W niedzielę wieczorem rosyjskie służby specjalne zajęły statki płynące pod ukraińską banderą po Morzu Czarnym, które chciały przekroczyć Cieśninę Kerczeńską i dostać się do ukraińskich portów nad Morzem Azowskim. Sytuacja w regionie jest bardzo napięta, a niedzielnym incydentem zajęła się już Rada Bezpieczeństwa ONZ.
Źródło: TVN24, https://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/putin-zarzadzil-chce-zbudowac-most-i-podwodny-tunel-przez-ciesnine-kerczenska,409457.html
Co właściwie się stało? Wbrew początkowym informacjom mediów, które pisały o „agresji” Rosji na Ukrainę, w rzeczywistości wydarzenia miały o wiele mniejszą rangę, przynajmniej jeśli chodzi o kwalifikację zdarzeń z perspektywy zakazu użycia siły. Niedzielne wydarzenia zaczęły się od tego, że rosyjski tankowiec zablokował Cieśninę Kerczeńską, która łączy Morze Czarne z Morzem Azowskim i jest jedyną drogą dostępu do ukraińskich portów położonych nad Morzem Azowskim.
Tego samego dnia, trzy statki pod ukraińską banderą, w tym dwie uzbrojone jednostki i jeden holownik, płynące wydłuż wybrzeża Krymu, chciały przepłynąć przez Cieśninę Kerczeńską i wpłynąć na Morze Azowskie. Rosjanie utrzymują, że statki za bardzo zbliżyły się do Krymu, który Rosjanie uważają za swoje terytorium, tym samym naruszając wody terytorialne Rosji i nielegalnie przekraczając rosyjską granicę. W związku z tym, rosyjskie służby rozpoczęły pościg za ukraińskimi jednostkami, staranowały holownik, co zostało utrwalone na nagraniu opublikowanym w Internecie, otworzyły ogień do statków, następnie zajęły je, a na ich pokład weszły rosyjskie siły specjalne. W czasie całej operacji zostało rannych kilku członków ukraińskich załóg, a 12 osób aresztowano na trzy miesiące.
Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko od razu nazwał wydarzenia na Morzu Czarnym „agresją” ze strony Rosji. Jego zdaniem zatrzymanie ukraińskich jednostek nie było przypadkiem, ale zaplanowaną akcją. Nie wykluczył również, że Rosjanie mogą podjąć kolejne działania, w tym na lądzie, „przeciwko suwerenności, integralności terytorialnej i niepodległości Ukrainy”. Z tych względów prezydent Poroszenko wystąpił do parlamentu o wprowadzenie 60-dniowego stanu wojennego na Ukrainie. Werchowna Rada wyraziła jednak zgodę jedynie na 30-dniowy stan wojenny i zobowiązała prezydenta Poroszenko do zarządzenia wyborów prezydenckich na Ukrainie zgodnie z kalendarzem wyborczym, tj. 31 marca 2019 r.
Rosja konsekwentnie od niedzieli nazywa zdarzenia w Cieśninie Kerczeńskiej „prowokacją” przeprowadzoną przez Ukrainę. Zdecydowana większość państw jednak uznała odpowiedzialność Rosji za te zdarzenia, choć zauważono również napięcie po obu stronach. Przywódcy Unii Europejskiej zaapelowali do Rosji o przywrócenie swobody przepływu Cieśniną Kerczeńską, ale również wezwali obie strony do postępowania z najwyższą ostrożnością, aby nie doprowadzić do eskalacji konfliktu.
NATO z kolei jednoznacznie wsparło „suwerenność i integralność terytorialną” Ukrainy, w tym jej prawo do żeglugi po wodach terytorialnych. Wezwało również Rosję do zapewnienia Ukrainie nieograniczonego dostępu do jej azowskich portów.
Zaraz po wydarzeniach na Morzu Czarnym Ukraina poprosiła o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ. Nie jest jeszcze dostępny stenogram, ale z komunikatu prasowego wynika, że na wstępie państwa odrzuciły w głosowaniu propozycję Rosji umieszczenia w agendzie spotkania punktu pt. „Violation of the borders of the Russian Federation”. W czasie debaty jedynie Chiny i Boliwia wezwały społeczność międzynarodową do zajęcia neutralnego stanowiska. Pozostałe państwa bardziej jednoznacznie odniosły się do niedzielnych wydarzeń. Wielka Brytania i USA mówiły o agresji Rosji (przedstawiciel Wielkiej Brytanii miał określić wydarzenia „użyciem siły militarnej przeciwko ukraińskim statkom”). O użyciu siły mówiła również Francja i Szwecja. Polska wezwała Narody Zjednoczone do skierowanie wystarczającej uwagi na ten „aktywny, konflikt zbrojny”.
W sprawie jest kilka wątków międzynarodowoprawnych:
1. Prawo morza/ nielegalne wpłynięcie przez ukraińskie statki na wody terytorialne Rosji
Art. 17 Konwencji ONZ o prawie morza stanowi, że statki wszystkich państw, zarówno nadbrzeżnych, jak i śródlądowych, korzystają z prawa nieszkodliwego przepływu przez morze terytorialne. „Przepływ” oznacza żeglugę przez morze terytorialne w celu m.in. przejścia przez morze bez wchodzenia na wody wewnętrzne (art. 18 lit. a Konwencji) i jest nieszkodliwy dopóty, dopóki nie narusza pokoju, porządku publicznego lub bezpieczeństwa państwa nadbrzeżnego (art. 19 ust. 1). Z informacji podawanych przez media wynika, że nawet jeśli ukraińskie statki faktycznie wpłynęły na wody terytorialne Rosji (a nawet Rosjanie nie twierdzą, że ukraińskie statki wpłynęły na ich wody wewnętrzne), to miały prawo przepłynąć przez nie, ponieważ kierowały się do ukraińskich portów nad Morzem Azowskim, a ich przepływ miał cechy przepływu „nieszkodliwego” (wbrew rosyjskim twierdzeniom o prowokacji). Co więcej, w 2003 r., Rosja i Ukraina podpisały porozumienie w sprawie współpracy przez Ukrainę i Rosję przy korzystaniu z Morza Azowskiego i Cieśniny Kerczeńskiej (Agreement between the Russian Federation and the Ukraine on cooperation in the use of the sea of Azov and the strait of Kerch). Zgodnie z jego art. 2, strony porozumienia zapewniły, że statki handlowe i statki wojenne, jak również inne statki pod banderą ukraińską lub rosyjską, mają zapewnioną swobodę żeglugi po Morzu Azowskim i po Cieśninie (tekst porozumienia dostępny jest jedynie w j. rosyjskim).
Niemniej jednak, niezależnie od tych wywodów, należy zauważyć, że Rosja oskarża ukraińskie statki o naruszenie jej wód terytorialnych, z racji tego, że uważa Krym za swoje terytorium. Nawet więc bez powoływania się na prawo morza, można stwierdzić, że Rosja nie ma prawa wysuwać takich oskarżeń, ponieważ w 2014 r. nielegalnie anektowała Krym w wyniku użycia siły, naruszając prawo międzynarodowe. Ex iniuria ius non oritur – z bezprawnej sytuacji, jaką była aneksja Krymu, Rosja nie może teraz wysuwać swoich praw, w tym praw do ochrony wód terytorialnych opływających Krym jako jej własnych wód terytorialnych, a tym bardziej siłą zatrzymywać jednostki, które dokonują przepływu przez te wody z uwagi na bliżej nieokreślone „prowokacje”.
2. Użycie siły – jak wynika z debaty na forum Rady Bezpieczeństwa ONZ, kilka państw nazwało działania Rosji użyciem siły, a nawet agresją, czyli kwalifikowaną formą użycia siły; tak też wydarzenia z niedzieli określiła sama Ukraina. Nie wydaje się jednak, że taka kwalifikacja prawna tych wydarzeń jest właściwa. Prawdą jest, że rosyjskie siły specjalne z użyciem przymusu, ścigały i zatrzymały statki pływające pod ukraińską banderą; co więcej, jest nagranie, o czym była mowa powyżej, na którym widać jak rosyjski statek taranuje ukraiński. W potocznym rozumieniu została użyta więc „siła”, choćby do zatrzymania statków. Niemniej jednak, nie wydaje się, że było to „użycie siły” zakazane w art. 2 ust. 4 Karty. W takiej sytuacji można zastanowić się nad zasadnością pojęcia „progu użycia siły”, tj. pewnego stopnia użycia siły przez państwo przeciwko innemu państwu (np. ostrzelanie punktów granicznych), który nie pozwala jeszcze na zakwalifikowanie działań jako zakazanego przez prawo międzynarodowe użycia siły, a jedynie np. jako naruszenie zasady nieinterwencji. Ponieważ media różnie relacjonują niedzielne wydarzenia, taki komentarz z perspektywy prawa międzynarodowego wydaje się właściwy, ale jego poprawność zależy od dokładności medialnych przekazów. W każdym razie, nie ma mowy o agresji, która jest kwalifikowaną formą użycia siły (według niektórych autorów z pojęć użycia siły, ataku zbrojnego i agresji, agresja jest tym najwęższym pojęciem; według innych pojęcia agresji i ataku zbrojnego można zrównać ze sobą, niemniej jednak to „więcej” niż „tylko” użycie siły).
Należy jednak również zwrócić uwagę, że ataki na statki w przeszłości bywały już kwalifikowane jako użycie siły, a nawet jako atak zbrojny na państwo. Można tutaj przywołać przykład tzw. incydentu w Zatoce Tonkińskiej z 1964 r., kiedy to Stany Zjednoczone twierdziły, że północnowietnamskie torpedowce dwukrotnie zaatakowały amerykańskie okręty i mimo że udało się uniknąć jakichkolwiek szkód, USA powołały się na prawo do samoobrony, a prezydent Lyndon B. Johnson wydał rozkaz nalotów na cztery północnowietnamskie torpedowce i główny magazyn ropy naftowej, ulokowany w głębi terytorium Wietnamu Północnego. Podobne były okoliczności interwencji USA w sprawie statku Mayaguez w 1975 r. - statek handlowy S.S. Mayaguez, z 40 osobową załogą, pod banderą USA, płynął po międzynarodowych wodach na trasie z Hong Kongu do Tajlandii. Kiedy przepływał w niewielkiej odległości od wyspy, co do której trwał spór między Kampuczą a Wietnamem Południowym, został zatrzymany przez patrol Kampuczy, kampuczańscy oficerowie weszli na pokład, a statek odholowano do brzegu. Po dwóch dniach amerykański ambasador przy ONZ poinformował Radę Bezpieczeństwa, że „rząd Stanów Zjednoczonych podjął odpowiednie środki na podstawie art. 51 Karty Narodów Zjednoczonych, których celem jest uwolnienie statku i jego załogi”. Amerykańscy komandosi wylądowali wówczas na wyspie Koh Tang, odnaleźli i zabezpieczyli statek. Jednocześnie amerykańska marynarka przeprowadziła atak na cele na terytorium Kampuczy, położone na stałym lądzie, aby powstrzymać kampuczańskie siły przed ewentualnym uniemożliwieniem akcji. Obie operacje przypominały jednak bardziej odwet za atak/zatrzymanie statków niż działanie w samoobronie. W tym wypadku, Ukraina, mimo twierdzeń o agresji, nie powołała się jak dotąd na prawo do samoobrony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz