Podczas 13 sesji Zgromadzenia Państw Stron Międzynarodowego Trybunału Karnego koniecznych było 22 rund głosowań, aby wybrać sześciu sędziów trybunału (bywało w poprzednich wyborach i o kilkanaście więcej, więc choć ten maraton jak zawsze był wyczerpujący, to nie rekordowy).
Przypomnijmy, już w pierwszej rundzie wybrany został Chang-ho Chung z Korei Południowej uzyskując 73 głosy. Przed wyborami wiadomo było, iż trzeba wybrać Azjatę, ale wybór już w 1. rundzie koreańskiego kandydata pokazuje po raz kolejny jak skuteczną służbę dyplomatyczną ma Korea Południowa (porównaj z naszym postem dot. wyborów na Sekretarza Generalnego ONZ ). W tej rundzie stosunkowo bliscy wyboru byli Bertram Schmitt z Niemiec - 67, Piotr Hofmański z Polski - 63 oraz Marc Pierre Perrin de Brichambaut z Francji - 61 - z każdą rundą powiększali oni liczbę głosów, i w efekcie Hofmański został wybrany w 4. rundzie - 87 głosów (zobacz post); Brichambaut i Schmitt w 6. rundzie - odpowiednio 87 i 79 głosów. W międzyczasie rezygnowali kandydaci, którzy uzyskiwali małą czy wręcz znikomą liczbę głosów, jak kandydat Ghany, Madagaskaru, Tunezji, Estonii, Litwy...
Kolejne trzy rundy nie dały rezultatu, lecz pokazały, że na wybór nie mają szans Chorwatka i Gruzin, którzy wycofali się po 7 rundzie. Widać było również, iż kandydat Beninu nie liczy się w stawce, ale twardo brał udział w wyścigu do 11 rundy, mimo iż jego poparcie w poprzednich rundach oscylowało wokół 3 głosów.
W 10. rundzie wymaganą większość uzyskał Antoine Kesia-Mbe Mindua z Demokratycznej Republiki Konga - 84 głosy. Kolejne rundy wskazywały, że najsilniejszym poparciem cieszy się kandydat Węgier - Peter Kovacs, który stoczył ostateczną walkę o stanowisko z kandydatką Timoru Wschodniego (kandydaci Brazylii i Szwecji wycofali swe kandydatury). I to jaką walkę, trwającą 10 rund! Trzeba przyznać obojgu, iż bez względu na płeć mają cojones!
Podsumowując wyniki wyborów warto zwrócić uwagę na kilka punktów:
- duży sukces polskiego kandydata (i tym samym polskiej dyplomacji), wybranego stosunkowo szybko, mającego od początku duże poparcie,
- niewątpliwie rozczarowani mogą czuć się Chorwatka Zlata Đurđević i Szwed Krister Hans Thelin, gdyż początkowe głosowania wskazywały, że mogą liczyć na znaczące poparcie, no i oczywiście umęczona Maria Natércia Gusmão Pereira, która odpadła po zaciekłej walce z Kovacsem...
- prognostykiem, kto ostatecznie będzie wybrany były wyniki już pierwszego głosowania... z tym, że choć kandydat DRK miał mniej głosów niż Szwed mógł liczyć na większą przychylność ZPS, wszak każde wybory to okazja by dowieść, iż MTK jest nie anty lecz proafrykański, a wśród sędziów MTK już i tak jest nadreprezentacja przedstawicieli państw zachodnich, czy w ogóle europejskich (od 2015 r. będzie ich aż 8!, trzeba przyznać, iż jest to niepokojące skrzywienie, które nie wpłynie pozytywnie na postrzeganie trybunału na świecie...)
- nie wybrano żadnej kobiety... przypomnijmy, że w naszych poprzednich postach podkreślaliśmy, że płeć może odgrywać znaczenie w świetle statutu MTK; w efekcie od 2015 r. w składzie MTK będzie na osiemnastu sędziów siedem kobiet; to i tak niezgorsza statystyka w porównaniu do składu MTS (3 do 12), trudno też na siłę pilnować dokładnego podziału pół na pół...więc tym razem panowie nie musieli się zbytnio przejmować polityką genderową/równościową, jakkolwiek ją określimy.
No cóż, walka nieskończona, wszak teraz Nasz Sędzia może powalczyć o prezesurę! przyznajemy, że może być ciężko, gdyż o to stanowisko mogą ubiegać się obecni wiceprezesi Monageng i Tarfusser, którzy z racji doświadczenia mają przewagę... ale i stanowisko wiceprezesa w pełni by usatysfakcjonowało blogowiczów i czytelników:) w międzyczasie proponujemy przyjrzenie się nowej siedzibie MTK, gdzie prof. Hofmański już z pewnością będzie miał okazję pracować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz