środa, 7 października 2015

Zbombardowanie szpitala w Kunduz - zbrodnia, którą trzeba wyjaśnić (update i poprawka)

Kunduz znów jest na ustach wszystkich za sprawą zbombardowania szpitala, w którym pomocy udzielali lekarze z organizacji Lekarze bez Granic (MSF) (zobacz też informacje tutaj, tutaj).

W wyniku ataku zginęło 12 członków personelu i 10 pacjentów. MSF żąda wyjaśnienia okoliczności ataku. MSF podkreśla, że nie był to przypadkowy incydent, biorąc pod uwagę, że szpital był atakowany seriami, z kilkunastominutowymi przerwami, a siły afgańskie miały dane GPS szpitala. Celowe zaatakowanie zarówno budynku szpitalnego, jak i osób w nim się znajdujących (personelu medycznego, rannych osób, oraz osób cywilnych odwiedzających chorych) stanowi pogwałcenie podstawowych zasad międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych oraz może być ścigane jako zbrodnia wojenna. Ze względu na fakt, że w Afganistanie konflikt ma charakter niemiędzynarodowy można wskazać na naruszenie m.in. art. 3 Konwencji genewskich z 1949 r. oraz art. 4 (podstawowe gwarancje), art. 7 (ochrona rannych i chorych), art. 9 (ochrona personelu medycznego), art. 10 (ochrona działalności medycznej), art. 11 (ochrona medycznych formacji), art. 13 (ochrona cywili) oraz drugiego protokołu dodatkowego z 1977 r. dotyczącego konfliktów niemiędzynarodowych. Afganistan jest stroną obu traktatów.

Powyższy atak budzi tak wielkie emocje, gdyż w ostatnim czasie naprawdę wiele mówi się o konieczności wzmocnienia przestrzegania ochrony personelu medycznego, z tego względu, że uśmiercenie lekarza skutkuje kolejnymi zgonami w postaci osób, którym pomocy tenże lekarz nie udzieli. Szpital MSF był jedyną tego typu placówką w północno-wschodnim Afganistanie, a w ciągu jedynie 2014 r. udzielono w nim pomocy medycznej ponad 22 tysiącom pacjentom.

Jeśli chodzi o możliwość osądzenia winnych zbrodni, to należy zaznaczyć, że mimo że ataku dokonały  siły NATO, a dokładniej mówiąc amerykańskie wojsko (zobacz tutaj) na terytorium Afganistanu, który jest stroną statutu rzymskiego od 2004 r., teoretycznie MTK mógłby zająć się sprawą. Z tym, że MTK musiałby uznać, iż zbrodnia, do której doszła została popełniona w ramach realizacji planu lub polityki albo, że do zbrodni w Afganistanie dochodzi na szeroką skalę. Biorąc pod uwagę wcześniejsze przypadki atakowania szpitali oraz fakt, że już wcześniej MTK rozważał rozpoczęcie postępowania w sprawie zbrodni popełnionych na terenie Afganistanu, być może pierwszą pozaafrykańską sytuacją rozważaną przez MTK będzie nie Palestyna, lecz Afganistan.

Swoją rolę do odegrania mają jednak przede wszystkim sądy afgańskie (jurysdykcja terytorialna), sądy amerykańskie (jurysdykcja personalna) oraz sądy krajowe innych państw (jurysdykcja uniwersalna). O ile oczywiście prokuratura czy to USA, czy to Afganistanu nie stwierdzi, że wszystko było de lege artis, bo zachowano zasadę proporcjonalności (jacyś Talibowie na pewno gdzieś w pobliżu byli..., zobacz informacje na ten temat tutaj) albo doszło do błędu wyłączającego odpowiedzialność. Tym większa jest rola mediów i NGOsów by patrzeć na ręce państw NATO (w tym Polski, w końcu każde państwo jest zobowiązane przestrzegać i DOPILNOWAĆ PRZESTRZEGANIA międzynarodowego prawa humanitarnego - art. 1 KG i PD) i Afganistanu, czy rzeczywiście po ich stronie jest wola wyjaśnienia incydentu i pociągnięcia do odpowiedzialności winnych.

MSF zapowiedzieli, że nie ufają afgańskim oraz amerykańskim służbom, iż rzeczywiście rzetelnie przeprowadzą śledztwo w sprawie ataku w Kunduzie (zobacz tutaj) i uważają, że sprawą powinna się zająć Międzynarodowa  Komisja ds. Ustalania Faktów (której członkiem jest Polka - dr Elżbieta Mikos-Skuza. Kłopot polega na tym, że ani USA ani Afganistan nie złożyły deklaracji (na podstawie art. 90 protokołu dodatkowego do konwencji genewskiej) o uznaniu kompetencji komisji, która co do zasady powinna badać naruszenia w konfliktach międzynarodowych. Nie ma jednak przeszkód, aby komisja zbadała naruszenia w konflikcie wewnętrznym, o ile zgodzą się na to wszystkie (!) strony konfliktu (art. 90 ust. 2 lit. d). Zapewne uzyskanie takiej zgody będzie niezwykle trudne (nie bez powodu Komisja jest nazywana śpiącą królewną, bo choć piękna, to jeszcze nikt nie zdecydował się na jej użycie). Poza tym należy pamiętać, że Komisja nie jest trybunałem! Ona ma jedynie ustalić fakty i sformułować odpowiednie rekomendacje, dzięki którym do dalszych naruszeń nie będzie dochodzić. Jej prace nie mogą więc zastąpić działalności prokuratury i sądów.

PS.  Dziękujemy Panu Patrykowi Labudzie za zwrócenie uwagi na błąd we wcześniejszym poście! Autorka może się tłumaczyć jedynie chwilowym zaćmieniem umysłu wywołanym pośpiechem i zlaniem konfliktu w Iraku i w Afganistanie w jeden...


Brak komentarzy: