9 stycznia 2021 południowokoreański sąd zasądził odszkodowania w procesie cywilnym zainicjowanym przez dwanaście tzw. pocieszycielek lub ich rodzin, czyli nazywanych w ten eufemistyczny sposób koreańskich kobiet, które przed i w trakcie II wojny światowej były wykorzystywane seksualnie przez żołnierzy japońskich. Jest to pierwsza, jak na razie, zakończona w ten sposób sprawa, a będzie ich więcej. Trauma koreańskich kobiet gwałconych systemowo w trakcie okupacji japońskiej nie znalazła jak dotąd zadośćuczynienia. Nie objęła jej umowa regulująca stosunki pomiędzy Koreą i Japonią z 1965 r., a porozumienie dwustronne z 2015 r., na podstawie którego ofiary miały uzyskać odszkodowania w łącznej wysokości 91 mln USD a Japonia zobowiązała się do oficjalnych przeprosin, nie zostało praktycznie zrealizowane z powodu protestów społecznych w Korei. Stąd też ofiary uznały, że jedyną drogą uzyskania rekompensaty będą postępowania cywilne przeciwko Japonii przed sądami koreańskimi. Władze japońskie nie brały udziału w postępowaniu, opierając się przede wszystkim na argumencie immunitetu jurysdykcyjnego Japonii przed sądami koreańskimi. Rozstrzygając kwestię immunitetu sąd uznał jednak, że nie ma on zastosowania w sprawie, ponieważ dotyczyła ona "nieludzkich działań, zaplanowanych systemowo i dokonanych przez pozwanego". Immunitet został więc ograniczony ze względu na rażące naruszenia praw człowieka.
Warto przypomnieć, że nie jest to pierwszy wyrok sądów południowokoreańskich dotyczący japońskiej okupacji. W 2018 r. Sąd Najwyższy orzekł, że japońskie koncerny muszą wypłacić odszkodowania mężczyznom świadczącym na ich rzecz pracę przymusową w trakcie II wojny światowej.
Japonia już zareagowała bardzo negatywnie na najnowszy wyrok zasądzający odszkodowania, co świadczy o dalszym pogorszeniu i tak już napiętych relacji dwustronnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz