Od kilku dni media w Polsce donoszą
o teczce tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Wolfgang”, która znajduje się
inwentarzu Instytutu Pamięci Narodowej. Jest to teczka osobowa aktualnego (od
lipca 2016 r.) ambasadora RP w Berlinie – prof. Andrzeja Przyłębskiego. Teczka
zawiera 40 stron dokumentów i dotyczy współpracy z lat 1979-1980. Dziennikarze
przeglądali już jej zawartość, pojawiły się nawet pierwsze zdjęcia dokumentów (m.in.
odręczne zobowiązanie
do współpracy). Mając na uwadze, iż pod koniec ubiegłego roku ambasador
Przyłębski znalazł się na wysokim 11 miejscu plebiscytu lokalnej
prasy na najbardziej „kłopotliwego berlińczyka”, można pokusić się o
stwierdzenie, że ostatnie miesiące nie należą do najlepszych w karierze
dyplomatycznej prof. Przyłębskiego.
Wracając do sprawy ewentualnej współpracy z SB warto
odnotować, że MSZ wydało w tej sprawie oświadczenie,
w którym informuje m.in., że ambasador A. Przyłębski złożył oświadczenie o
braku współpracy ze służbami PRL oraz przechodził kilkakrotnie „standardową
procedurę sprawdzającą, dokonaną przez właściwe w tej kwestii służby”. Jednocześnie
Biuro Lustracyjne IPN zapowiedziało
wdrożenie procedury i potraktowanie jej priorytetowo.
Sprawa problemów z oświadczeniem lustracyjnym A.
Przyłębskiego o kilka dni wyprzedziła doniesienia
medialne o projekcie dużych zmian w ustawie o służbie zagranicznej, przygotowanym przez Ministerstwo Spraw
Zagranicznych. Wkrótce napiszemy więcej na ich temat, teraz warto skupić się na
tych, które wiążą się z omawianą sprawą. Zgodnie z projektem
ustawy zmieniającej, członkiem służby zagranicznej nie może być osoba, która w
latach 1944-1990 „pracowała, pełniła służbę lub była współpracownikiem organów
bezpieczeństwa państwa” a umowa o pracę takiej osoby wygasa w ciągu 30 dni od
wejścia w życie ustawy (planowany art. 2a ustawy o służbie zagranicznej w zw. z
art. 4 ustawy zmieniającej). Jednoznaczna treść tych przepisów stoi najwyraźniej
w sprzeczności z cytowaną przez portal onet.pl wypowiedzią
ministra Witolda Waszczykowskiego na temat ewentualnego odwołania ambasadora w
przypadku potwierdzenia jego współpracy z SB ("[j]eśli dostanę wiarygodne
informacje, poświadczone przez IPN, a najlepiej sąd lustracyjny, że dokonał
jakiegoś czynu, który nie kwalifikuje go, by był w dalszym ciągu
ambasadorem").
Problem nieprawdziwych oświadczeń lustracyjnych dyplomatów,
w tym pełniących funkcje ambasadora powraca co jakiś czas. W poprzednich latach
decyzje IPN o złożeniu wniosku do sądu, w związku z zarzutem kłamstwa
lustracyjnego, kończyły się zwykle dymisją zainteresowanej osoby (tak np. w
sprawie Janusza Spyry – wówczas ambasadora RP w Chile).
Od kłamstwa lustracyjnego należy jednak odróżnić sytuację
złożenia oświadczenia lustracyjnego wskazującego na współpracę i pozytywnej
weryfikacji przez kierownictwo MSZ. Kilka lat temu media donosiły
o 222 takich osobach, co miało stanowić wówczas ok. 10% wszystkich członków służby
zagranicznej. Członkowie służby zagranicznej są zobowiązani do składania
stosownych oświadczeń. Ich weryfikacją zajmuje się IPN, jednak zgodnie z
bieżącymi informacjami medialnymi nt. ambasadora A. Przyłębskiego ich
weryfikacja nie jest traktowana priorytetowo, a ogólna liczba oświadczeń
czekających na weryfikację przez IPN wynosi ok. 370 tyś.
Zgodnie z planowaną ustawą zmieniającą ustawę o służbie
zagranicznej kwestia weryfikacji członków służby zagranicznej oraz –novum- członków ich rodzin jeśli są
zatrudnieni w placówce zagranicznej, ma być
dokonana w ekspresowym tempie. Dyrektor generalny służby zagranicznej
przekazuje prezesowi IPN stosowną listę osób zobowiązanych do składania ww. oświadczeń
w ciągu 14 dni od wejścia w życie ustawy, a prezes IPN w ciągu kolejnych 14 dni
powinien przekazać informacje o tych osobach, w tym treść złożonych oświadczeń (art.
6 projektu).
W uzasadnieniu ustawy zmieniającej szacuje się, że liczba
stosunków pracy, które wygasną, w związku ze złożeniem oświadczenia o pracy,
służbie lub współpracy z organami bezpieczeństwa wyniesie ok. 100.
Wracając do sprawy ambasadora A. Przyłębskiego należy
zauważyć, że jeśli jego współpraca z SB zostanie potwierdzona, a projektowana
ustawa wejdzie w życie w aktualnej wersji, to wbrew stanowisku ministra Waszczykowskiego
(który jak się wydaje zamierza ważyć czyny dokonane przez TW Wolfganga), oraz nawet
w przypadku braku dymisji samego zainteresowanego, straci on swoje stanowisko.
Bardzo ciekawy artykuł. W związku z niewydolnością IPN może należałoby zastanowić się nad tym, czy badaniem oświadczeń lustracyjnych nie powinna zająć się inna instytucja.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz. Problem w tym, że to właśnie IPN jest w założeniu wyspecjalizowaną instytucją, mającą w posiadaniu dokumenty oraz fachowy personel. Na dzisiaj trudno sobie wyobrazić inny podmiot.
OdpowiedzUsuń