Strony

piątek, 15 kwietnia 2016

Parlament Europejski a sprawa polska (refleksje po 13.04 2016)

Program ostatniego posiedzenia Parlamentu Europejskiego (11-14 kwietnia) obfitował w istotne debaty i głosowania, w tym m.in. nad kontrowersyjnymi projektami unijnych dyrektyw dotyczących wykorzystywania danych pasażerów czy ochrony tajemnicy handlowej. W Polsce jednak największą uwagę zwróciły, co zrozumiałe, działania PE dotyczące spraw polskich.

Po pierwsze, chodzi o rezolucję z 13 kwietnia 2016 r. w sprawie sytuacji w Polsce, którą PE przyjął ogromną większością głosów (513 głosów "za", 142 "przeciw", 30 wstrzymujących). Posłowie nie uznali za potrzebne przeprowadzania kolejnej debaty na ten temat (takowa miała miejsce w styczniu), zwłaszcza wobec rezultatów wizyty wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej w Polsce (o czym pisaliśmy tu). W dwunastu punktach, poprzedzonych obszerną preambułą (zawierającą dodatkowe wyjaśnienia), Parlament odniósł się przede wszystkim do opinii Komisji Weneckiej, w pełni podzielając przedstawione w niej oceny sytuacji w Polsce i zalecenia, na czele z publikacją wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca br. i umożliwieniem mu wypełnienia roli strażnika konstytucji i gwaranta poszanowania praworządności w Polsce. Posłowie PE wskazali, że to działania prezydenta i rządu RP doprowadziły do faktycznego paraliżu TK, a w konsekwencji do zagrożenia dla demokracji, praw człowieka i praworządności w Polsce.

Jednocześnie PE wyraził poparcie dla działań podjętych przez Komisję Europejską w ramach procedury ochrony praworządności (zob. nasze posty tu i tu) w celu rozwiązaniu kryzysu w dialogu z polskimi władzami. Wskazał jednak, że w ramach tych działań muszą być respektowane uprawnienia zarówno samej UE, jak i państw członkowskich, zwłaszcza wynikające z zasady pomocniczości.

Należy przy tym podkreślić, że PE wyraził oczekiwanie, że Komisja będzie jednakowo monitorować wszystkie państwa członkowskie pod kątem przestrzegania zasad demokracji, praworządności i praw podstawowych, stosując te same standardy oceny wobec poszczególnych państw. Z jednej strony sformułowanie takie można rozumieć, jako swoistą gwarancję równego traktowania dla Polski, ale z drugiej - jako wskazówkę, że może Komisja powinna bliżej przypatrzeć się temu, co dzieje się w innych państwach członkowskich (np. na Węgrzech). Zarazem Parlament przypomniał jednak o związaniu Polski i innych państw członkowskich prawem UE, w tym wyrażonymi w art. 2 TUE wartościami takimi jak zasady demokracji, praworządności oraz poszanowania praw podstawowych. Stąd wartości te i zasady muszą być przestrzegane zarówno przez UE jako całość, jak i przez poszczególne państwa członkowskie we wszystkich podejmowanych przez nie działaniach legislacyjnych, administracyjnych i innych.

W tym kontekście absurdalny wydaje się argument, że Parlament (czy pozostałe instytucje unijne) nie mają prawa "wtrącać się w wewnętrzne sprawy polskie". Przez członkostwo w UE Polska przyjęła na siebie pewne zobowiązania, a - szczęśliwie czy pechowo - Unia jest organizacją międzynarodową wyposażoną w niezmiernie efektywny mechanizm kontroli przestrzegania przez państwa ich członkowskich zobowiązań i egzekwowania ich wykonywania. W tym duchu PE wskazuje, że gdyby polski rząd nie zastosował się do zaleceń Komisji Weneckiej, Komisja Europejska powinna przejść do drugiego etapu procedury  ochrony praworządności, tj.przyjąć formalne zalecenie dla Polski i zaoferować pomoc w opracowaniu rozwiązań wzmacniających praworządność.

Rezolucja PE nie jest prawnie wiążąca. Należy jednak pamiętać, że wzajemne relacje między instytucjami Unii oparte na zasadzie równowagi instytucjonalnej cechuje szacunek, lojalność i współpraca. Przyjmowane przez nie akty są wynikiem wspólnych porozumień, rezultatem negocjacji, w których kartą przetargową może też być (w każdym kierunku) sprawa polska. Warto też po raz kolejny przypomnieć, że poza procedurą z art. 7 TUE, KE ma przede wszystkim do dyspozycji skargę przeciwko państwu członkowskiemu dotycząca niewywiązywania się ze zobowiązań wynikających z członkostwa w UE z art. 258 TFUE. Może przy tym wnosić o nałożenie na państwo kary pieniężnej lub ryczałtu pieniężnego (zazwyczaj znacznej wysokości) jeśli naruszenie dotyczy niewłaściwej implementacji dyrektywy już w ramach tej skargi, w innych przypadkach jeśli państwo nie wykona wcześniejszego wyroku ETS. Można się więc spodziewać, że Komisja będzie także bacznie przyglądać się zarówno nowym możliwościom wystąpienia takich naruszeń (np. nowa ustawa medialna czy gruntowa), jak i wykonaniu przez Polskę wcześniejszych orzeczeń TS. 

Drugą "polską sprawą" na posiedzeniu 13 kwietnia była rekomendacja, a właściwie brak rekomendacji dla polskiego kandydata na członka Trybunału Obrachunkowego UE, europosła PiS J. Wojciechowskiego. Parlament w głosowaniu plenarnym ostatecznie poparł 4 kandydatów

- Słowenia: Samo Jereb (404 za, 222 przeciw, 70 wstrzymujących się od głosu)
- Łotwa: Mihalis Kozlovs (386 za, 123 przeciw, 186 wstrzymujących się od głosu)
- Republika Czeska: Jan Gregor (382 za, 256 przeciw, 57 wstrzymujących się od głosu)
- Słowacja: Ladislav Balko (328 za, 317 przeciw, 52 wstrzymujących się od głosu) - otrzymał negatywna opinię komisji PE, ale ostatecznie nieznacznie "przeszedł" w głosowaniu plenarnym.

Kandydaturę wycofał wcześniej Anthony Abela z Malty, który także nie otrzymał pozytywnej oceny od komisji parlamentarnej ds. kontroli budżetowej.

Janusz Wojciechowski dostał 288 głosów za, 358 przeciw, 48 wstrzymujących. Zarzuca mu się nie tylko to, że nie daje gwarancji niezależności (nie przysłużyła mu się w tym zakresie intensywna działalność medialna - z mediami internetowymi włącznie), ale także powtarzające się nieścisłości w rozliczeniach kosztów finansowanych z budżetu PE (zwłaszcza podróży), co w przypadku kandydowania do instytucji ds. kontroli prawidłowości wydatkowania środków finansowych ma zasadnicze znaczenie.

Członkowie Europejskiego Trybunału Obrachunkowego mianowani są na sześcioletnią kadencję. Rada po konsultacji z Parlamentem Europejskim przyjmuje listę członków, sporządzoną zgodnie z propozycjami każdego z Państw Członkowskich (art. 285 TFUE). Opinia PE nie jest więc wiążąca, decyzja należy do Rady, ale tu znów mogą wchodzić w grę różne rozgrywki negocjacyjne zarówno międzyinstytucjonalne, jak i międzypaństwowe. J. Wojciechowski zadeklarował, że w przypadku nieuzyskania rekomendacji PE zrezygnuje z kandydowania (pod linkiem w poprzedzającym akapicie można znaleźć zapis pytań i odpowiedzi z przesłuchania w komisji budżetowej). Wówczas polski rząd musiałby przedstawić nowego kandydata. Jak sprawa się zakończy - zobaczymy.
 
 
 

7 komentarzy:

  1. Przypominamy, że już w najbliższy piątek odbędzie się Debata PPM poświęcona standardowi praworządności w orzecznictwie międzynarodowym. Zapraszamy!

    http://ogloszeniappm.blogspot.com/2016/04/debata-ppm-standard-praworzadnosci-w.html

    OdpowiedzUsuń
  2. "Posłowie PE wskazali, że to działania prezydenta i rządu RP doprowadziły do faktycznego paraliżu TK,"

    Hmm!

    W rezolucji tego nie wpisali. Skąd ma Pan taką wiedzę?

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Panie/Droga Pani,

    sądzę że sformułowanie autorski jest uzasadnione choćby w świetle następujących stwierdzeń:


    Parlament Europejski...

    (i) mając na uwadze, że niedawne wydarzenia w Polsce, szczególnie spór polityczny i prawny dotyczący składu Trybunału Konstytucyjnego i nowych zasad jego funkcjonowania (który dotyczy między innymi kwestii rozpatrywania spraw i ich kolejności, podniesienia kworum i większości niezbędnej do podejmowania przez Trybunał decyzji) wzbudziły obawy co do zdolności Trybunału Konstytucyjnego do pełnienia przypisanej mu roli strażnika konstytucji i gwarantowania poszanowania praworządności;

    (J.) mając na uwadze, że Komisja Wenecka wyraźnie stwierdziła, iż Trybunał Konstytucyjny nie może pełnić swej roli gwaranta prymatu Konstytucji w Polsce z uwagi na fakt, że wyrok Trybunału z dnia 9 marca 2016 r. nie został opublikowany i nie może w związku z tym wejść w życie, co podważa praworządność; mając na uwadze, że Komisja Wenecka ostrzegła, iż paraliż Trybunału zagrozi demokracji, prawom człowieka i praworządności;

    (K.) mając na uwadze, że działania polskiego rządu i Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wobec Trybunału Konstytucyjnego stanowią zagrożenie dla demokracji konstytucyjnej;

    (3) jest poważnie zaniepokojony, że faktyczny paraliż Trybunału Konstytucyjnego w Polsce zagraża demokracji, prawom człowieka i praworządności;

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziekuję Marcinie. Szanowna/-y Czyteniczko/Czytelniku. Dziękuję za komentarz, zawsze zmusza to autora do zastanowienia :). Właśnie dlatego wskazałam w poście, że rezolucja zawiera też preambułę z dodatkowymi, obszernymi wyjaśnieniami. Preambuły w aktach unijnych (i wiążących, i niewiążących) nie są "ozdobnikami", ale integralnymi elementami tych aktów, przedstawiającymi często uzasadnienie ich przyjęcia, opis okoliczności, które do przyjęcia doprowadziły, wyjaśnienia przyjętych postanowień itp. Mają kluczowe znaczenie dla wykładni tych aktów czy oceny ich ważności. Stąd akt, w tym przypadku rezolucję PE, należy "czytać" w całości - i dokładnie tak jak wskazał mój Kolega, w świetle tych wszystkich fragmentów rezolucji (wraz z preambułą) moja konstatacja jest uprawniona.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy na prawdę ktoś ma wątpliwości jakie były intencje PE?
    Czy osłabienie wydźwięku rezolucji w debacie krajowej w czymkolwiek zmieni międzynarodową sytuację Polski?

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie.
    Przynajmniej co do intencji politycznych.
    Ale nieumieszczenie poglądu w "normatywnej" części aktu może sugerować, że autorzy liczą się z możliwością jego zmiany. Może będą chcieli się wycofać. chyba nie są pewni prawdziwości. Zresztą to kwestia oceny.

    Autor pierwszego wpisu

    OdpowiedzUsuń
  7. Koncepcja preambuły jako "mniej pewnego" elementu aktu normatywnego jest sprzeczna z zasadami interpretacji w świetle prawa traktatów.

    Nie jestem też pewien co jest "kwestią oceny". Jeżeli stan rządów prawa w Polsce, to taką właśnie przedstawiono w rezolucji stanowiącej element procedury naruszenia praworządności, zatem również wykładnia systemowa uzasadnia obawy, jakie mogą być konsekwencje oceniania ile w oceny było w ocenie.

    OdpowiedzUsuń