wtorek, 10 maja 2022

Karygodny atak na ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce

9 maja 2022 r. ambasador rosyjski w Polsce Siergiej Andriejew został oblany czerwoną farbą, gdy próbował złożyć kwiaty na Cmentarzu Żołnierzy Radzieckich (zob. tutaj). W tym kontekście warto przywołać podstawowe zasady prawa dyplomatycznego i odpowiedzialności państwa przyjmującego.

Po pierwsze, zgodnie z konwencją o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r. szef misji dyplomatycznej (tak jak i każdy inny przedstawiciel dyplomatyczny) jest nietykalny (art. 29). Ta zasada ma fundamentalne znaczenie, bo choćby były najgorsze stosunki między państwami, to dyplomacja i dyplomaci są kluczem do jej poprawienia. Ponadto w prawie dyplomatycznym rygorystycznie przestrzega się zasady wzajemności, jeśli RP nie zapewnia ochrony rosyjskiemu ambasadorowi, tej ochrony może zabraknąć dla polskich przedstawicieli dyplomatycznych w Rosji.

Po drugie, oczywiście ataku na ambasadora Rosji nie dokonały organy państwa polskiego, jednak państwo polskie jest zobowiązane do zapewnienia bezpieczeństwa przedstawicielowi dyplomatycznego obcego państwa. Szef MSWiA tłumaczy, że nie rekomendowano ambasadorowi rosyjskiemu składania kwiatów na cmentarzu ze względu na ryzyko protestów i związanych z tym incydentów (zobacz tutaj). Oczywiście upór ambasadora przy tym punkcie wczorajszych obchodów Dnia Zwycięstwa w FR można odbierać jako próbę prowokacji, niemniej jednak ostrzeżenie ze strony władz polskich nie zwalnia państwa polskiego z obowiązku zabezpieczenia danego wydarzenia. Przez państwo polskie w tym przypadku rozumiemy organy zarówno administracji centralnej, jak i samorządowej, które w kontekście tak ważnej kwestii jak zapewnienie bezpieczeństwa dyplomatom nie powinny angażować się w publiczny spór polityczny (zob. tutaj), lecz prowadzić realny dialog, jak odpowiednio zapewnić bezpieczeństwo dyplomacie w sytuacji ogromnego napięcia politycznego. Władze centralne musiały oddelegować odpowiednie (tj. wystarczające) siły do ochrony ambasadora i nie jest to wsparcie dla ambasady rosyjskiej w organizacji danego wydarzenia, ale wypełnienie podstawowego obowiązku państwa przyjmującego. 

W tym kontekście warto przypomnieć wyrok z 1980 r. Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie USA p. Iranowi (amerykański personel dyplomatyczny i konsularny w Teheranie), w którym to trybunał podkreślił, że państwo przyjmujące ma obowiązek podjąć odpowiednie kroki, aby zapobiec naruszeniom nietykalności misji dyplomatycznej i jej członków. Za brak działań ponosi pełną odpowiedzialność. 

W przypadku wczorajszego incydentu okoliczności są o tyle inne niż opisane w przywołanym orzeczeniu, że władze polskie podjęły pewne środki ostrożności (Iran żadnych), ale niewystarczające. Nie było więc bezczynności ze strony władz polskich, takiej jak miała miejsce podczas incydentu ze spaleniem budki strażniczej przed ambasadą Rosji w 2013 r.

Aby mówić o odpowiedzialności państwa za wczorajszy incydent należałoby zweryfikować, czy -  nie łamiąc innych praw, także innych niż ambasador osób - można było przedsięwziąć inne, skuteczniejsze środki zabezpieczenia wizyty ambasadora na cmentarzu. Bez względu na wyniki takiej oceny władze RP powinny natychmiast udzielić satysfakcji (przeprosić) ambasadorowi, choćby po to, aby nie narazić własnych dyplomatów na podobne incydenty.

Po trzecie, pojawiają się głosy, że ambasadora Rosji należałoby odwołać, tak jak i większość personelu dyplomatycznego misji rosyjskiej w Polsce. Taka kwestia jest jednak zawsze delikatna i uwarunkowana wieloma okolicznościami politycznymi, wśród których należy wziąć pod uwagę, że cofnięcie agrement dla ambasadora Rosji/uznanie go za persona non grata z pewnością poskutkuje podobnymi krokami po stronie rosyjskiej. Polskie władze muszą ocenić, czy poza wybrykami medialnymi, ambasador rosyjski rzeczywiście jest dobrym partnerem do dyskusji nt. bieżących wydarzeń. Opinia publiczna nie wie, jak wygląda służbowa komunikacja między władzami polskimi a ambasadą FR w Polsce. 

Brak komentarzy: