wtorek, 15 grudnia 2015

Nowe porozumienie klimatyczne - sukces czy porażka?

W sobotę wieczorem zakończył się w Paryżu trwający dwa tygodnie szczyt klimatyczny, czyli Konferencja stron Ramowej Konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu. Od wielu miesięcy, a w zasadzie już od konferencji w Warszawie dwa lata temu mówiło się o tym szczycie, że ma być przełomowy. Jak wielokrotnie pisaliśmy, jego głównym celem było przyjęcie nowej umowy międzynarodowej, która w 2020 r. ma zastąpić Protokół z Kioto. Udało się przyjąć takie porozumienie, które stanowi część Porozumienia Paryskiego. Druga część dokumentu stanowi projekt umowy. Przyjęta przez strony konferencji, ma zostać formalnie otwarta do podpisu 22 kwietnia 2016 r. (w dniu Ziemi) jako nowy Protokół do Konwencji. Państwa (i UE) będą miały rok na jej podpisanie. Państwa uczestniczące w konferencji, zwłaszcza Francja i USA, uznały przyjęcie nowego porozumienia za sukces, natomiast opinia organizacji pozarządowych o jego treści jest odmienna (opinia Friends of Earth i Global Justice Now).


Nowe porozumienie jest oparte na zupełnie innych zasadach niż Protokół z Kioto. Przede wszystkim brak w nim zobowiązujących celów dotyczących redukcji emisji gazów cieplarnianych.  Chociaż już w art. 2 możemy przeczytać o planowanym ograniczeniu wzrostu temperatury do 2 st C powyżej temperatury sprzed ery przemysłowej, już widać, że cel ten nie zostanie osiągnięty przy pomocy tego porozumienia (komentarz Guardian). Obniżenie emisji bazować bowiem będzie na wspominanych przez nas tutaj narodowych "wkładach" (Intended Nationally Determined Contribution). Każda strona przyszłego protokołu będzie miała obowiązek deklarowania co pięć lat swoich celów w zakresie redukcji emisji. Umowa nie przewiduje jednak żadnego mechanizmu ich weryfikacji, strony będą też mogły je w każdej chwili modyfikować. Jest to zatem mechanizm znacznie słabszy niż zapowiadane.

Wiele postanowień umowy ma charakter ogólny: strony uznają wagę problemu, dołożą starań aby zapewnić ograniczenie emisji, będą wspierały budowanie potencjału oraz promowały technologie niskoemisyjne. Trudno uznać, że w znaczący sposób przyczyni się to do realnego zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Za sukces można uznać włączenie do konwencji Warszawskiego międzynarodowego mechanizmu w sprawie szkód i strat. Konkretny charakter mają również postanowienia dotyczące obowiązków sprawozdawczych i informacyjnych w zakresie poziomów emisji w poszczególnych państwach.

Co w takim razie można uznać za sukces? 
Sam fakt przyjęcia prawnie wiążącego aktu, który ma szansę zostać ratyfikowany przez większość państw, w tym największych emitentów. Próba wpisania do porozumienia wiążących celów emisyjnych podczas szczytu w Kopenhadze w 2009 r. przyczyniła się do klęski tego szczytu i braku porozumienia. Obecne porozumienie odsłania więc w gruncie rzeczy wszystkie słabości zarówno negocjacji klimatycznych jak i prawa międzynarodowego na poziomie ogólnym: żeby coś było akceptowalne dla wszystkich, musi być ogólne.

Brak komentarzy: