W ubiegłym tygodniu ze strony ONZ, w tym dwójki specjalnych sprawozdawców Dainiusa Pūrasa (ds. powszechnego prawa do korzystania z najwyższych osiągalnych standardów opieki zdrowotnej) oraz Agnes Callamard (ds. pozasądowych, doraźnych i arbitralnych egzekucji), padło szereg krytycznych uwag pod adresem rządu Filipin. Prezydent tego państwa Rodrigo Duterte prowadzi bowiem krwawą walkę z narkotykami i przestępczością. W odpowiedzi, Duterte obraził funkcjonariuszy Organizacji i zagroził jej opuszczeniem.
ONZ zaniepokoiło pozbawienie życia 850 osób w okresie od 10 maja (zaprzysiężenia nowego prezydenta, który doszedł do władzy m.in. obiecując rozprawienie się z przestępczością) do 11 sierpnia b.r. Tylko w tygodniu poprzedzającym protest Organizacji stracić życie miało kolejnych 650 osób (OHCHR, UN experts urge the Philippines to stop unlawful killings of people suspected of drug-related offences). W tym kontekście sprawozdawcy podkreślili, że walka z przestępczością nie zwalania państwa z obowiązku poszanowania praw człowieka, ani z odpowiedzialności za zabójstwa choćby przy okazji pozasądowych egzekucji. Obiecywany przez prezydenta faktyczny immunitet dla osób pozbawiających życia sprzedawców lub użytkowników narkotyków może być natomiast traktowany jako zachęcanie do przemocy.
W bezpośredniej reakcji prezydent Duterte uznał krytykę za "głupią", tłumacząc, że części uzależnionych od narkotyków nie sposób postrzegać jako istot ludzkich (Al Jazeera, Duterte slams 'stupid' UN criticism of his war on drugs). Po kilkudniowej refleksji Duetre zaprosił ekspertów ONZ do zbadania liczby ofiar, co miałoby umożliwić pokazanie światu, iż są to "nader głupi eksperci" (Al Jazeera, Duterte threatens to pull Philippines out of UN). Stwierdził też, że w takim razie być może będzie musiał zadecydować o rozejściu się z Narodami Zjednoczonymi (CNN, Philippines President Rodrigo Duterte insults UN, threatens to leave over criticism). Następnie wspomniał o "obraźliwych sukinsynach" z Organizacji, którzy "i tak niczego nie robią dla jego kraju poza krytykowaniem".
Ostre słowa nie zaskakują jednak w ustach polityka, który jak dotąd m.in. amerykańskiego ambasadora określił mianem "gejowskiego sukinsyna", a w związku z wizytą papieża Franciszka narzekał na utrudnienia w ruchu drogowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz