Wyrok w sprawie Przybyszewska i in. p. Polsce trudno uznać za
przełomowy z perspektywy europejskiej. Nie modyfikuje on standardu, którego
kształtowanie zaczęło się w pierwszej dekadzie naszego stulecia w brytyjskich
sprawach Courten (2008 r., decyzja o niedopuszczalności) i M.W.
(2009, również decyzja o niedopuszczalności), a następnie zdynamizowało się w
wyrokach Schalk i Kopf v. Austrii (2010), Vallianatos i in. v. Grecji
(2013), Oliari i in. v. Włochom (2015),
Orlandi i in. v. Włochom (2017). Standard ten uległ ostatecznemu
wykształceniu w styczniu 2023 r. w sprawie Fedotova i in. v. Rosji, a
orzeczenia po nim następujące, czyli Buhucenau i in. v. Rumunii oraz Maymulakhin i
Markiv v. Ukrainie, jak również komentowany tu polski wyrok, to
orzeczenia oparte na tym standardzie i go potwierdzające.
Aktualny standard wykładni art. 8 EKPC w zakresie zaprezentowanym we
wskazanych orzeczeniach jest więc taki, że państwo ma obowiązek zapewnienia
formalizacji (czy instytucjonalizacji) związków osób tej samej płci, przy czym
ma to uczynić w sposób przez siebie obrany, ale adekwatny i zgodny z
założeniem, że Konwencja chroni prawa i wolności podstawowe w sposób praktyczny
i efektywny, a nie iluzoryczny i teoretyczny.
Przyszły kierunek rozwoju tego standardu jest dosyć czytelnie sygnalizowany
przez Trybunał w pozornych niedopowiedzeniach zawartych w orzeczeniach. Wydaje
się, że możemy się spodziewać doprecyzowania oczekiwań Trybunału, co do
adekwatności krajowych regulacji „formalizacyjnych”, a także stopniowego
uznania, że art. 12 Konwencji (sam albo w połączeniu z art. 14) obliguje do
zapewnienia równości małżeńskiej. Europejski trend w tym kierunku wyraźnie się
umacnia.
Wykonanie przez Polskę wyroku na poziomie środków generalnych nie wzbudza wątpliwości
prawnych, bo wbrew usilnie lansowanemu poglądowi, żaden przepis Konstytucji RP,
w tym zwłaszcza jej art. 18, nie stanowi przeszkody do wprowadzenia możliwości
formalizacji związków osób tej samej płci. Przeciwnie, przepis ten, odczytywany
łącznie z art. 1 (Rzeczpospolita jako dobro wspólne wszystkich obywateli), art.
30 (ochrona godności jako prawa podstawowego) i art. 47 (prawo podstawowe do
ochrony życia prywatnego i rodzinnego), skutkuje wręcz konstytucyjnym
obowiązkiem zapewnienia możliwości ich formalizacji. Zmieniona sytuacja
polityczna daje nadzieję na wykonanie wyroku w sprawie Przybyszewska i in.
v. Polsce, zwłaszcza że nowa większość parlamentarna jasno deklarowała, że
będzie przestrzegać naszych zobowiązań międzynarodowych, w tym również
wykonywać bez zastrzeżeń wyroki ETPC i TSUE. Niezależnie więc od pokutującego
gdzieniegdzie poglądu o tym, jakoby prawa człowieka miały stanowić cyt.
„światopogląd”, można przypuszczać, że rządząca większość po prostu zapewni
wykonanie zobowiązania wynikającego z art. 46 EKPC.
Wyrok nie był więc szczególnym zaskoczeniem, ale dosyć interesujące są
uwagi ETPC zawarte w pkt 52-53 wyroku, dotyczące podniesionego przez rząd
zarzutu niedopuszczalności, która miałaby wynikać z niewyczerpania krajowych
(efektywnych) środków zaskarżenia, a bardziej szczegółowo z tego, że TK dotąd
nie rozpoznał skarg konstytucyjnych wniesionych przez 8 spośród 10 skarżących. Wśród
powodów, dla których zarzut ten nie został podzielony, Trybunał wskazał m.in.
„ogólny kontekst, w którym działał TK od końca 2015 r.”. To stanowisko ETPC
stanowi niemal powtórzenie jego tez z wyroku Advance Pharma sp. z o.o. v.
Polsce (2022), dotyczącego naruszenia prawa do sądu ustanowionego ustawą
poprzez udział w orzekaniu „sędziów” Izby Cywilnej SN powołanych z udziałem
tzw. neo-KRS, ale to powtórzenie jest o tyle cenne, że świadczy o petryfikacji
podejścia ETPC aktualizującego spostrzeżenia poczynione w sprawie Szott-Medyńska
i in. v. Polsce (2003). Mówiąc prosto, wydaje się, że Trybunał jest skłonny
– raczej tylko ad casum, niestety -
uznawać skargę do polskiego „Trybunału Konstytucyjnego” (cudzysłów
zamierzony) za środek nie spełniający wymogów effective remedy, czyli
taki, z którego nieskorzystanie nie tamuje skargi strasburskiej.
Na zakończenie czuję się jeszcze w obowiązku wspomnieć, że wniesienie
skarg, które doprowadziły do wydania wyroku w sprawie Przybyszewska i in. v.
Polsce, nastąpiło w ramach litygacji strategicznej, w którą zaangażowali
się wspaniali ludzie jako skarżący, a także organizacje pozarządowe jako
„obsługa prawna”. Ja też miałem zaszczyt wziąć w tej sprawie udział jako
pełnomocnik i to jeden z powodów, dla których ten wyrok odbieram jako ważny dla
mnie osobiście. Łyżka dziegciu w tej beczce miodu jest zaś taka, że niestety
nie udało nam się zapewnić ochrony podstawowych praw kilku milionów naszych
obywateli bez angażowania sądu międzynarodowego, zgodnie z konwencyjną zasadą
subsydiarności. Mam nadzieję, że w innych sprawach dotyczących praw i wolności
podstawowych (np. w kwestii haniebnych pushbacków) krajowe mechanizmy
zadziałają sprawniej i unikniemy wstydu, takiego jak wynikający z
przynależności Polski do 5 ostatnich państw UE, które nie zapewniają możliwości
formalizacji związków jednopłciowych. Warto pamiętać, że w rodzinach opartych
na związkach jednopłciowych wychowuje się ok. 50 tysięcy polskich dzieci.
Wyzwolenie ich od strachu przed trafieniem do pieczy zastępczej w przypadku
śmierci rodzica biologicznego, to potężne moralne zobowiązanie nowego rządu RP.
Nie ma nic ważniejszego, niż dobrostan dzieci.
r.pr. dr hab.
Marcin Górski, prof. UŁ
12 grudnia 2023
r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz