Problematyka dronów bojowych (inaczej UCAV) cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem przedstawicieli wielu dziedzin nauki, w tym również badaczy prawa międzynarodowego. Mimo że ten rodzaj broni (choć należy zaznaczyć, że określanie w ten sposób dronów jest uproszczeniem, bo dron nie jest właściwie bronią, lecz platformą, systemem, za pomocą którego różne rodzaje broni są wykorzystywane) wydawałby się idealny z punktu widzenia przestrzegania choćby międzynarodowego prawa humanitarnego ze względu na większą precyzję, możliwość dłuższej obserwacji, co pozwala na lepszą weryfikację obiektu oraz wybranie momentu, w którym atak na cel wojskowy nie wiązałby się z dużymi stratami cywilnymi, to wciąż pojawiają się wątpliwości co do legalności użycia dronów.
Wątpliwości prawne wiążą się z naruszeniami przede wszystkim trzech reżimów prawnych:
1. prawa do użycia siły i powiązanej z nim zasady zasady poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej - do ataków za pomocą dronów dochodzi w państwach, które często oficjalnie zaprzeczają, iż wyraziły zgodę na użycie dronów bojowych przez obce państwa do likwidacji celów na ich terytorium
2. międzynarodowego prawa humanitarnego - ataki dosięgają osoby chronione w świetle MPH, a zatem łamią zasadę rozróżnienia (gdy przykładowo celem jest osoba cywilna czy ranna) oraz proporcjonalności (gdy straty cywilne przewyższają korzyść wojskową z przeprowadzonego ataku); dochodzi również debata, czy przy użyciu tak nowoczesnych metod prowadzenia działań zbrojnych nie można wdrażać proponowanej przez m.in. Jean Picteta (słynnego redaktora komentarzy do konwencji genewskich o ochronie ofiar wojny) i forsowanej w świetle standardów praw człowieka zasady stopniowego użycia siły wobec danej osoby będącej celem wojskowym.
3. praw człowieka - jeśli bowiem atak jest dokonywany poza ramami konfliktu zbrojnego (w tym miejscu zaznaczyć należy, że w doktrynie jest wyraźny opór, aby zaakceptować koncepcją globalnego pola bitwy, której zwolennikami są m.in. USA, a która pozwala na eliminację celów dozwolonych MPH na całym świecie, jeżeli cele te mają związek z prowadzonym konfliktem zbrojnym, w którym przeciwnikiem jest dana grupa zbrojna) to zgodnie z zasadą stopniowego użycia siły (zob. sprawa McCann v. UK przed ETPCz) cel należy ująć a nie pozbawiać życia bez wyroku sądowego (tzw. problem extrajudicial killings).
Dywagacje prawników mogą być jednak zbywane przez przedstawicieli państw, choćby dlatego że państwa nie ujawniają statystyk użycia dronów (kto został za ich pomocą zlikwidowany itp.), zawsze można więc podważyć badania wskazujące na to, że ataki dronami są paradoksalnie bardziej śmiercionośne niż tradycyjne bombardowania samolotami czy helikopterami bojowymi (jak twierdzą np. Larry Lewis czy Leila Nadya Sadat). Na totalną bezkarność państw używających bojowych dronów nie ma jednak zgody i stąd też postulowane są różne metody egzekwowania odpowiedzialności (nie tylko karnej czy odszkodowawczej - responsibility, ale rozumianej szerzej - accountability). Na uwagę zasługuje choćby inicjatywa Roberta Keohane oraz Allena Buchanana, którzy proponują stworzenie tzw. Drone Accountability Regime, na który składałby się nowy reżim rozbrojeniowy typu Missile Technology Control Regime (któremu nota bene drony bojowe już podlegają), w ramach którego funkcjonowałaby Transnarodowa Rada, gdzie państwa wraz z przedstawicielami podmiotów niepaństwowych omawiałyby problemy związane z użyciem dronów; Ombudsman, badający przypadki naruszeń prawa przy użyciu dronów; konieczność uzasadniania ataków zarówno ex ante, jak i ex post.
Inna ciekawa propozycja autorstwa Jeffreya S. Branda, Amosa Guiora oraz Stevena J. Barela, to stworzenie specjalnego sądu, który oceniałby legalność użycia dronów przez władze wykonawczą USA.
Choć wdrożenie powyższych propozycji wydawało się mało realne, to jednak można zauważyć po pierwsze większą ostrożność w użyciu dronów i spadek ofiar wśród ludności cywilnej w wyniku użycia dronów, na co wskazują badania Bureau of Investigative Journalism (nieocenionego źródła informacji, jeśli chodzi o dane dotyczące użycia dronów w Somalii, Jemenie i Afganistanie wobec braku oficjalnych statystyk) a po drugie wobec faktu, że już nie tylko USA i Izrael dysponują uzbrojonymi dronami, państwa te mogą jednak być zainteresowane w ustanowieniu jakiegoś rodzaju reżimu odpowiedzialności, gdyż z pewnością nie chcą, aby ich praktykę wdrożyły inne państwa, jak choćby Chiny i Rosja. W innym przypadku może okazać się, że drony jeszcze bardziej osłabią zasady prawa międzynarodowego, przynajmniej jeśli chodzi o wymienione wyżej reżimy prawne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz