Strony

poniedziałek, 23 maja 2016

Stanowisko polskiego rządu ws. ochrony praworządności: "Nie na taką Unię się umawialiśmy"

Jak pisaliśmy w ubiegły czwartek, wobec pasywnej postawy rządu we wszczętym przeciwko Polsce postępowaniu ws. ochrony praworządności Komisja Europejska wyznaczyła termin do podjęcia istotnych działań zmierzających do rozwiązania kryzysu wobec Trybunału Konstytucyjnego. Po początkowych reakcjach rządu i kancelarii Premier, określających termin mianem instrukcyjnego, stanowisko rządowe zostało utwardzone. Jak pisaliśmy w piątek w związku z Uchwałą ws. obrony suwerenności Polski, stanowisko KE zostało uznane za ultimatum, a Minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski zarzucił komisarzowi Fransowi Timmermansowi okłamywanie naszego rządu.

Termin przedstawienia upływał z dniem wczorajszym, a od dziś Timmermans posiada legitymację do opublikowania opinii ws. Polski.
Stanowisko, tym razem prezentowane jako rządowe, przedstawił rano minister Waszczykowski, powtarzając, że Timmermans oszukał Premier Beatę Szydło, a procedura wszczęta przez Komisję ma charakter pozatraktatowy i "nie na taką Unię się umawialiśmy" (TVP Info, „Procedura KE wobec Polski wykracza poza traktat unijny”). Minister potwierdził, że od zeszłego tygodnia strona Polska nie przestawiła żadnych nowych propozycji, oraz stwierdził, że zaproszenie dla strony unijnej do Warszawy i podjęcia rozmów jest stale otwarte. To ostatnie zapewnienie jest o tyle zaskakujące, że jak pisaliśmy na początku kwietnia Timmermans po pierwszej wizycie wyraził wolę kontynuowania rozmów w Warszawie w ciągu dwóch tygodni. Wtedy jednak rzekome zaproszenie wystosowane przez Prezydenta Dudę zdementowała jego kancelaria, a minister Waszczykowski oświadczył, że Timmermansa do Polski nie zapraszał (TV Republika, Timmermans zaproszony przez polskiego prezydenta? Magierowski zaprzecza; Polskie Radio, Wiceszef KE ponownie w Polsce? Szef MSZ: nie został zaproszony).

Podobne stanowisko przedstawił wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, tłumacząc iż "elity europejskie dążą do podporządkowania sobie władz krajowych", natomiast w referendum akcesyjnym "nie na taką Unię się umawialiśmy (...) która kontroluje sposób wędzenia szynek i mierzy banany" (TVP Info, „Chcą nas sobie podporządkować, nie na taką Unię się umawialiśmy”). Zdaniem ministra problem z poszanowaniem demokracji mają wspomniane elity europejskie, przede wszystkim Niemcy, narzucając choćby obowiązkowe kwoty przyjmowania imigrantów. Minister ocenił, że stoimy obecnie wobec wyzwania, czy Polska będzie rozmawiać z Unią "na kolanach", zaś zarzut "naruszenia demokracji" stanowi zemstę elit europejskich za brak zgody na przyjęcie imigrantów. Warto w tym kontekście zauważyć, że polski rząd podtrzymuje nieprawdziwe stanowisko, jakobyśmy już przyjęli milion uchodźców z Ukrainy (nasz post), co w ubiegłym tygodniu powtórzył choćby Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz przy okazji wizyty w Rzymie, gdzie domagał się europejskiej solidarności ws. obronności (Corriere della Sera, Esplora il significato del termine: Il ministro della Difesa polacco «Proteggeteci dal rischio russo»Il ministro della Difesa polacco «Proteggeteci dal rischio russo»).

Wreszcie pozycję rządu lakonicznie przedstawiła sama premier, stwierdzając, że "niczego się nie boimy" (Niezależna.pl, Premier Szydło krótko o decyzji Komisji Europejskiej).

Ostatecznie, na konferencji prasowej KE, podczas której oczekiwano oficjalnego stanowiska i opinii, rzecznik prasowy Komisji Margaritis Schinas poinformował, że między stronami "nadal prowadzony jest konstruktywny dialog z nadzieją na znalezienie rozwiązania" (TVN24, "Nigdy nie używaliśmy słowa ultimatum". Opinii KE o Polsce na razie nie ma; TV Republika, Opinia Komisji Europejskiej w innym terminie?). Rzecznik jednocześnie uchylił się od odpowiedzi na pytanie o czas takich rozmów, zarazem podkreślając że Komisja nie posługiwała się określeniem ultimatum.

Tłumaczenie się Komisji, że nie posługiwała się słowem (którym się nie posługiwała) można uznać za wyraz słabości i ustępstwo. Zarazem jednak na razie nie stało nic ponad nie wykorzystanie pierwszego możliwego terminu publikacji raportu ws. stanu praworządności w Polsce. Warto zatem wykorzystać nadarzającą się okazję do deeskalacji sporu bez wchodzenia w sytuację bez wyjścia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz