Strony

sobota, 11 czerwca 2016

Kolejne ruchy KE i gabinetu Beaty Szydło w procedurze ochrony praworządności

Komisja Europejska kolejny raz wyciąga rękę do polskiego rządu ws. procedury ochrony praworządności. Jak się wydaje druga strona z okazji nie skorzysta, skutkiem czego może być utrata inicjatywy w kolejnym stadium postępowania, co zbiega się w czasie z kolejnymi wydarzeniami sytuującymi Polskę w niekorzystnym świetle.

Z początkiem miesiąca pisaliśmy o przyjęciu przez Komisję Europejską opinii ws. praworządności w Polsce. Kontekst tamtego wydarzenia stanowiło zignorowanie przez polski rząd terminu 23 maja na podjęcie istotnych działań celem przywrócenia standardu praworządności w traktowaniu Trybunału Konstytucyjnego, zaostrzenie stanowiska poprzez przestawioną przez nas Uchwałę Sejmu ws. obrony suwerenności Polski, a wreszcie zarzucenie Komisji przez Ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego okłamywania Polski oraz określenie terminu mianem instrukcyjnego (post tutaj). W rezultacie, mimo uzyskania przez Komisarza Fransa Timmermansa mandatu do opublikowania opinii, Komisja odroczyła termin ze względu na "prowadzony konstruktywny dialog". Sugerowaliśmy wówczas, żeby odroczenia nie traktować jako słabości Komisji, ale okazję do deeskalacji sporu. O ile bowiem Komisja, jako strażniczka Traktatów, zobowiązana jest do działania na rzecz ochrony europejskich wartości, o tyle w relacjach z demokratycznie wybranym rządem gotowym do dialogu trudno by jej kontestować zaproponowaną wykładnię licząc na jednomyślność potępienia w Radzie Europejskiej (nt. funkcjonowania mechanizmu zob. nasz post tutaj). Gotowość Warszawy do deeskalacji sporu rychło okazała się pozorna.


Mimo upływu w najbliższy wtorek dwutygodniowego terminu na ustosunkowanie się do opinii KE wszystko wskazuje na to, że odpowiedź nie zostanie udzielona. Ostentacyjne lekceważenie Komisji prezentowane jest choćby w oświadczeniach Ministra Waszczykowskiego, który wyrażając "całkowity brak zainteresowania opinią" z którą "zapoznał się pobieżnie", zarazem był w stanie ocenić ją jako jednostronną i nieuwzględniającą rządowego stanowiska, jak również podkreślił, że Polska nie ma formalnego obowiązku udzielenia odpowiedzi (TV Republika, Waszczykowski: Nie interesuje mnie opinia Komisji Europejskiej. To nie jest kompetencja mojego resortu). Premier Beata Szydło uznała, że opinia ma charakter technokratyczny, natomiast jej rząd koncentruje się obecnie na "tym co jest ważne dla polskich obywateli" (Wiadomości WP, Premier Beata Szydło: technokratyczne opinie biurokratów brukselskich nie pomogą Polakom; Fronda.pl, Premier Beata Szydło MOCNO odpowiada Politico.eu: Procedura KE nie poprawi w żaden sposób życia przeciętnego Kowalskiego). Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP Krzysztof Szczerski oświadczył, że Komisja zaangażowała się tym samym w krajowy, spór polityczny (TV Republika, KE krytycznie o Polsce. Prof. Szczerski: Komisja nie potrafi wyjść z problemu, który sama stworzyła. To właśnie ona najwięcej na tym straci). Za organ właściwy do udzielenia odpowiedzi Komisji rząd uznał Parlament, jednocześnie negatywnie odnosząc się do wniosku o udostępnienie parlamentarzystom treści poufnej opinii Komisji (Parlamentarny.pl, Platforma chce, by premier Szydło ujawniła opinię Komisji Europejskiej).

Również tym razem, na 3 dni przed niedotrzymaniem przez Polskę terminu, Komisja Europejska odracza pierwotnie wyznaczony termin, na odpowiedź tym razem oczekując do końca miesiąca (Polskie Radio, KE oczekuje odpowiedzi z Polski w tym miesiącu). Pierwsza reakcja rządu zdaje się sugerować, że krok ten ponownie postrzegany jest jako zwycięstwo taktyczne. Minister Waszczykowski oświadczył, że termin "nie jest obligacj[ą] czasow[ą], która nas obowiązuje. Jesteśmy suwerennym państwem i to my decydujemy, w jakim tempie przekształcamy prawo naszego państwa." Minister poinformował, że wprawdzie odpowiedź podpisze, jednak zostanie ona przygotowana przez Ministerstwo sprawiedliwości i parlament. Parlament pracuje jednak nad nową ustawą ws. Trybunału Konstytucyjnego, a nie nad realizacją konstytucyjnego obowiązku Prezydenta do przyjęcia ślubowania od prawomocnie wybranych sędziów ani nad wykonaniem konstytucyjnego obowiązku publikacji wyroków TK, zaś prowadzone prace w optymistycznym scenariuszu mają zakończyć się w lipcu (Rzeczpospolita, Kaczyński: ustawa dot. TK mogłaby zostać uchwalona jeszcze w lipcu).

Z jednej zatem strony gabinet Beaty Szydło nie uginając się pod presją Brukseli i mając nadzieję, że Budapeszt ochroni nas przed prawnymi konsekwencjami naruszania wartości unijnych, dotąd zdaje się osiągać taktyczne zwycięstwa. Z drugiej strony jakakolwiek odpowiedź Warszawy wskazująca na faktyczne działania na rzecz rozwiązania kryzysu stanowiłaby istotny argument na rzecz odrzucenia stanowczych działań KE w tak newralgicznym obszarze. W razie formalnego głosowania relacja między dokonującą kolejnych strategicznych ustępstw Komisją, a okazującym lekceważenie Brukseli rządem krajowym dla tego ostatniego wypada niefortunnie. Trudno przy tym założyć, żeby KE nie wywierała nacisków na Węgry, którym osamotniona w UE Polska niewiele może obecnie zaoferować. Zresztą, nawet gdyby ten sojusz miał się okazać trwały, to przecież zaledwie jedno głosowanie "w sprawie wpadkowej". 

Obronę racji gabinetu Szydło dodatkowo utrudni druga już krytyczna opinia Komisji Weneckiej, tym razem ws. ustawy inwigilacyjnej (Polskie Radio, Komisja Wenecka: za duże uprawnienia do inwigilacji). 

Wreszcie podjęcie przy okazji lipcowego szczytu NATO przez Sekretarza Stanu Johna Kerryego oraz Prezydenta Barracka Obamę tematu "amerykańskich obaw o jakość polskiej demokracji" zapowiedział rzecznik Departamentu Mark Toner (US DoS, State Department Briefing for Foreign Media. June 9, 2016). W tym ostatnim kontekście trudno też zbagatelizować niedawny editorial z The Washington Post, które wyraziło obawy, że szczyt NATO zamiast stanowić wyraz jedności względem zagrożenia ze strony Rosji, zostanie przyćmiony obawami o losy demokracji i rządów prawa w Polsce (WP, Poland tests the rule of law). Gazeta przestrzega, że niezależnie od rezultatu postępowania KE, część państw członkowskich NATO ograniczy swój swój wkład w budowaną właśnie "flankę wschodnią", której siły miałyby stacjonować nad Wisłą. Wprost również wytłumaczono, że zakwestionowanie europejskich-atlantyckich wartości oznacza obniżenie naszej wiarygodności jako partnera, zatem przekładając się na relacje z USA (i NATO) negatywnie odbije się na naszym bezpieczeństwo. Podobnie Huffington Post, przypominając o tym że obawy o rządy prawa i prawa człowieka już przełożyły się na obniżenie naszego ratingu kredytowego, ostrzegł że dla Stanów Zjednoczonych istnieje bezpośredni związek między współpracą ws. bezpieczeństwa i gospodarczych, a respektowaniem rządów prawa i społeczeństwa obywatelskiego (HP, In Poland, U.S. Should Emphasize Link Between Rule of Law, Civil Society, Security).

Mimo zbliżania się oczekiwanego przez partię rządząca zakończenia kadencji Prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego, obecnie czas niestety nie biegnie na naszą korzyść, a Polska zdaje się właśnie dobrowolnie przekazywać na rzecz Komisji inicjatywę w  sprawie formułowania sposobów zażegnania kryzysu .

1 komentarz:

  1. Tyle tych treści w internecie. a musiałem przetrzepać cały internet w poszukiwaniu czegoś wartościowego.

    OdpowiedzUsuń