W ostatni piątek (27 marca br.) naczelni
dowódcy sił zbrojnych Australii, Danii, Grecji, Holandii, Japonii, Kanady,
Korei Pd., Niemiec, Wielkiej Brytanii, Włoch i USA wystosowali „Wspólne oświadczenie[1]”
poniższej treści:
„Jako Szefowie Obrony potępiamy
użycie śmiercionośnej siły przeciwko nieuzbrojonym ludziom przez Siły Zbrojne
Związku Myanmar i związane z nimi służby bezpieczeństwa. Profesjonalne wojsko przestrzega
międzynarodowych standardów postępowania i jest odpowiedzialne za ochronę - a
nie krzywdzenie - ludzi, którym służy.
Wzywamy Siły Zbrojne Myanmaru do zaprzestania przemocy i pracy nad
przywróceniem szacunku i wiarygodności wśród mieszkańców Myanmaru, które
utraciły w wyniku swoich działań”.
Zamachem stanu i
krwawymi represjami przeciwko Birmańczykom kieruje głównodowodzący generał Min
Aung Hlang[2].
Pod „Oświadczeniem”
podpisali się naczelni dowódcy, tylko, niektórych państw członkowskich Sojuszu
Północnoatlantyckiego, UE oraz strategicznych sojuszników z regionu
Indo-Pacific. Wcześniej z podobnymi oświadczeniami wystąpili najwyżsi dowódcy
Indonezji i Singapuru.
Brak podpisów pod
Oświadczeniem naczelnych dowódców sił zbrojnych pozostałych państw-członków
Sojuszu i UE wskazuje albo na nieprzyjęcie zaproszenia do podpisania, czyli
niepodzielanie przez nich oceny czynów – wartości leżących u podstaw Traktatu
waszyngtońskiego albo na niezaproszenie (nieznanej) grupy państw do współpracy.
Każda, z tych, możliwość dowodzi osłabienia wewnętrznej spójności Sojuszu i UE.
Prof. dr hab. Jerzy Menkes
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz