W nieoczekiwanej deklaracji Prezydenci Barack Obama i Raúl Castro zapowiedzieli w tym tygodniu przywrócenie stosunków dyplomatycznych między Stanami Zjednoczonymi a Kubą. USA mają znieść ograniczenia w handlu pozostające w gestii Prezydenta, ograniczenia inwestycji zagranicznych i podróży; kwalifikacja Kuby jako państwa wspierającego terroryzm ma zostać "poddana przeglądowi". Mimo powszechnego zaskoczenia oświadczeniem szybko pojawiły się informacje, że zakulisowe rozmowy na ten temat trwały od 1,5 roku, a dobre usługi w rozwiązaniu konfliktu miał świadczyć Papież Franciszek.
Z jednej strony zwraca się uwagę, że zniesienie embarga handlowego uniemożliwi władzom kubańskim przerzucanie na Stany Zjednoczone odpowiedzialności za stan państwa, co miałoby wymusić dalsze reformy (The New Yorker, Obama and Castro Seize History). Zresztą sam Prezydent Obama przyznał, że ustanowione przeszło pół wieku temu sankcje okazały się nieskuteczne (The White House, President Obama Delivered a Statement on Cuba), co jednak w niczym nie chroniło USA przed zarzutami arogancji na arenie międzynarodowej. Dobitnym odzwierciedleniem stanowiska reszty świata w sprawie były doroczne głosowania ZO ONZ, w których poza samymi Stanami Zjednoczonymi i Izraelem wszyscy potępiali embargo (3 wyspy pacyficzny wstrzymywały się od głosu; Reuters, For 23rd time, U.N. nations urge end to U.S. embargo on Cuba).
Z drugiej strony część komentatorów pozostaje nieprzejednana w krytyce "niezasłużonego ratowania" dyktatury, w sytuacji w której mizerny efekt połowicznych reform gospodarczych, które rozbudziły aspiracje Kubańczyków, oraz strategicznie istotne załamanie gospodarcze Wenezueli (nasz ostatni post nt. widma niewypłacalności tutaj) mogłyby wymusić głębsze zmiany wewnątrz reżimu. W szczególności zwraca się uwagę, że nawet nieefektywność embarga handlowego nie powinna być równoznaczna z całkowitym zniesieniem wszelkich środków przymusu bez uzyskania adekwatnych ustępstw z drugiej strony (chyba że liczyć kolejną obietnicę zwolnienia tych samych więźniów politycznych oraz wymianę więźniów-obywateli drugiej strony). Przy okazji zwraca się uwagę, że choćby nawiązanie relacji dyplomatycznych z Wietnamem nie przyczyniło się do wzmocnienia ochrony praw człowieka ani do demokratyzacji.
Mimo że nawet w dłuższym okresie trudno będzie o jednoznaczną ocenę decyzji Prezydenta Obamy - kolejny odważny, acz kontrowersyjny krok po przedstawieniu planów reformy systemu imigracyjnego, co stanowiło jawne wyzwanie rzucone Kongresowi, przechodzącemu niebawem w ręce Republikanów (Reuters, Obama unveils U.S. immigration reform, setting up fight with Republicans) - niewątpliwie interesujący jest obrót spraw dla Kuby (i Rosji) w ciągu ostatnich miesięcy. Po tym jak w marcu informowaliśmy (tu) o częściowym zniesieniu ograniczeń w dostępie do wyspy dla inwestorów zagranicznych, Prezydent Putin realizując mocarstwowe wizje darował Hawanie, w zamian za koncesje poszukiwawcze, 90% długów (post z lipca). Od tamtego momentu rosyjskie gospodarka padła jednak ofiarą najgłębszego załamania kursu walutowego od kryzysu 1998 roku (FT, Rouble suffers worst fall since 1998 crisis), a wbrew pojawiającym się spekulacjom dotyczącym rozbicia jedności państw UE zapowiedź zaostrzenia sankcji gospodarczych nie wróży rychłej zmiany stanu rzeczy (EU Observer, EU's Crimea sanctions to give Putin new headache). O ile zatem rosyjskie plany tworzenia drugiego bieguna światowej polityki na razie uległy co najmniej zawieszeniu, o tyle dla żyjącej do niedawna z pomocy zagranicznej Kuby pojawiły się perspektywy ekspresowej transformacji gospodarczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz