niedziela, 9 kwietnia 2017

Guest post: Atak USA na syryjską bazę wojskową w odpowiedzi na użycie broni chemicznej przeciwko cywilom

W piątek 7 kwietnia 2017 r. nad ranem lokalnego czasu, USA przeprowadziły atak na syryjską bazę wojskową al-Shajrat w prowincji Homs z użyciem 59 pocisków Tomahawk wystrzelonych z dwóch amerykańskich niszczycieli USS Porter i USS Ross stacjonujących na Morzu Śródziemnym. Nie jest do końca jasne, ile osób zginęło w wyniku ataku – niektóre źródła donoszą o czterech ofiarach wśród personelu wojskowego bazy, podczas gdy państwowe syryjskie media mówią o dziewięciu zabitych cywilach, w tym czworgu dzieci.

Z oświadczenia prezydenta Trumpa wydanego po ataku wynika, że bezpośrednią przyczyną operacji USA był użycie broni chemicznej przeciwko cywilom w Syrii w czwartek 6 kwietnia. Prezydent nie podał co prawda bezpośredniej podstawy prawnej ataku na bazę wojskową pod Homs, ale wskazał na kilka jego przyczyn, z których można domniemywać, jaką podstawę prawną ataku przyjęła administracja prezydenta Trumpa.

Po pierwsze, oświadczenie prezydenta USA rozpoczyna się od nawiązania do sytuacji humanitarnej w Syrii i potępienia ostatniego ataku z użyciem broni chemicznej (atak został określony jako „przerażający” i „barbarzyński”, jest również mowa o „okrutnym morderstwie”).

Po drugie, prezydent Trump wskazał, że w interesie bezpieczeństwa USA leży „powstrzymanie i odstraszanie rozpowszechniania i używania śmiertelnej broni chemicznej”. Niemniej jednak, jak wynika z oświadczenia, zagrożenie dla USA i ich sojuszników jest także związane z napływem fali uchodźców z Syrii i destabilizacji sytuacji w regionie.

Po trzecie, Syria używając broni chemicznej naruszyła swoje zobowiązania wynikające z Konwencji o zakazie broni chemicznej i obowiązki nałożone na Syrię przez Radę Bezpieczeństwa ONZ.

Karta Narodów Zjednoczonych (KNZ) przewiduje jedynie dwie podstawy użycia siły: prawo do samoobrony, indywidualnej lub zbiorowej, jak również operację zbiorową pod auspicjami Rady Bezpieczeństwa ONZ na podstawie art. 42 KNZ. Prezydent Trump nie powołał się wyraźnie na żadną z tych podstaw, choć uzasadnienie ataku zagrożeniem dla USA z uwagi na sam fakt posiadania przez Syrię broni chemicznej można uznać za pewne nawiązanie do prawa do samoobrony prewencyjnej. Z wypowiedzi Trumpa wynika bowiem, że przyjmuje pewną kontynuację polityki swoich poprzedników, a zwłaszcza tzw. doktryny Busha, która znalazła wyraz w Narodowej Strategii Bezpieczeństwa USA i Narodowej Strategii Walki z Bronią Masowej Zagłady z 2002 r. W dokumentach tych, USA uznały prawo do prewencyjnego użycia siły (czyli także w sytuacji, gdy nie istnieje bezpośrednie zagrożenie nieuchronnym atakiem na USA) w przypadku groźby użycia broni masowej zagłady przeciwko USA lub ich sojusznikom. Z drugiej strony, prezydent Obama wielokrotnie mówił, że użycie broni chemicznej przeciwko cywilom przez syryjski reżim będzie oznaczać przekroczenie „czerwonej linii” (tzw. doktryna Obamy), mimo iż wyraźnie nie było mowy o interwencji USA, a ostatecznie nawet wielokrotne przekraczanie przez prezydenta Assada wszelkich wyznaczanych mu granic nie spowodowało stanowczej reakcji Waszyngtonu.

Jeśli chodzi zaś o względy humanitarne, o których mowa w oświadczeniu Trumpa, trudno ocenić, czy miałyby one w zamyśle stanowić podstawę prawną do użycia siły, skoro nie ma wyraźnie mowy ani o tzw. interwencji humanitarnej (choć mało prawdopodobne, że USA powołałyby się na nią) ani o „misji humanitarnej” (na którą Stany Zjednoczone powoływały się już w przeszłości). Zapewne pojawią się również próby wpisania ataku w doktrynę „Odpowiedzialności za ochronę” (co niektórzy autorzy już robią – por. z komentarzem autorstwa R. I Grazier i P. Williamsa dla The Huffington Post), ale skoro prezydent Trump nie nawiązał w ogóle do tej doktryny, to raczej nie ma podstaw do uznania, że atak na bazę wojskową w Syrii był jej realizacją.

Prezydent Trump powołał się również na Konwencję o zakazie broni chemicznej i rezolucje RB ONZ, ale podobnie, nie wskazał w jaki sposób te akty wpływają na legalizację ataku USA. Ani Konwencja, ani żadna z rezolucji RB ONZ nie autoryzuje bowiem jednostronnego użycia siły przeciwko państwu, które przeprowadza ataki przeciwko cywilom z użyciem broni chemicznej.

W świetle prawa międzynarodowego, atak USA na bazę wojskową Syrii w odwecie za użycie broni chemicznej na obywatelach tego państwa był więc nielegalny. Jedyne kryterium prawnomiędzynarodowe, które spełniał, to kryterium proporcjonalności, biorąc pod uwagę, że atak był precyzyjny, dotyczył jedynie obiektów wojskowych, spowodował niewielkie straty w ludziach (w tym, w zależności od źródeł, mogło nie być żadnych ofiar wśród cywilów), został przeprowadzony w nocy czasu lokalnego, a przed jego rozpoczęciem amerykańscy planiści nawiązali kontakt z rosyjskimi wojskowymi w Syrii, chcąc zminimalizować straty w ludziach. Czy atak spełniał natomiast przesłankę konieczności? To zależy jak intepretować fiasko wszystkich rozmów pokojowych w sprawie Syrii i paraliż Rady Bezpieczeństwa ONZ, nawet jeśli nie chodzi o autoryzację zbrojnej interwencji, ale potępienie samego użycia broni chemicznej przeciwko cywilom (mając na uwadze choćby fakt, że nie udało się przyjąć rezolucji zaproponowanej przez USA, Wielką Brytanię i Francję, piętnującej ostatni atak, przez sprzeciw Rosji). 

Reakcje państwa po ataku były podzielone. Rosja nazwała atak USA „agresją przeciwko suwerennemu członkowi ONZ” i domaga się zwołania RB ONZ (podobnie zresztą jak Boliwia). Atak na syryjską bazę wojskową potępił Iran. Wsparcie dla działań Stanów Zjednoczonych wyraziła jednak zdecydowana większość państw, w tym Wielka Brytania, Izrael, Arabia Saudyjska, Włochy, Japonia, Holandia, Niemcy Turcja, Nowa Zelandia i Polska. Przedstawiciele tych państw wskazywali, że użycie broni chemicznej przeciwko cywilom nie może pozostać bezkarne, a reżim Assada należy powstrzymać od kolejnych zbrodni. W wypowiedziach tych nie było jednak mowy o podstawie prawnej do użycia siły w takich sytuacjach. Zadowolenie z ataku na bazę wojskową wyrazili również przedstawiciele syryjskiej opozycji. Wobec ataku zdystansowały się natomiast Chiny, które uznały, że użycie środków militarnych nie pomaga sytuacji syryjskich cywilów (reakcje społeczności międzynarodowej do znalezienia m.in. w materiale CNN).

W piątek sytuację po ataku skomentowali również przedstawiciele ONZ: Sekretarz Generalny António Guterres wezwał do powstrzymania eskalacji konfliktu w Syrii, a jego zastępca do spraw politycznych Jeffrey Feltman wskazał, że podstawą rozwiązania sytuacji w Syrii pozostają rezolucja RB ONZ 2254 (2005) oraz komunikat końcowy Action Group for Syria z 30 czerwca 2012 r. (wypowiedzi przedstawicieli ONZ).

Autor: Agata Kleczkowska

Brak komentarzy: