W ciągu ostatnich dwóch tygodni media donoszą o protestach w Katalonii, które gromadzą tysiące zwolenników niepodległości tego regionu (zob. np. tutaj). Niemalże równo dwa lata temu donosiliśmy o deklaracji niepodległości Katalonii (między innymi tu i tu). Ostatnie protesty są konsekwencją tamtych wydarzeń, bowiem 14 października hiszpański Sąd Najwyższy skazał katalońskich polityków, liderów wydarzeń sprzed dwóch lat, na wieloletnie kary więzienia (od 9 do 13 lat).
Warto więc prześledzić najważniejsze z punktu widzenia prawa międzynarodowego fragmenty wyroku Sądu Najwyższego, który na powrót wywołał wrzenie w Katalonii (wyrok w j. hiszpańskim można znaleźć tutaj; anglojęzyczne streszczenie wyroku jest dostępne tu).
Katalońscy politycy zostali skazani za działania wywrotowe, sprzeniewierzenie publicznych funduszy i nieposłuszeństwo; żaden z oskarżonych nie został skazany za wszczęcie rebelii.
Jak wskazał Sąd Najwyższy, aby mówić o rebelii, przemoc musiałaby być użyta „instrumentalnie, celowo i z bezpośrednim zamiarem, bez pośrednich kroków”. Tymczasem, według Sądu, zaplanowane i podjęte działania były całkowicie nieadekwatne do uzyskania niepodległości terytorialnej de facto i zniesienia hiszpańskiej konstytucji w Katalonii. Jak wskazał Sąd, „przemoc musiałaby mieć na celu osiągnięcie secesji, a nie jedynie stworzenie klimatu lub przygotowanie scenariusza, według którego bardziej prawdopodobne byłyby późniejsze negocjacje”. Innymi słowy do rebelii nie doszło, ponieważ użyta przemoc była nieadekwatna do uzyskania takiego celu.
Ponadto, Sąd orzekł, że wszyscy oskarżeni wiedzieli, że przyjęte przez nich akty, zmierzające do utworzenia Republiki Katalonii, są pozbawione mocy prawnej. Podobnie, wiedzieli, że samo uchwalenie ustaw, w pogwałceniu zasad demokracji ustanowionych przez hiszpańską konstytucję, nie może doprowadzić do ustanowienia suwerenności. Jak zostało to określone w wyroku „urojone prawo do samostanowienia” miało służyć jedynie doprowadzeniu do negocjacji z hiszpańskim rządem odnośnie przeprowadzenia plebiscytu. Sąd odniósł się również do „prawa do wyboru” (right to decide), czyli sformułowania używanego przez oskarżonych na określenie prawa do samostanowienia – Sąd powiedział, że żaden traktat nie kodyfikuje "prawa do wyboru", którego nie można wykonywać poza ramami prawnymi społeczeństwa.
Ponadto, oskarżeni wiedzieli, że secesja nie będzie miała mocy prawnej jako po prostu fait accompli, a głosowanie podczas referendum niepodległościowego, niespełniające wymogów transparentności, nie mogło być uznane przez międzynarodowych obserwatorów.
Sąd wskazał również, że ochrona integralności terytorialnej Hiszpanii nie jest ekstrawagancją, ale ma swoje odpowiedniki w wielu konstytucjach państw europejskich.
Jakikolwiek ruch zmierzający do jednostronnej secesji, powstały w państwach, które przystąpiły do Europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i Karty Praw Podstawowych UE jest z definicji niedemokratyczny, ponieważ podważa podstawy konstytucyjnego modelu, aby zbudować państwo oparte o specyficzną tożsamość, w którym nie zapewnia się różnorodności politycznej i ideologicznej.
Wyrok Sądu Najwyższego na pewno będzie wielokrotnie cytowany przez wszystkie państwa, które mogą mieć podobny do Hiszpanii problem z regionami walczącymi o niepodległość i grożącymi secesją. Należy jednak zauważyć, że wyrok całkowicie deprecjonuje wydarzenia sprzed dwóch lat, uznając, że liderzy protestów od początku wiedzieli, że nie uda im się doprowadzić do niepodległości Katalonii, a przez protesty chcieli jedynie zdobyć lepszą pozycję do negocjacji z centralnym rządem. O ile więc mieszkańcy Katalonii mogą być oburzeni skazaniem ich liderów, to samo uzasadnienie rozstrzygnięcia może jeszcze bardziej pogłębić kryzys.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz