Parlament Europejski przyjął dziś rezolucję w w sprawie wniosku wzywającego Radę do stwierdzenia, zgodnie z art. 7 ust. 1 Traktatu o Unii Europejskiej, istnienia wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez Węgry wartości, na których opiera się Unia, jak poszanowanie demokracji, równości, rządów prawa i praw człowieka; uzasadniony wniosek do Rady stanowi załącznik do rezolucji (na razie dostępny jest tekst w wersji tymczasowej). Tym samym Węgry stały się drugim po Polsce państwem członkowskim UE, wobec którego procedura ta została zastosowana.
Podmiotem inicjującym postepowanie jest nie Komisja, a Parlament Europejski, który zgodnie z art. 7 TUE także może wystąpić, zarówno z wnioskiem o stwierdzenie wyraźnego ryzyka naruszenia wartości UE na podstawie ust. 1, jak i z wnioskiem o stwierdzenie ich poważnego i stałego naruszenia (na podstawie ust. 2). W przypadku Węgier nie została przeprowadzona przez Komisję "poprzedzająca art. 7" procedura postępowania w przypadku ryzyka pojawienia się systemowych zagrożeń dla praworządności w państwach członkowskich (na temat szczegółów obu procedur zob nasz wcześniejszy post, a także posty dotyczące postępowań wobec Polski). Sytuacja na Węgrzech była też przedmiotem kilku debat i rezolucji PE już od 2011 r., a także postępowań przed Trybunałem Sprawiedliwości UE ze skargi Komisji, zakończonych wyrokami. Także w przeddzień (tj. 11 września) przyjęcia tej najnowszej rezolucji odbyła się debata nad stanem praworządności i przestrzegania unijnych wartości przez węgierskie władze, w której poza parlamentarzystami uczestniczyli premier Węgier Viktor Orban i wiceprzewodniczący KE, Frans Timmermans.
Jednak te środki nie przyniosły poprawy, przeciwnie, dochodziło do stopniowego pogorszenia stanu przestrzegania praworządności i eskalacji działań władz węgierskich mogących naruszać unijne wartości. Zostały one opisane szczegółowo w sprawozdaniu parlamentarnej Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych, ono też stanowi podstawę uzasadnionego wniosku PE. Podejmując decyzję o wystąpieniu z wnioskiem do Rady parlamentarzyści podkreślili, że mimo deklarowanej przez władze węgierskie gotowości do dyskusji nad niektórymi przyjętymi środkami, postawa władz nie rokuje na realne rozwiązanie problemów i wiele kwestii budzi poważny niepokój. Dotyczy to w szczególności takich obszarów jak:
- funkcjonowanie systemu konstytucyjnego i wyborczego;
- niezależność sądownictwa i innych instytucji oraz praw sędziów;
- korupcja i konfliktów interesów;
- ochrona prywatności oraz ochrona danych;
- wolność wypowiedzi;
- wolność nauki;
- wolność religii;
- wolność zrzeszania się;
- prawo do równego traktowania;
- prawa osób należących do mniejszości, w tym Romów i Żydów, oraz ochrona przed wypowiedziami nawołującymi do nienawiści wobec tych mniejszości;
- prawa podstawowe migrantów, osób ubiegających się o azyl i uchodźców;
- prawa gospodarcze i społeczne.
Wniosek Parlamentu do Rady w sprawie Węgier został przyjęty 448 głosami za, przy 197 głosach przeciw i 48 wstrzymujących się. Do przyjęcia projektu wymagana była większość absolutna członków Parlamentu (376) i dwie trzecie oddanych głosów (gdzie liczą się tylko głosy za i przeciw).
Wniosek zostanie teraz przesłany do Rady, której członkowie stanowiąc większością czterech piątych głosów i za zgodą PE mogą stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia wartości UE na Węgrzech. Wcześniej jednak Węgry muszą zostać wysłuchane.Rada może też w takiej samej procedurze skierować do Węgier zalecenia w celu przeciwdziałania zagrożeniom.
Przy okazji, waga praworządności została bardzo mocno zaakcentowana w "Orędziu o stanie Unii" wygłoszonym dziś w PE przez przewodniczącego Komisji J.-C. Junckera - zob. tekst przemówienia i pełny tekst orędzia.
A czemu to brakuje komentarza nt. głosowania, jego ważności, pojęć większość i kworum.
OdpowiedzUsuńBo na razie nie ma jeszcze do czego się odnosić, a gdy już będzie, to będzie materiał na osobnego posta. Póki co mamy wypowiedzi niezadowolonych z wyniku głosowania węgierskich polityków. Wspominana w doniesieniach prasowych opinia służb prawnych PE nie jest publicznie udostępniona, nie wiadomo zresztą, czy ma formę oficjalnej opinii prawnej,czy po prostu informacji - bo taki sposób liczenia głosów jest w PE regułą (art. 178 Regulaminu PE). I w ogóle takie "traktowanie" głosów wstrzymujących nie jest w procedurach unijnych niczym niezwykłym; np. w głosowaniu w Radzie głos wstrzymujący nie łamie jednomyślności, w ocenie przyjęcia decyzji liczą się tylko głosy "za" i "przeciw". Zatem to, co dla premiera Orbana i jego akolitów (i co czasem dość bezrefleksyjnie powtarzają dziennikarze) jest "skandalem", "oszustwem" itp., dla prawnika mającego nieco pojęcia o funkcjonowaniu instytucji unijnych kontrowersyjne nie jest. Żeby rzetelnie sprawę przedstawić trzeba zinterpretować kilka przepisów Traktatów i Regulaminu PE, przeanalizować argumenty obu stron i ocenić, co jest bardziej przekonujące. A do tego potrzeba nieco dystansu - takiego posta napisałam np. o kontrowersjach wokół przedłużenia kadencji D. Tuska (słynnego "27:1"), kilka tygodni po wyborze. Przede wszystkim zobaczymy, czy rząd węgierski rzeczywiście wystąpi ze skargą do ETS na nieważność rezolucji PE, a wtedy to do Trybunału będzie należała wiążąca ocena. W tej chwili przed Sądem UE "wisi" sprawa ze skargi indywidualnej R. Czarneckiego na decyzję PE o pozbawieniu go funkcji wiceprzewodniczącego - tam zastosowano dokładnie ten sam sposób liczenia głosów, więc ewentualny wyrok będzie miał odniesienie dla sprawy Węgier.
OdpowiedzUsuń