie permanentnego kryzysu od czasu uzyskania niepodległości w r. 1960, w szczególności w okresie brutalnej dyktatury Jeana Bokassy z lat 1966-1979. W ostatnich latach problemy wynikają głównie z rozpadu struktur państwowych (warto tu odnotować głośny raport International Crisis Group z 2007 r., który nazwał RŚA ‘państwem-duchem’) oraz ingerencji państw sąsiednich, w tym Czadu i Sudanu, które udzielają cichego poparcia dla grup rebelianckich operujących na północy kraju.

Zważywszy na tę dramatyczną przeszłość, warto odnotować, że w styczniu br. doszło do swoistego przełomu. Po wielu miesiącach przygotowań, udało się zebrać w Chartumie, stolicy Sudanu, przedstawicieli rządu oraz czternastu głównych grup zbrojnych. Po dziesięciu dniach intensywnych negocjacji prowadzonych pod egidą Unii Afrykańskiej, 5-go lutego podpisano wreszcie traktat pokojowy, który ma zażegnać walki toczące się cyklicznie od końca 2012 r.


Implementacja traktatu pokojowego będzie niewątpliwie trudna. Z jednej strony władze środkowoafrykańskie zgodziły się na utworzenie nowego rządu z udziałem przedstawicieli grup zbrojnych, a z drugiej armia będzie musiała oficjalnie włączyć rebeliantów w swoje szeregi. Pertraktacje na temat obsady stanowisk w nowym rządzie już doprowadziły do paru kryzysów w ostatnich kilku tygodniach.

Jeśli nawet te dwie sprawy uda się załatwić polubownie, pozostaje jeszcze trzecia, a mianowicie problem osądzenia zbrodni popełnionych w ostatnich piętnastu latach na terenie RŚA. W 2015 r. ówczesny rząd tymczasowy, z Prezydentem Katarzyną Sambą-Panzą na czele, zgodził się na utworzenie tzw. Specjalnego Sądu Karnego (SSK). Sąd ten jest formalnie włączony do krajowego systemu sądownictwa, ale będzie wspierany przez zagranicznych sędziów i prokuratorów. Jednocześnie, ONZ-owska misja pokojowa w RŚA, znana pod francuskim akronimem jako MINUSCA, oraz kilka państw zachodnich gwarantują finansowanie SSK.

Od 2015 r. trwają starania, by SSK mógł rozpocząć procesy, w tym ludzi podejrzanych o zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości, a może nawet ludobójstwo. Wprawdzie jurysdykcja trybunału oficjalnie obejmuje prawie wszystkie poważne przestępstwa popełnione w RŚA od 2003 r., jednak w grudniu zeszłego roku Prokurator specjalny, Toussaint Muntazini, ogłosił w swojej strategii dochodzeń, że na razie będzie koncentrował wysiłki na zbrodniach międzynarodowych, tzn. na tych przestępstwach, które zostały popełnione w ramach szerszej polityki kryminalnej (np. gwałty popełnione na rozkaz komendantów, a nie odosobnione przypadki gwałtu popełnione przez pojedynczych żołnierzy czy rebeliantów).

Na pierwszy rzut oka, wydaje się to rozsądnym wyborem, aczkolwiek pojawiają się też pewne wątpliwości. SKK najprawdopodobniej skupi się na garstce zbrodniarzy (mówi się o  5 do 10 oskarżonych). Zważywszy na tak małą liczbę procesów, tym istotniejsze wydaje się, by akty oskarżenia dotyczyły najważniejszych zbrodniarzy. Dosyć niespodziewanie jednak, sama strategia dochodzeń sugeruje, że SKK niekoniecznie będzie zajmował się tzw. grubymi rybami, czyli oskarżonymi piastującymi najwyższe stanowiska albo osobami ‘najbardziej odpowiedzialnymi’. Choć międzynarodowe trybunały karne zazwyczaj koncentrują się właśnie na tej kategorii podejrzanych, Prokurator specjalny ogłosił, że priorytetem będzie znacznie szersza kategoria ludzi odgrywających tzw. „kluczową rolę” w popełnianiu zbrodni międzynarodowych. Jako że jest to zupełnie nowa terminologia w międzynarodowym prawie karnym, trudno na razie przewidzieć kogo ona obejmie, aczkolwiek nieoficjalnie mówi się o tym, że pierwsze procesy obejmą ludzi średniej rangi, będących już w areszcie tymczasowym z innych przyczyn.

Warto tu odnotować jeszcze jeden problem. Prokurator specjalny może wprawdzie skupić swoje wysiłki na zbrodniach międzynarodowych, ale w systemie sądowniczym RŚA ofiary mają prawo wnosić skargi przed sądami (w tym przed SKK) niezależnie od preferencji prokuratora. Innymi słowy, zważywszy na szeroką jurysdykcję SKK oraz prawo karne procesowe w RŚA, każda pojedyncza ofiara ma prawo, by przestępstwo popełnione przeciwko niej zostało rozpatrzone przez SKK. Istnieje więc ryzyko, że nawet jeśli Prokurator będzie planował skupić dochodzenia na kilku poważnych zbrodniach czy kilku istotnych podejrzanych, ofiary – a przede wszystkim organizacje pozarządowe działające na ich rzecz – będą próbowały wpłynąć na działalność SKK, dostarczając np. dowodów innych przestępstw, które SKK będzie musiał albo uwzględnić albo odrzucić (ewentualnie odesłać do innych sądów w RŚA). SKK ma działać zaledwie 5 lat, co powoduje, że sędziowie będą de facto zmuszeni odrzucić wiele indywidualnych skarg ofiar, a to z kolei może podważyć zaufanie społeczności lokalnej do trybunału.

Oficjalnie, SKK rozpoczął dochodzenia w październiku zeszłego roku i teoretycznie można się spodziewać pierwszych aktów oskarżenia i procesów w drugiej połowie 2019 r. Niemniej jednak, postanowienia traktatu pokojowego z lutego br. stawiają przyszłość tego trybunału pod poważnym znakiem zapytania. Choć traktat wspomina o tym, że należy walczyć z bezkarnością, brakuje konkretnych odniesień do dochodzeń i procesów karnych, a istnienie samego SKK pominięto zupełnym milczeniem. Nie jest to przypadek, jako że traktat nakazuje utworzenie w przeciągu 90 dni nowej Komisji Prawdy i Pojednania, która mogłaby potem zadecydować o kwestii odpowiedzialności karnej za przestępstwa popełnione od 2003 r. Na razie nie ma wprawdzie mowy o oficjalnej amnestii za zbrodnie międzynarodowe czy inne przestępstwa, ale grupy pozarządowe, w tym Human Rights Watch już ostrzegają o groźbach rebeliantów, że jeśli SKK spróbuje aresztować ich przywódców, to będzie to oznaczało koniec procesu pokojowego w RŚA.

Jakie można w tej chwili sformułować wnioski? Sytuacja jest niewątpliwie trudna. Z jednej strony społeczność międzynarodowa, a przede wszystkim ONZ, włożyły ogromny wysiłek i pieniądze na utworzenie SKK, który wreszcie stanął na nogach pod koniec zeszłego roku. Z drugiej strony istnieje bardzo prozaiczny problem układu sił w RŚA, w którym grupy zbrojne kontrolują prawie 80% terytorium państwa, a autorytet rządu kończy się na obrzeżach stolicy Bangui i kilku bazach MINUSCA w różnych częściach kraju. Trudno sobie wyobrazić jak SKK ma podjąć się skomplikowanych dochodzeń, a później procesów, jeśli rebelianci nadal będą odgrywali kluczową rolę w zreformowanej administracji publicznej czy siłach zbrojnych. Od kilku tygodni trwają pertraktacje między rządem a grupami zbrojnymi nad obsadą stanowisk w nowym rządzie (można powiedzieć ‘nad podziałem łupów’). Jednak prędzej czy później władze środkowoafrykańskie oraz społeczność międzynarodowa staną przed trudnym wyborem: niezależnie od kompromisów politycznych, SKK jest w końcu trybunałem hybrydowym wspieranym przez ONZ oraz zagranicznych sędziów i prokuratorów, którzy są zobowiązani stosować obiektywne zasady prawa środkowoafrykańskiego, oraz prawo międzynarodowe. Wydaje się więc wysoce prawdopodobne, że SKK będzie musiało w pewnym momencie rozpocząć także dochodzenia przeciwko osobom odgrywającym kluczowe role w nowym rządzie… stawiając tym samym pod znakiem zapytania postanowienia samego traktatu pokojowego. Powstanie wówczas pytanie, czy aktualny Prezydent Faustin-Archange Toaudera nadal będzie wspierał SKK, jeśli ewentualne procesy prowadziłby do przedłużenia konfliktów w RŚA.

Autor: Patryk I. Labuda jest obecnie Hauser Post-Doctoral Global Fellow na New York University School of Law.

Brak komentarzy: