Wg. nieoficjalnych informacji trybunał arbitrażowy UNCITRAL w sporze Manchester Securities v. Poland orzekł na niekorzyść Skarbu Państwa, zasądzając na rzecz inwestora odszkodowanie w wysokości 37 mln zł oraz odsetki (GW, Upadek Leoparda. Sąd w Hadze: ponad 37 mln zł odszkodowania dla Amerykanów). Stanowiłoby to zasadniczą część kwoty 55 mln zł dochodzonej przez spółkę-córkę amerykańskiego funduszu inwestycyjnego Elliott Management (o tym "sępim funduszu" ostatni raz pisaliśmy w kontekście upadłości Argentyny).
Zarzewiem sporu była upadłość krakowskiego dewelopera Leoparda. Spółka, mimo zebrania wpłat od klientów, nie wydała aktów własności nieruchomości, które jak się następnie okazało zostały ponadto obciążone hipoteką zabezpieczającą pożyczkę zaciągniętą od funduszu Manchester na poczet dokończenia inwestycji. W 2012 r. w precedensowym orzeczeniu SN uznał, że hipoteki były niezgodne z zasadami współżycia społecznego i wykreślił zabezpieczenia z ksiąg wieczystych. W rezultacie klienci Leopolda uzyskali tytuły własności i, niektórzy, samodzielnie dokończyli inwestycję.
W 2015 r. Manchester wystąpił do Stałego Trybunału Arbitrażowego ze skargą arbitrażową na podstawie BITu Polska-USA, zarzucając dyskryminacyjne traktowanie w zakresie unieważnienia wpisu hipotecznego i wywłaszczenie inwestycji. Strona powodowa podniosła m.in. że w tej samej inwestycji ustanowiono zabezpieczenie hipoteczne na rzecz polskiego banku, które sąd utrzymał.
Jak poinformowała Prokuratoria Generalna, Polska wszczęła w Brukseli postępowanie o uchylenie niekorzystnego wyroku arbitrażowego. Lokalizacja arbitrażu jest zatem kolejnym ciekawym elementem postępowania przed haskim STA na podstawie traktatu Polska-USA. Może to wynikać z typu inwestycji (tj. instrumentu pożyczki, udzielonej podmiotowi prywatnemu a nie państwu goszczącemu i mimo zabezpieczenia hipotecznego w prawie polskim). Na tekst wyroku warto też poczekać zważywszy na relatywnie rzadki rodzaj aktu państwa goszczącego uznanego za godzący w prawa inwestora zagranicznego tj. wyrok sądowy.
"(...) inwestycja była poddana prawu belgijskiemu."
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie.
Prawo belgijskie mogło być wybrane przez strony jako prawo sporu (formalnie poprzez wybór siedziby arbitrażu "do celów prawnych" różny od faktycznego miejsca działania arbitrów w sensie fizycznego przebywania i obradowania).
Szczerze pisząc to taka praktyka też budzi moje wątpliwości.
Pierwotna redakcja posta faktycznie była niefortunna. Chodziło mi oczywiście o zwrócenie uwagi na poddanie sporu (a nie inwestycji) innemu porządkowi prawnemu, niż obowiązujący w Hadze tj. siedzibie STA. Bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńMJM