W odpowiedzi na wymordowanie kenijskich studentów przez Al-Shabaab (pisaliśmy o tym tutaj) Kenia zażądała od Narodów Zjednoczonych przeniesienia w ciągu trzech miesięcy obozu dla somalijskich uchodźców, w którym znajduje się około pół miliona osób (zobacz informację tutaj). Kenia uzasadnia swoje żądaniem podejrzeniami, że właśnie na terenie obozu ukrywają się bojownicy. Wiceprezydent Ruto (ten sam, który jest oskarżany przed MTK o zbrodnie przeciwko ludzkości, zobacz tutaj) zapowiada, że jeśli ONZ (a dokładniej UNHCR) nie spełnią kenijskiego żądania, Kenia sama przeniesie obóz w głąb terytorium somalijskiego.
Powyższa sytuacja jest interesująca z wielu względów. Po pierwsze, pokazuje, że Kenia nie czuje się absolutnie odpowiedzialna za sytuację na terenie obozu (i też jej nie kontroluje). A przecież przymusowe deportacje czy przymusowe przemieszczanie ludności może stanowić zbrodnię przeciwko ludzkości (a władze Kenii z pewnością pamiętają, że Kenia jest stroną statutu MTK...). Po drugie, nie po raz pierwszy obozy dla uchodźców stają się bezpieczną bazą dla bojowników (przypomnijmy, że po ludobójstwie w Rwandzie, większość sprawców ukryła się w obozach dla uchodźców w państwach ościennych i stamtąd prowadziła działania zbrojne, także przy pomocy ciężkiego sprzętu!). Nic wiec dziwnego, że Kenia wyraża zaniepokojenie. Pojawia się pytanie o odpowiedzialność UNHCR za prawidłową organizację obozów, ale przecież nie można oczekiwać, że UNHCR zapewni w pełni bezpieczeństwo na terenie obozu, jeśli nie ma wsparcia żadnych sił międzynarodowych. W takiej sytuacji, to Kenia powinna zapewnić bezpieczeństwo ludności pozostającej na jej terenie i pod jej jurysdykcją, zgodnie ze standardami Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych, którego również jest stroną.
Sprawa obozu w Kenii to nie jedyna niepokojąca informacja na temat sytuacji uchodźców w ostatnim czasie. Media donoszą, że bojownicy ISIS kontrolują część dużego obozu dla uchodźców palestyńskich w Syrii (obrzeża Damaszku), a NZ obawiają się, że dojdzie do mordów na dużą skalę; SG NZ określił go nawet obozem śmierci (zobacz tutaj). Palestyńscy uchodźcy w Syrii już wcześniej byli w tragicznej sytuacji, gdyż znajdowali się pod ostrzałem wojsk Assada (zobacz tutaj).
Z kolei dzisiaj UNICEF opublikował raport, z którego wynika, że w skutek działań Boko Haram w Nigerii oraz innych grup zbrojnych 800.000 dzieci musiało opuścić Nigerię i szukać schronienia w państwach ościennych. To oznacza, że setki tysięcy dzieci straciło dzieciństwo, będzie miało problem z dostępem do edukacji, co wpłynie również na rozwój kraju (zobacz informację tutaj). Nawiązując do słynnego hasła "bring back our girls" (akcja w mediach społecznościowych po uprowadzeniu niemal 300 dziewcząt przez Boko Haram - dla porządku dodajmy, że nie odniosła ona żadnego skutku...żadna z dziewcząt nie wróciła do domu, mimo smutnych zdjęć m.in. Michelle Obamy z odpowiednim hasłem...) NZ propagują obecnie hasło #bringbackourchildhood. Pozostaje mieć nadzieję, że z lepszym efektem.
Skala uchodźstwa może jedynie się powiększyć w nadchodzących tygodniach, biorąc pod uwagę choćby rozwój konfliktu w Jemenie i ataki na obozy tzw. uchodźców wewnętrznych (IDPs) - zobacz informację tutaj.
Tych kilka informacji ukazuje, że słusznie uchodźców traktuje się, w świetle przepisów takich gałęzi prawa jak prawa człowieka, międzynarodowe prawo humanitarne konfliktów zbrojnych, międzynarodowe prawo karne, jako grupę szczególnie narażoną na naruszenia ich praw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz