W ubiegły poniedziałek, 26 października prezydent Andrzej Duda zdecydował o zawetowaniu ustawy z dnia 11 września 2015 r. o ratyfikacji Poprawki dauhańskiej do Protokołu z Kioto do Ramowej konwencjiNarodów Zjednoczonych w sprawie zmian klimatu, sporządzonego w Kioto dnia 11grudnia 1997 r., przyjętej w Ad-Dausze dnia 8 grudnia 2012 r. Prezydent umotywował swoje weto przede wszystkim brakiem wystarczającej oceny skutków finansowych i gospodarczych związania się przez Polskę tzw. poprawka dauhańską. Nie zostały podniesione żadne merytoryczne argumenty. Teoretycznie zatem podpisanie przez prezydenta ustawy, a następnie ratyfikacja Protokołu będą możliwe po nieco bardziej wnikliwej niż dotychczasowa (przedstawiona w uzasadnieniu do projektu) analizie skutków przyjęcia przez Polskę poprawki.
Jakie będą konsekwencje weta? W sferze prawnej w zasadzie niewielki. Po pierwsze poprawki wejdą w życie po ich przyjęciu (ratyfikowaniu) przez ¾ stron Protokołu z Kioto, który obecnie ma ich 192. Poprawkę dauhańską ratyfikowało dotychczas 50 stron. Droga do jej wejścia w życie jest zatem wciąż jeszcze daleka. Po drugie – i zapewne ważniejsze w tym przypadku – Polska jest związana Protokołem z Kioto nie tylko jako jej strona, ale również jako państwo członkowskie UE. UE jest stroną Protokołu i zamierza „ratyfikować” poprawkę dauhańską. Kluczowe jest jednak to, że w tym przypadku wszystkie państwa członkowskie, UE oraz Islandia podjęły decyzję o wspólnym realizowaniu Protokołu. Nie mogłoby zresztą być inaczej w sytuacji, gdy prowadzą one wspólną politykę klimatyczną oraz mają wspólny system handlu emisjami. W tej sytuacji wystarczy zatem, aby poprawką dauhanka weszła w życie dla UE, aby obowiązywała także Polskę.Co więcej, jeśli weźmiemy pod uwagę art. 3 ust 2 TFUE, UE ma w tym zakresie kompetencję wyłączną, bo samodzielne podejmowanie przez państwa zobowiązań w zakresie polityki klimatycznej mogłoby wpłynąć na realizację kompetencji UE i wspólne zasady. Państwa członkowskie ratyfikują poprawkę dauhańską, jak się wydaje, z dwóch powodów. Po pierwsze, były stronami Protokołu z Kioto (Polska realizowała go samodzielnie) modyfikowanego przez poprawkę. Po drugie, z reguły państwa członkowskie przystępują do konwencji środowiskowych równolegle do UE tworząc tzw. umowy mieszane.
Głównym celem Poprawki dauhańskiej było przedłużenie do 2020 roku obowiązywania Protokołu z Kioto i stworzenie tzw. drugiego okresu rozliczeniowego. Została ona przyjęta w Doha w 2012 r. podczas COP18 w związku z faktem, że nie udało się wynegocjować nowego porozumienia zastępującego Protokół z Kioto (historia fiaska dostępna np. tu). Poprawka, poza przedłużeniem obowiązywania Kioto do 2020 r. wprowadza także nowe cele redukcji emisji. W przypadku UE (jako całości) jest to emisje w 2020 r. na poziomie 80% emisji z 1990 r.
Magda, czy to oznacza ze to weto to pusty gest polityczny bez żadnych konsekwencji prawnych?
OdpowiedzUsuńI tak i nie. Po pierwsze z komunikatu wynika, że po przedstawieniu analizy skutków społecznych i gospodarczych prezydent jest skłonny podpisać ustawę (nie wiem czy też ratyfikować umowę), więc z tego punktu widzenia nie jest to decyzja ostateczna. Po drugie, faktycznie w momencie kiedy "ratyfikuje" poprawkę UE będziemy nią związani. Oczywiście są wewnętrzne konsekwencje prawne, bo wydaje mi się, że ten Sejm nie ma szans na przegłosowanie weta, czyli trzeba będzie pracować nad ustawą od początku.
OdpowiedzUsuńI to z kolei ma ogromne konsekwencje polityczne w kontekście COP w Paryżu, gdzie ma być wynegocjowane zupełnie nowe porozumienie na po 2020.
Abstrahując od oceny skutków prawnych i politycznych (nie)przystąpienia do drugiego okresu rozliczeniowego, niestety OSR do ustawy wpisuje się w dotychczasową praktykę w tym zakresie. Przedstawioną w dwóch akapitach ocenę skutków finansowych w całości oddaje jej pierwsze zdanie: "Ratyfikacja poprawki może mieć wymierne skutki finansowe". Wow.
OdpowiedzUsuń