W lipcu ubiegłego roku informowaliśmy o inicjatywie BRICS powołania własnej alternatywy w stosunku do MBOiR w postaci "własnego" banku rozwojowego (Nowy Bank Rozwoju, NDB). Na podstawie sporadycznych informacji prasowych dotyczących podjętych prac [o zatwierdzeniu porozumienia o powołaniu Banku i Funduszu Rezerw Walutowych (Contingent Reserve Arrangemen) przez rosyjską Dumę (RT, Russia ratifies $100bn BRICS New Development Bank), czy rząd Indii (The Hindu, Cabinet approves agreement on BRICS development bank] trudno ocenić, ile determinacji wykazują strony w dotrzymaniu terminu osiągnięcia przez NDB funkcjonalności z końcem bieżącego roku. Na razie na lipiec szykowany jest szczyt głów państw BRICS, który ma się odbyć w Ufie, w Rosji która w ubiegłym roku włożyła wiele wysiłku w narrację zmiany międzynarodowej architektury finansowej. W lutym strony zadeklarowały rozszerzenie dotychczasowych planów współpracy politycznej, finansowej i gospodarczej na kwestie społeczne i demograficzne (Telesur, BRICS Development Bank to Launch by End of 2015, Says Russia).
Dużo poważniej wygląda jednak chińska inicjatywa powołania Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), który ma finansować projekty infrastrukturalne m.in. w transporcie, energetyce i telekomunikacji..
W ubiegłym tygodniu świat obiegła wiadomość o irytacji, z jaką Stany Zjednoczone przyjęły deklarację Londynu podpisania porozumienia konstytuującego bank rozwojowy regionu Azji i Pacyfiku (FT, UK move to join AIIB meets mixed response in China). Bagatelizując zarzuty Wielka Brytania odparła między innymi, że kwestia ta od dawna była przedmiotem rozmów w ramach G7 (nomen omen bez Rosji). Widocznie amerykańska krytyka, jakoby ciągłe ustępowanie Chinom nie było "adekwatną strategią" zachowania wobec wschodzącego mocarstwa, nie robi zresztą wielkiego wrażenia na partnerach. Jeszcze w październiku 2014 r. powstrzymało to bowiem kilka europejskich stolic od przyłączenia się do inicjatywy AIIB. Tym razem, ledwie kilka dni po oświadczeniu Białego Domu, akces do banku zgłosiły Berlin, Paryż i Rzym (Il Sole 24 Ore, L’Italia entra nella Banca di sviluppo dei cinesi che non piace all’America, Le Monde, Paris, Berlin et Rome rejoignent la Banque asiatique d’investissement).
Mimo że inicjatywy zarówno NDB jak i AIIB przedstawiono w 2013 roku, a pierwsze ustalenia podjęto w roku kolejnym, to wydaje się że zaangażowanie kapitałowego Chin w to ostatnie przedsięwzięcie okaże się przesądzające.
Kapitał początkowy NDB ma wynosić 50 mld USD, tj. po 10 mld USD na każde państwo BRICS. Docelowo zaangażowanie kapitałowe BRICS ma wzrosnąć dwukrotnie, ale zgodnie z koncepcją "egalitarności banku", jako przeciwwagi dla struktury MBOiR, bez zgody pozostałych żadne państwo nie może samodzielnie zwiększyć własnego wkładu.
W przypadku AIIB Chiny już teraz zapowiedziały wniesienie 100 mld USD. Własny wkład mają wnieść także pozostali członkowie-założyciele, tj. obok wspomnianych 4 państw UE: Bangladesz, Brunei, Filipiny, Indie, Kambodża, Katar, Kazachstan, Kuwejt, Laos, Malezja, Mongolia, Myanmar, Nepal, Oman, Pakistan, Singapur, Sri Lanka, Tajlandia, Uzbekistan i Wietnam. Chiny zapewniają, że statut banku zostanie podpisany do końca roku. Biorąc pod uwagę zapał tych ostatnich, zapotrzebowanie regionu na inwestycje, a wreszcie okazję jaką AIIB stanowi dla Zachodu do pokazania, że obiektem jego krytyki jest aktualna polityka Moskwy, a nie wzrost znaczenia nowych państw w gospodarce światowej, projekt wydaje się dużo bliższy realizacji, niż jego bardziej politycznie nacechowany rówieśnik.
Nie milkną wątpliwości, czy rację ma Europa włączając się do inicjatywy AIIB, czy USA krytykując taką politykę...
OdpowiedzUsuńhttp://www.ilsole24ore.com/art/economia/2015-03-24/il-no-usa-super-banca-cinese-e-follia-cinque-motivi-202108.shtml?uuid=ABkOUbED