W lutym 2020 r. informowaliśmy o rozpoczęciu w Londynie procesu ekstradycyjnego twórcy Wikileaks, Juliana Assange'a. Sędzia Vanessa Baraitser oddaliła większość zarzutów obrony, w tym argumenty dotyczące zagrożenia dla wolności słowa jakie stwarzałoby wydanie Assangea w ręce USA. Sąd uznał natomiast, że w związku z depresją na którą cierpi oskarżony, ekstradycja rodzi wysokie ryzyko samobójstwa i na tej podstawie wniosek oddaliła.
Sąd oddalił wreszcie wniosek o zwolnienie Assange'a za kaucją (DW, Julian Assange denied bail by UK court), w związku z czym pozostanie on w więzieniu na czas postępowania apelacyjnego. Assange znajduje się w więzieniu Berlmarsh od kwietnia 2019 r. (nasz post nt. aresztowania w londyńskiej ambasadzie Ekwadoru). W marcu 2020 sąd oddalił wniosek o zwolnienie za kaucją w zw. z zagrożeniem COVID-19.
Departament Stanu USA już zapowiedział wniesienie środka odwoławczego.
Ani ustępujący prezydent Donald Trump ani prezydent elekt Joe Biden nie skomentowali wyroku. Ten ostatni piastował funkcję wice-prezydenta w gabinecie Obamy, który zadecydował o zaniechaniu ścigania Assange'a. Ten pierwszy, po okresie zachwytu Wikileaks w związku z publikacją w 2016 r. korespondencji głównej przeciwiniczki w wyścigu o prezydenturę Hillary Clinton, ostatecznie uznał portal za "wrogą nieprzyjacielską agencję wywiadowczą" i podjął wysiłki osądzenia Assange'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz