Media na całym świecie donoszą, że zbrodnie Czerwonych Khmerów zostały uznane przez Nadzwyczajne Izby w Sądach Kambodży (umiędzynarodowiony sąd, co oznacza, że w składzie sędziowskim, jak i wśród prokuratorów są zarówno sędziowie/oskarżyciele krajowi, jak i międzynarodowi) za zbrodnie ludobójstwa (zob. np. tutaj).
Nie jest to jednak informacja szczególnie szokująca i podobnego werdyktu mogliśmy się od dawna spodziewać. Warto bowiem zwrócić uwagę na ważne z punktu widzenia prawa międzynarodowego szczegóły decyzji tak szeroko komentowanej przez media:
- sąd nie uznał wszystkich zbrodni Czerwonych Khmerów za zbrodnię ludobójstwa, lecz jedynie te, które miały na celu eksterminację muzułmańskiej grupy Czamów oraz Wietnamczyków; na możliwość zakwalifikowania zbrodni przeciwko nich jako ludobójstwa świadczył fakt, że byli oni ofiarami świadomej polityki, a straty wśród ludności należącej do tych grup sięgały 90% (podobnie zresztą jak w przypadku katolików)
- powyższe oznacza, że nie doszło do rozszerzenia definicji ludobójstwa, czego od początku pragnęły władze kambodżańskie, aby móc zakwalifikować jako ludobójstwo wymordowanie 1/4 narodu kambodżańskiego przez Czerwonych Khmerów. Ponieważ celem większości mordów były określone osoby ze względu na swoją (często rzekomą) przynależność do danej grupy politycznej czy społecznej, albo niezdolność do dostosowania się do nowych warunków, niezwykle trudno byłoby uznać zbrodnie z lat 70-tych XX wieku za ludobójstwo (mimo że tak często powszechnie się je określa, np. na Wikipedii). Warto przypomnieć, że rozszerzeniu definicji zbrodni ludobójstwa w prawie, będącym podstawą działalności Izb, były Narody Zjednoczone (Sekretariat), co zresztą opóźniło o kilka lat powstanie Izb.
- w wyroku, który zapadł kilka godzin temu skazano najwyższych przedstawicieli władzy Czerwonych Khmerów: NUON Chea and KHIEU Samphan (informacje na temat wyroku w sprawie 002, zob. tutaj) co potwierdza, że immunitet związany z funkcją najwyższego przedstawiciela państwa nie obejmuje działalności polegającej na dopuszczeniu się zbrodni międzynarodowych.
- to nie kwestia ludobójstwa powinna budzić prawnicze emocje, ale przede wszystkim fakt skazywania przedstawicieli Czerwonych Khmerów za zbrodnie przeciwko ludzkości, zdefiniowane na modłę statutu Międzynarodowego Trybunału Karnego, co ma również dla nas (Polski) znaczenie, jeśli np. mamy wątpliwości, jaka definicja zbrodni przeciwko ludzkości obowiązywała np. w trakcie stanu wojennego.
- procesy przed Nadzwyczajnymi Izbami wzbudziły ogromne zainteresowanie wśród ofiar reżimu Czerwonych Khmerów, które tysiącami! składały wnioski o oficjalny status strony cywilnej w postępowaniach; to dowód, że dla ofiar, na sądzenie zbrodniarzy (choćby i schorowanych, bardzo zaawansowanych wiekowo) nigdy nie jest za późno.
Przy okazji wyroku, warto przypomnieć, że prace Nadzwyczajnych Izb (jedną z sędzi międzynarodowych była Polka Agnieszka Klonowiecka-Milart) w ostatnim czasie były bardzo krytycznie oceniane na zachodzie, ze względu na długość postępowania, koszty i niską jakość wyroków (zob. tutaj i tutaj). Niewątpliwie kambodżańska sprawiedliwość ma gorzkawy posmak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz