Kwestia, kto obejmie stanowisko Sekretarza Generalnego w zasadzie jest rozstrzygnięta. Jak stwierdził przedstawiciel Rosji (który obecnie przewodniczy Radzie Bezpieczeństwa) w obecności innych członków RB, Rada przedstawi Zgromadzeniu Ogólnemu Antonio Guterresa na stanowisko SG (zobacz informacje tutaj, tutaj i przede wszystkim tutaj). Rada formalnie ma zagłosować w czwartek (6.09), choć bardziej prawdopodobne jest przyjęcie przez aklamację rekomendacji dla ZO, aby Guterres objął pozycję SG.
W pierwszym głosowaniu, w którym głosy stałych członków Rady Bezpieczeństwa zostały oznaczone na czerwono, Guterres otrzymał 13 głosów zachęcających, 2 typu "brak opinii". Co najważniejsze, Guterres był jedynym kandydatem, którego żaden ze stałych członków RB nie zablokował groźbą ewentualnego weta. Guterresa, mimo że przed rozpoczęciem wyścigu wskazywano, iż na czele ONZ stanie kobieta i to z Europy Wschodniej, gdyż właśnie ten region nie doczekał się do tej pory swojego SG. Trzeba więc zadać sobie pytanie, co sprawiło, że ten scenariusz się nie zrealizował.
Moim zdaniem:
1. mnogość kandydatów z Europy Wschodniej, którzy rywalizując ze sobą (a nie zawsze jest to walka w białych rękawiczkach) osłabiali swoje kandydatury. Europa Wschodnia nie zdobyła się na promowanie jednego kandydata i teraz płaci cenę.
2. największe szanse spośród kobiet, biorąc pod uwagę wyniki wstępnych głosowań, miała Bokova, jednak Bułgaria, która jej kandydaturę zgłosiła w lutym, pod koniec września postanowiło wesprzeć kandydaturę Georgievy (o tym, że jej nazwisko znajdowało się na liście potencjalnych kandydatów pisaliśmy tutaj). Tę opcję oficjalnie poparła w ostatniej chwili również Polska i Łotwa (jak można się domyślać, Polska poparłaby każdego kandydata wystawionego przez Bułgarię za obietnicę wycofania się Bułgarii z wyścigu o członkostwo w RB na lata 2017-2018). W dyplomacji różne opcje są możliwe, ale czy rzeczywiście powyższe państwa uwierzyły, że da się nagle wypromować kandydata na kilka dni przed głosowaniami? Bokova była dość wysoko w głosowaniach, wycofanie dla niej poparcia na rzecz Georgievy w zasadzie pogrzebało szanse na objęcie najważniejszego stanowiska w ONZ przez Bułgarkę.
3. obiektywnie rzecz biorąc Guterres był bardzo mocnym kandydatem i geografia i płeć nie mogła mu przeszkodzić. Kontrkandydaci, albo nie mieli tak mocnego CV (w sensie doświadczenia w pracy w ONZ), albo właśnie będąc z Europy Wschodniej nie byli postrzegani jako neutralni, bo po drodze a to w nieodpowiedni sposób zareagowali na niepodległość Kosowa, albo wypowiedzieli się na temat sankcji wobec Rosji.
4. Rosja nie mogła sobie pozwolić na SG z Europy Wschodniej, który rozumiałby zagrożenie płynące z tego państwa. Bezpieczniejszy był każdy kandydat, który nie byłby wyczulony na próby Rosji utrzymania/rozszerzania strefy wpływów.
Tym samym perspektywa SG z Europy Wschodnie odsuwa się na wiele, wiele lat. Po pierwsze Guterres może pełnić funkcję przez 10 lat, jeśli zdecyduje się ubiegać o reelekcję, a ZO nie przyjmie proponowanego od lat ograniczenia możliwości piastowania stanowiska SG do jednej, ewentualnie dłuższej kadencji, zobacz nasz post tutaj). Po drugie, jak już przestanie być SG ONZ, to inne regiony słusznie będą wskazywać, że czas skończyć z supremacją Europy i czas na kogoś spoza tego kontynentu. Tym samym mamy jakieś co najmniej 5 a raczej-moim zdaniem -co najmniej 20 lat na zrozumienie, że albo Europa Wschodnia wystawi jednego kandydata mającego poparcie całego regionu, albo znów stanowisko SG zwinie nam świetnie przygotowany kandydat Zachodu.
Guterres był premierem Portugalii, kierował UNHCR, nikt nie może zaprzeczyć, że do roli SG jest świetnie przygotowany. Nie ma więc co płakać, to może być naprawdę wybitny SG ONZ.
PS. I jeszcze dla jasności. Fakt, że już dziś podajemy informację o "wyborze" Guterresa wynika z faktu, iż:
1. kandydata rekomenduje Zgromadzeniu Ogólnemu Rada Bezpieczeństwa, lecz de facto dogadują się stali członkowie. Jeśli Rosjanie i Amerykanie potwierdzają uzgodnienie kandydatury, to znaczy, że czas dyskusji w ramach RB się skończył
2. formalnie kandydaturę Guterresa musi przegłosować ZO, jednak nie zdarzyło się, aby ZO sprzeciwiło się propozycji RB.
Tym samym demokracja demokracją, ale decyzje podejmują nadal Ci sami gracze, co w 1945 r. Sam fakt jednak organizacji publicznych przesłuchań kandydatur w ZO dawał jednak wrażenie, że rzeczywiście bierze się pod uwagę, jak kandydaci prezentują się przed tym najbardziej demokratycznym organem ONZ.
PS. I jeszcze dla jasności. Fakt, że już dziś podajemy informację o "wyborze" Guterresa wynika z faktu, iż:
1. kandydata rekomenduje Zgromadzeniu Ogólnemu Rada Bezpieczeństwa, lecz de facto dogadują się stali członkowie. Jeśli Rosjanie i Amerykanie potwierdzają uzgodnienie kandydatury, to znaczy, że czas dyskusji w ramach RB się skończył
2. formalnie kandydaturę Guterresa musi przegłosować ZO, jednak nie zdarzyło się, aby ZO sprzeciwiło się propozycji RB.
Tym samym demokracja demokracją, ale decyzje podejmują nadal Ci sami gracze, co w 1945 r. Sam fakt jednak organizacji publicznych przesłuchań kandydatur w ZO dawał jednak wrażenie, że rzeczywiście bierze się pod uwagę, jak kandydaci prezentują się przed tym najbardziej demokratycznym organem ONZ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz