środa, 20 stycznia 2016

Zdążyć zanim dojdzie do kolejnego ludobójstwa - tym razem w Burundii

Członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ rozpoczynają właśnie (kolejną - poprzednia miała miejsce w marcu 2015 r.) wizytę w Burundii (zobacz informację tutaj), w czasie której mają spotkać się z prezydentem Burundi Pierrem Nkurunziza, a także ministrem spraw zagranicznych, przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego, przedstawicielami partii itp. W planie wizyty, póki co nie ma spotkań z  opozycją. Niepokój rady budzą doniesienia ze strony Wysokiego Komisarza NZ ds. Praw Człowieka Zeid Al Husseina, że w Burundi dochodzi do ataków i licznych naruszeń praw człowieka (wymuszone zaginięcia, przemoc seksualna, tortury). Co szczególnie niepokojące, ataki te są motywowane względami etnicznymi. Ofiary są wybierane ze względu na przynależność do Tutsi.    

Według EarlyWarning w Burundii (0,7%) jest mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia ludobójstwa niż w sąsiedniej Rwandzie (1,7%).  jednak Rada w swej rezolucji nr 2248 z 12 listopada 2015 r. zwróciła szczególną uwagę na pojawiające się w Burundii i poza jej granicami wypowiedzi wzbudzające nienawiść do poszczególnych grup (samo sformułowanie mowy nienawiści nie padło). Ponadto Burundii od lat jest objęte działalnością Komisji Budowania Pokoju, co jest ewidentnym dowodem na to, że państwo to ma nadal dość słabe struktury państwowe.

Sytuacja w Burundii jest od kilku miesięcy napięta ze względu na deklarację obecnego prezydenta, że zamierza kandydować na trzecią kadencję, które to rozwiązanie budziło wątpliwości konstytucjonalistów (sąd konstytucyjny Burundii stwierdził, że prawnie jest to możliwe). Rada nie jest przekonana, czy powinna poprzeć rozwiązanie przyjęte przez Radę Pokoju i Bezpieczeństwa Unii Afrykańskiej o utworzeniu misji wojskowej w Burundii (African Prevention and Protection Mission in Burundi, MAPROBU). Władze Burundii sprzeciwiają się decyzji UA, co sugeruje, że o współpracy z organami misji nie będzie mowy. 
Brak zgody Burundii oznacza również, że w istocie nie ma podstaw prawnych dla operacji UA, jeśli nie ma autoryzacji ze strony RB. Chyba żeby przyjąć, że w Afryce kształtuje się regionalna norma zwyczajowa, zgodnie z którą państwa mogą interweniować w sytuacji zagrożenia masowych naruszeń praw człowieka, na co może wskazywać m.in. brzmienie art. 4 (h) Aktu ustanawiającego Unię Afrykańską (artykuł ten przyznaje Unii prawo do interweniowania w państwie członkowskim zgodnie z decyzją Zgromadzenia w przypadku zbrodni wojennych, ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości). Więcej nt. kontrowersji wokół polityki UA wobec Burundii, zob. tutaj.

Brak komentarzy: