Media (zobacz tutaj) wrą od doniesień, że FIFA po raz pierwszy w swej historii wybrała na swojego Sekretarza Generalnego kobietę - Fatmę Sambę Diouf Samourę z Senegalu. Jest to również pierwsza osoba nie pochodząca z Europy na tym stanowisku. Dla przypomnienia Sekretarz Generalny FIFA, to po Prezydencie (funkcję tę pełni obecnie Gianni Infantino) druga pod względem ważności osoba w tej organizacji. Wybór kobiety miał zdaniem komentatorów dać wyraźny sygnał, że organizacja po odejściu w niesławie Blattera i ujawnieniu skandali korupcyjnych, jest gotowa się zmienić.
FIFA z pewnością dla wielu jest organizacją o wiele ważniejszą niż ONZ i oczywiście pamiętając o wojnach futbolowych można dyskutować o roli FIFA w utrzymaniu pokoju i bezpieczeństwa. Niemniej jednak, oprócz wyborów w FIFA, czy prezydenckich w USA, trwa niezmiernie ważny wyścig na stanowisko SG ONZ (informowaliśmy o nim m.in. tutaj czy tutaj).
W kwietniu odbyły się bezprecedensowe "przesłuchania" kandydatów w Zgromadzeniu Ogólnym, co miało być dowodem na większą transparentność wyboru SG w porównaniu do poprzednich lat. W wyścigu oficjalnie uczestniczą: Irina Bokova, Helen Clark, Natalia Gherman, Antonio Guterres, Vuk Jeremic, Srghan Kerim, Igor Luksic, Vesna Pusic, Danilo Turk (sylwetki oraz nagrania z przesłuchania kandydatów zobacz tutaj). Niewykluczone jednak, że jeszcze pojawi się kandydat kompromisowy spoza wymienionego kręgu osób, co oczywiście zadałoby kłam tegorocznej polityce transparentności, dialogu i włączenia wszystkich państw do dyskusji nad kandydaturami (zadziwiające jednak, że żaden z kandydatów nie usłyszał w debacie w ZO pytania o konflikt w Syrii, a i o Ukrainie nikt się nie wypowiedział - w tym przypadku z braku czasu...).
Jak już wcześniej pisaliśmy, jest duża presja by SG została kobieta, ale męscy kandydaci po prostu obiecują, że za ich sekretarzowania przybędzie kobiet na bardzo wysokich stanowiskach (w tym jako zastępca SG). Charakterystyczne też, że gdy stali członkowie negocjowali warunki wyborów SG, Rosja nie nalegała na to, aby koniecznie kandydat z Europy Wschodniej został SG, ani też niespecjalnie przywiązywała - tak jak i inne państwa P-5 - znaczenie do kwestii płci (zobacz tutaj). Wysoce jest więc prawdopodobne, że oczekiwania co do objęcia stanowiska SG przez kobietę z Europy Wschodniej są jedynie po stronie mediów i akademików, ale niekoniecznie po stronie kręgów dyplomacji. Być może istnieje przeświadczenie, że w ONZ jeszcze aż tak źle się nie dzieje (jak w takiej FIFA), żeby trzeba było ratować jej wizerunek jakąś damską twarzą.
Media narzekają, że kandydaci na stanowisko SG to mało znani dyplomaci (to jednak lekka przesada... ktokolwiek zajmuje się ONZ musiał słyszeć w ich kontekście o Clark, Bokovej czy Guterresie) i chętniej widziałyby powszechnie znaną postać np. Angeli Merkel na tym stanowisku (bo znana, bo kobieta, bo z Europy). Nie zapominajmy jednak, że SG jest twarzą ONZ, ale nie może swoją osobowością czy autorytetem zagrozić pięciu stałym członkom RB, którzy nadają ton pracom RB i nie tylko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz