Prof. Eleonora Zielińska - przewodnicząca grupy roboczej NZ ds. dyskryminacji kobiet wraz z dwoma innymi członkami grupy (Frances Raday z Wielkiej Brytanii oraz Alda Facio z Kostaryki) przygotowuje raport dot. traktowania kobiet w Stanach Zjednoczonych. Choć pełen raport ma się ukazać w czerwcu 2016 r., to już pierwsze wypowiedzi przewodniczącej grupy po odbyciu wizyty studyjnej w USA wskazują, że raport z pewnością będzie krytyczny dla USA (zobacz tutaj).
Prof. Zielińska zwróciła uwagę na kwestię różnicy w płacach między kobietami a mężczyznami, sięgającą aż 23%, braku gwarancji płatnego urlopu macierzyńskiego w prawie amerykańskim (zresztą dodajmy, że w USA w zasadzie nie istnieją prawa pracownicze, nie bez powodu USA nie jest stroną większości umów Międzynarodowej Organizacji Pracy i nie są stroną Paktu Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturowych z 1966 r.), skalę przemocy wobec kobiet, zwłaszcza jeśli chodzi o użycia wobec nich broni palnej, warunkami wykonywania aborcji. W sprawie tej ostatniej kwestii, prof. Zielińska określiła praktykę napadania z obelgami na wychodzące z aborcyjnych klinik kobiety mianem terroryzmu (na marginesie, pokazuje to jak pojemna jest ta kategoria).
Dość interesujący jest fakt, że zdaniem prof. Zielińskiej, amerykańskie kobiety są przekonane, że ich sytuacja jest o wiele lepsza niż w innych państwach. Stany Zjednoczone podpisały, lecz nie ratyfikowały Konwencji w sprawie likwidacji wszelkich form dyskryminacji kobiet z 1980 r. (zobacz tutaj), podobnie jak Konwencji praw dziecka z 1989 r. Tym samym poziom formalnej ochrony prawnej praw człowieka w Stanach Zjednoczonych jest jednym z niższych na świecie. Choć zawsze można się pocieszyć, że w takim Tuvalu, Brunei, Tonga, Singapurze, Wyspach Św. Tomasza i Księżyca, St. Kitts i Nevis, Palau, Niue, Myanmarze, Mikronezji, Wyspach Marszala, Fiji, Komorach, Bhutanie jest jednak gorzej (zobacz mapę tutaj)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz