Po
atakach w Paryżu i Bejrucie, gdzie w sumie zginęło niemal 200 osób a kilkaset zostało rannych, prezydent Francji oświadczył, że jest to akt wojny, którego dopuściło się zbrojne, terrorystyczne Państwo Islamskie ("C'est un acte de guerre commis par une armée terroriste, Daech"). 48 godzin po atakach, lotnictwo francuskie rozpoczęło naloty na cele na terenach opanowanych przez bojowników Państwa Islamskiego, PI, (zobacz tutaj). Można więc zadać pytanie, jak zakwalifikować działania Państwa Islamskiego (o którym pisaliśmy m.in. tutaj) oraz sił francuskich.
Francja od miesięcy prowadziła naloty na cele w PI, a Państwo Islamskie ogłosiło, że ataki w Paryżu są odpowiedzią na owe naloty (domyślać się można, że ataki w Bejrucie to odpowiedź na walkę Hezbollahu z PI, tak jak udaremniony atak w Turcji, również biorącej udział w operacji przeciwko PI).
Biorąc pod uwagę, że przynajmniej oficjalnie, Francuzi nie prowadzili działań zbrojnych przeciwko siłom rządowym, ich interwencja na terytorium Syrii z punktu widzenia międzynarodowego prawa humanitarnego powinna być kwalifikowana jako konflikt niemiędzynarodowy (z tego względu, że stronami konfliktu nie są dwa państwa, lecz państwo i strona niepaństwowa). To rodzi pytanie, czy ten właśnie konflikt zbrojny musi toczyć się wyłącznie na terytorium Syrii i Iraku (czyli terenach opanowanych przez PI), czy też może się przenieść właśnie do Francji (i odpowiednio do Libanu, Turcji.....USA, UK, Rosji i innych zaangażowanych w walkę z PI państw).