Wczoraj Rada UE podjęła decyzję o ponownym otwarciu negocjacji w sprawie celów emisji z samochodów osobowych do 2020 r. Kompromis wypracowany w tej sprawie pomiędzy Radą i Parlamentem w czerwcu zakładał, że od 2020 r. przeciętne emisje CO2 z samochodów osobowych nie będą mogły przekraczać 95g na kilometr. Taki kompromis był nie do przyjęcia dla niemieckiego przemysłu samochodowego, produkującego samochody o dużej pojemności silnika. W związku z tym Niemcy blokowały od czerwca ostateczne głosowanie w Radzie, które pozwoliłoby, po jego akceptacji przez PE, na przyjęcie aktu już w pierwszym czytaniu. Wczoraj udało się kompromis odrzucić, a Rada zobowiązała Prezydencję litewską do podjęcia ponownych negocjacji w nadziei na wypracowanie nowego kompromisu możliwego do przyjęcia jeszcze w pierwszym czytaniu. Niemców poparły Polska oraz Wielka Brytania.
Decyzja Rady spotkała się z bardzo niechętnym przyjęciem wśród organizacji środowiskowych, ale także w niektórych państwach członkowskich. Jak pisze EUObserver, niezadowolenia nie kryła nawet Komisarz UE ds. zmian klimatu Connie Hedegaard. Szczególnie krytycznie do niemieckiego podejścia do emisji z samochodów odnoszą się komentatorzy francuscy, którzy uważają że Niemcy podważają całą unijną politykę w dziedzinie zmian klimatu, oskarżając jednak swój rząd o to, że jednak nie popierał do końca kompromisu (korzystnego dla francuskiego sektora motoryzacyjnego, produkującego mniejsze samochody) poszukując rozwiązania korzystnego także dla Niemców. (O samochodowym konflikcie między Francją i Niemcami pisaliśmy tu i tu.)
A w FT właśnie ukazał się artykuł "BMW family gave €690,000 to Merkel party", http://www.ft.com/cms/s/0/362f17d6-35ba-11e3-b539-00144feab7de.html.
OdpowiedzUsuń