Po wyborze na prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena można liczyć na nowe otwarcie w dziedzinie polityki zagranicznej tego kraju. Były już prezydent Trump miał swoją wizję uprawiania polityki międzynarodowej w oparciu o wycofywanie się w wielostronnych umów międzynarodowych i sojuszy. Podczas jego prezydentury Stany wycofały się z Rady Praw Człowieka, UNESCO, czy Paryskiego Porozumienia Klimatycznego.
Prezydent elekt układający własnie swój gabinet wesprze się w sferze polityki zagranicznej na Antonym Blinkenie. To jego własnie typuje się na przyszłego sekretarza stanu, zaś sprawami USA w ONZ ma kierować Linda Thomas-Greenfield.
Blinken był już zastępcą sekretarza stanu w gabinecie Baracka Obamy i dlatego można liczyć na jego umiarkowane poglądy w zakresie izolacji Stanów w dziedzinie polityki zagranicznej, zawsze bowiem był zwolennikiem sojuszy i szerokiej współpracy międzynarodowej. Ojczym Blinkena - Samuel Pisar - urodził się w Białymstoku i był jednym z ocalałych z Holocaustu. Przeżył obóz w Auschwitz i Dachau. Blinken powołuje się na jego autorytet, a wspominając rozmowy z ojczymem wskazuje, że miały one wielki wpływ na jego poglądy. Uważa, że Stany Zjednoczone są jednym z potężnych państw, które mają obowiązek ochrony przed barbarzyństwem (zob. https://www.jewishvirtuallibrary.org/tony-blinken).
Mając to na uwadze autorka posta liczy szczególnie na zmianę w podejściu do kwestii współpracy z Międzynarodowym Trybunałem Karnym. W czasie administracji Trumpa zastosowano wobec Pani Prokurator MTK i innych pracowników trybunału sankcje ekonomiczne i wizowe. Straszono pracowników Trybunału postawieniem ich przed sądami amerykańskimi. Czas niewątpliwie skończyć z tą hucpą i przywrócić międzynarodowemu wymiarowi sprawiedliwościowi należne miejsce wśród szanowanych i wspieranych przez USA instytucji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz