Ukraina zapowiada wszczęcie postępowania przeciwko Rosji przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości (zobacz informację tutaj i tutaj). Podstawą prawną miałaby być Międzynarodowa konwencja w sprawie zwalczania finansowania terroryzmu przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne rez. 54/109 z 9 grudnia 1999 r. (zobacz tekst tutaj). Oba państwa są stronami tejże konwencji od 2002 r. (zobacz stan ratyfikacji konwencji tutaj).
Zgodnie z art. 24 tejże konwencji, wszelkie spory związane z interpretacją konwencji mają być rozstrzygane przez MTS (żadne z obu państw nie dokonało zastrzeżenia wyłączającego jurysdykcję MTS).
Z oświadczenia ministra sprawiedliwości Pavlo Petrenko wynika, że sprawa ma dotyczyć zarówno działań Rosji wobec Krymu, jak i wschodniej Ukrainy. Z pewnością też pojawi się kwestia słuszności sądzenia ukraińskich obywateli za przygotowywanie aktów terrorystycznych przed sądami rosyjskimi (pierwsze tego typu wyroki już zapadły, choć należy zaznaczyć, że Ukraina nie jest dłużna i również rosyjskiego żołnierza oskarżyła o terroryzm, zobacz nasz wcześniejszy post na ten temat).
Prawnicy międzynarodowi powinni więc zacierać ręce, gdyż jeśli MTS uzna swoją jurysdykcję zapowiada się bardzo ciekawe orzeczenie dotyczące nie tylko możliwości kwalifikacji działań zbrojnych państwa (w tym wspieranie przez niego grup zbrojnych) jako terroryzmu, lecz także kwalifikacji wszelkiego rodzaju zbrodni wojennych przeciwko cywilom jako terroryzmu (zob. art. 2 konwencji). Orzeczenie może zarówno rozszerzyć zakres pojęcia terroryzmu o wszelkie działania zbrojne (wszak wszczynanie konfliktu zbrojnego zawsze powoduje zastraszenie ludności cywilnej), jak i stanowczo wykluczyć możliwość kwalifikacji działań zbrojnych państwa jako terroryzmu (wszczynanie bowiem konfliktu zbrojnego co do zasady nie ma jako głównego celu zastraszanie ludności cywilnej, tak jak szerzenie terroru jest jedną ze zbrodni wojennych, ale nie jest utożsamiane z wszystkimi zbrodniami wojennymi).
MTS zazwyczaj unika odpowiadania na pytania, na które nie musi się wypowiadać. W tym więc przypadku nie będzie musiał przykładowo rozważać, czy zajęcie Krymu było zgodne z prawem o użyciu siły, a jedynie będzie stwierdzał czy działania Rosji oznaczały złamanie obowiązku niefinansowania terroryzmu. Tak wąskie podejście będzie wynikało z podstaw prawnych jurysdykcji MTS w tej sprawie. Póki co, trudno bowiem doszukiwać się jakichkolwiek innych podstaw jurysdykcji, gdyż nie ma porozumienia między Rosją a Ukrainą dotyczącego oddania sporu do MTS, żadne z tych państw nie złożyło deklaracji o uznaniu jurysdykcji MTS za obowiązkową, Ukraina nie wspomina o innych porozumieniach, w których znajdowałaby się klauzula sądowa pozwalająca im pozwać Rosję przed MTS.
Strategia ukraińska jest dość ryzykowna (choć bardzo ciekawa z punktu widzenia fascynatów prawa międzynarodowego). Przyjęcie rozszerzającej definicji terroryzmu według wskazanego wyżej schematu byłaby rzeczywiście przełomem, lecz przyznam, że bardziej prawdopodobne jest inne rozwiązanie. A mianowicie rozstrzygnięcie, zgodnie z którym MTS stwierdza, że kwestia dotyczy zagadnień regulowanych przez prawo użycia siły i międzynarodowe prawo humanitarne konfliktów zbrojnych, których główne konwencje nie przewidują jurysdykcji MTS w sprawie ich interpretacji. Tym samym MTS albo stwierdziłby, że nie ma jurysdykcji, albo sprawę rozpatrzyłby merytorycznie stwierdzając jedynie, że działania Rosji nie można określić mianem finansowania terroryzmu, a taki wniosek na pewno byłby wykorzystany propagandowo przez Rosję na zasadzie - widzicie nawet MTS mówi, że nic nielegalnego nie zrobiliśmy.... Nawet kwestia sądzenia Ukraińców za przygotowywanie aktów terroru najprawdopodobniej nie będzie objęta jurysdykcją MTS, gdyż konwencja, którą przywołują Ukraińcy dotyczy nie samego przeprowadzania aktów terrorystycznych, lecz zbierania funduszy w celu przeprowadzania tego typu aktów. Póki jednak oficjalnie nie wszczęto postępowania przed MTS w powyższej sprawie, nasze rozważania są jedynie spekulacjami co do możliwego rozwoju wypadków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz