Podczas gdy świat zmaga się z najgorszym kryzysem migracyjnym od czasów II wojny światowej, a Polska zamyka granice (DGP, Ostra selekcja na granicy. Polska nie wpuszcza chętnie uchodźców), właśnie igrzyska w Rio stały się okazją do symbolicznego podkreślenia skali problemu. Symbolu dla 65 milionów osób zmuszonych do opuszczenia swojego kraju o tyle istotnego, o ile powszechna sympatia wobec sportowców-uchodźców nie przekłada się na empatię świata dla samych uchodźców (NYT, The World Loves Refugees, When They’re Olympians).
Zrywając ze 120 letnią tradycją organizacji zawodów przez komitety narodowe, Rada Wykonawcza Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego dopuściła do startów zespół składający się z uchodźców, na prawach równych krajowym komitetom olimpijskim. Wymagało to podjęcia decyzji w szeregu kwestii formalnych.
Zespół został dopuszczony do udziału w paradzie narodów podczas ceremonii otwarcia. Stanowiąc wyjątek od kolejności alfabetycznej prezentacji zespołów, zawodnicy wyszli przed drużyną z Brazylii (w strojach zapewnionych przez MKOL).
Przy tej okazji – podobnie jak w razie wywalczenia medalu – zawodnicy szli pod flagą MKOL. To również hymn MKOL (do odsłuchania tutaj) miał być odegrany w razie zdobycia złota przez którego z zawodników lub zawodniczek.
W skład reprezentacji weszli:
- dwoje pływaków pochodzących z Syrii,
- dwoje judoków pochodzących z Demokratycznej Republiki Konga,
- maratończyk z Etiopii,
- piątka biegaczy z południowego Sudanu (który właśnie zapowiedział, że nie godzi się na przyjęcie 4'000 sił pokojowych ONZ, zgodnie z Rezolucją Rady Bezpieczeństwa, Al Jazeera, UN approves new peacekeeping force to South Sudan).
Tym samym obecność reprezentacji uchodźców „na zasadach równoprawności” oznaczała zerwanie z korzeniami olimpijskimi – reprezentacji narodowej, barw i hymnów krajowych.
Wspomniani sportowcy nie wywalczyli żadnego medalu. Miejmy jednak nadzieję, że powszechne zainteresowanie jakie dla ich tragedii wzbudziła choćby 18 letnia Syryjka Yusra Mardini (która uratowała siebie i rozbitków z szalupy po 3 godzinach dopływając do wybrzeży Lesbos wpław) pozwoli na znacznie ważniejsze zwycięstwo.
Wspomniani sportowcy nie wywalczyli żadnego medalu. Miejmy jednak nadzieję, że powszechne zainteresowanie jakie dla ich tragedii wzbudziła choćby 18 letnia Syryjka Yusra Mardini (która uratowała siebie i rozbitków z szalupy po 3 godzinach dopływając do wybrzeży Lesbos wpław) pozwoli na znacznie ważniejsze zwycięstwo.
1 komentarz:
Myślę że to ważny, choć dla wielu kontrowersyjny gest. Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz