USA-WHO
Amerykańska
„korespondencja dyplomatyczna”
Prezydent USA Donald J. Trump w
liście z 18 maja 2020 r. (https://twitter.com/realDonaldTrump/status/1262577580718395393/photo/1)
do Dyrektora Generalnego (dalej: DG) WHO Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa
poinformował, że 14 kwietnia br. zawiesił wpłaty USA na rzecz WHO (USA jest
największym płatnikiem, z wkładem 15,9% (2. z wkładem 9,4% jest fundacja
Gates’ów)). Uzasadnił decyzję nieadekwatnością reakcji WHO na Covid-19,
w powiązaniu z „brakiem niezależności (WHO) od Chin”. Zarzucił WHO, że nie
upubliczniła (przekazanych przez Tajwan) informacji na temat przenoszenia się
wirusa, zaprzeczyła przenoszeniu się wirusa między ludźmi (14.01) i ogłosiła
epidemię z ponad 10 dniowym opóźnieniem (dopiero 30.01), zaś pandemię dopiero
11 marca oraz rozpowszechniała fałszywe informacje na temat wirusa. W opinii
prezydenta USA, DG wbrew faktom chwalił Chiny za „przejrzystość” działań i
zasługi w powstrzymaniu pandemii. WHO nie wywierała presji na Chiny w sprawie
przyjęcia ekspertów i umożliwienia im działania (Chiny w tym czasie
paraliżowały działania ekspertów). Dalej D. Trump wskazuje, że WHO stosowała
podwójne standardy: - akceptowała zamknięcie Chin i dyskryminację Afrykanów w
Chinach; - krytykowała USA za zamknięcie granic i Tajwan za podnoszenie
zarzutów (DG określił je rasistowskimi). Chiny nie wykonały zobowiązań członka
m.in. w zakresie niezwłocznego poinformowania o zagrożeniu.
Prezydent Trump porównał reakcję DG
z działaniami jego poprzedniczki Go Harlem Bruntland (była premier Norwegii,
współautorka koncepcji „zrównoważonego rozwoju”), która w 2003 r. w reakcji na
SARS (również mającą źródła w Chinach) podjęła odważne i skuteczne działania.
Trump
przywołał rezolucję Zgromadzenia Zdrowia WHO domagającą się zbadania reakcji
WHO na kryzys (COVID-19
response, 18 May 2020, A/73/CONF./1 Rev.1
https://apps.who.int/gb/ebwha/pdf_files/WHA73/A73_CONF1Rev1-en.pdf); widząc w
rezolucji dowód podzielenia przez członków negatywnej oceny WHO. Prezydent
domaga się szybkiej reformy WHO, zapowiada że jeżeli w ciągu 30 dni reformy nie
zostaną zapoczątkowane, USA zweryfikują członkostwo w WHO. Paradoksalnie
żądania amerykańskie są zbieżne z obietnicami Ghebreyesusa z okresu, kiedy
ubiegał się o urząd
(https://www.who.int/dg/election/cv-tedros-en.pdf), a mianowicie przekształcenia WHO w organizację niezależną, efektywną i przejrzystą w działaniu.
(https://www.who.int/dg/election/cv-tedros-en.pdf), a mianowicie przekształcenia WHO w organizację niezależną, efektywną i przejrzystą w działaniu.
Sylwetka
Dyrektora Generalnego WHO
Dr Ghebreyesus jest z wykształcenia
biologiem (Asmara University w Erytrei, a następnie University of London), z
brytyjskim doktoratem ze „zdrowia publicznego” (Nottingham University). Przed
objęciem stanowiska DG WHO, był najpierw ministrem zdrowia, a następnie Spraw
Zagranicznych Etiopii (https://www.who.int/dg/election/cv-tedros-en.pdf).
Dysponuje imponującym doświadczeniem w działalności międzynarodowej. W CV,
towarzyszącym ubieganiu się o funkcję DG WHO, wykazuje publikacje w prestiżowym
periodyku medycznym (Lancet); powstały one jednak we współautorstwie i zostały
opublikowane w okresie, kiedy pełnił funkcje publiczne (w tej sytuacji istnieje
wątpliwość co do jego merytorycznego wkładu).
Ghebreyesus
jest typowym reprezentantem grupy funkcjonariuszy międzynarodowych pochodzących
z krajów słabo rozwiniętych, których kwalifikacje odbiegają na niekorzyść od
poprzedników z krajów wysoko rozwiniętych (oczywiście były przypadki
odbiegające od tego wzoru – wystarczy przywołać Kurta Waldheima, b. Sekretarza
Generalnego ONZ, nazisty członka SA). Grupa ta bezkrytycznie wspiera się;
drastyczną ilustracja było powołanie Roberta Mugabe (oskarżonego o zbrodnie
prezydenta Zimbabwe) na „ambasadora dobrej woli” WHO.
Odpowiedzialność
za bezpieczeństwo zdrowotne
Główna odpowiedzialność za ochronę
ludności spoczywa na państwach (bo z tej kompetencji nie zrezygnowały – nie
przeniosły jej na jakąkolwiek organizację międzynarodową). Państwom mogą
pomagać organizacje międzynarodowe w ramach wykonywania nałożonych na nie
obowiązków.
WHO została powołana przez
uczestników Międzynarodowej Konferencji Zdrowia w 1946 r. Mocą Konstytucji (Dz.U.
1948 nr 61, poz. 477) nadano jej status organizacji wyspecjalizowanej Systemu
NZ. Organizacja jest forum współpracy państw (działa wyłącznie na ich „żądanie
lub zgodą” – art. 1).
WHO – parafrazując wypowiedź D.
Hammarskjölda, b. Sekretarza Generalnego ONZ (The
Promise of the UN. Hammarskjöld Answers Ten Questions, New York Times Magazine, September 15, 1957) – nie jest światowym (super)resortem zdrowia,
zdolnym do działania poza ramami decyzji resortów zdrowia członków. WHO jest
narzędziem negocjacji międzyrządowych i z rządami. Oznacza to zdolność do
uzgadniania współpracy służącej wykonywaniu Konstytucji WHO. Tak działająca WHO
może służyć, ale nie zastępować resorty zdrowia i rządy państw. WHO nie może
podejmować decyzji wiążących dla członków, nie może też ujednolicać polityki
państw członkowskich.
Zgodnie
z art. 7 Zgromadzenie Zdrowia (organ główny, plenarny) członka WHO można
zawiesić w prawie do głosowania i korzystania z usług w przypadku
niewypełniania zobowiązań finansowych „lub w innych wyjątkowych
okolicznościach”. Tak więc, mimo że wiele przemawia za uznaniem naruszenia
przez Chiny zobowiązań nie jest prawdopodobne objęcie ich sankcjami
wewnętrznymi WHO.
Uwagi
końcowe
List i tweet Prezydenta
Trumpa jest formą prowadzenia polityki państwa, w ramach której działania w
przestrzeni międzynarodowej – jak można uznać – służą przede wszystkim
sprawowaniu władzy w kraju. Są to (obecnie) częste przypadki; politycy
populistyczni nie prowadzą polityki zagranicznej, nie mają koncepcji
strategicznych, gdyż uważają, że ta materia nie interesuje ich wyborców – nie
służy więc wygrywaniu wyborów.
Jednak wtedy, kiedy tak postępuje
przywódca USA szkodzi to światu. Taki sposób uprawiania polityki
(upublicznienie Listu na „Twitterze”), szantaż finansowy, etc. już na wstępie
paraliżuje – potrzebną – dyskusję nie tylko o reformie/zbudowaniu systemu
instytucji międzynarodowych, lecz nawet o reformie WHO i systemie wyboru
sekretarzy generalnych organizacji międzynarodowych. Ponadto, USA, krytykując
WHO, blokują działania innych instytucji Systemu NZ w sprawie pandemii.
Krytyka WHO (tej istniejącej) jest de
facto krytyką państw, które nie utworzyły innej WHO, nie powołały do życia
światowego ministerstwa zdrowia. Jednak wątpię, że amerykańska legislatywa
wyraziłaby zgodę na członkostwo USA w takiej organizacji, na przekazanie jej
wykonywania (amerykańskiej) suwerenności w odniesieniu do ochrony zdrowia.
Pandemia, z samej swojej istoty,
jest wyzwaniem globalnym. Dlatego działania ograniczone do wymiaru lokalnego
nie są skuteczne w zapobieganiu jej, ograniczaniu skutków i zarządzaniu po kryzysie.
Konfrontowani z pandemią, szukamy „winnych” – współsprawców nieszczęścia,
kryzysu. Uważamy, że zapobieganie i reakcja były nieadekwatne, wnioskując na
podstawie faktów – zakładamy więc, że można było zapobiec lub ograniczyć
niepożądany efekt. Brakuje jednak dowodów na prawidłowość takiego wnioskowania;
zarazem nie można dyskutować w reżimie naukowym z wnioskowaniem naukowym.
Ofiary, czyli każdy z nas, mają prawo do emocji i wyzwolonych nimi poglądów.
Jedni krytykują rządy, inni
instytucje międzynarodowe, jeszcze inni obdzielają krytyką obu aktorów (Oczywiście
są również wskazujący na sprawstwo: Bila Gates, telefonie 5 generacji, koncerny
farmaceutyczne, LGTB, gender, etc.). Rządy krytykują instytucje międzynarodowe,
zarzucając im brak zdecydowanych działań. Ma to te rządy chronić przed krytyką
obywateli. Szczególnie obawiają się tego populiści, demokracje hybrydowe i
reżimy niedemokratyczne. Ich postawa jest racjonalna, gdyż rządzą oni w ramach dealu
z „poddanymi”, którzy godzą się na ograniczenie praw i wolności w zamian za
bezpieczeństwo. Pandemia dowodzi, że „poddani” zrezygnowali z wolności, ale nie
dostali (w zamian) bezpieczeństwa. Jak dotychczas największe sukcesy wykazuje
rząd Nowej Zelandii, który respektując prawa i wolności człowieka oraz
demokrację i rządy prawa radzi sobie z wyzwaniem.
Szczególnie ostra krytyka
instytucji uniwersalnych – przede wszystkim WHO – wychodzi z USA. W przypadku
państw członkowskich UE, w krytyce celują maruderzy integracji – państwa
naruszające prawo europejskie. Niską
efektywność instytucji międzynarodowych krytykują więc obrońcy suwerenności,
niechętni wspólnemu jej wykonywaniu.
Autor: Prof. Jerzy Menkes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz