Na międzynarodowej konferencji zwołanej w Genewie przez Kanadę i UE, podjęto rozmowy ws. powołania światowego sądu inwestycyjnego. Realizacja tego zamierzenia oznaczałaby jedną z najpoważniejszych rewizji międzynarodowego porządku gospodarczego od czasu II wojny światowej. Stanowiłoby także koronny argument przeciwko krótkowzroczności atakowania CETA (i TTIP) na naszym słabnącym kontynencie.
Kiedy na konferencji w Bretton Woods przyjmowano założenia powojennego ładu gospodarczego, na pierwszy plan wysunął się elokwentny ekonomista brytyjski John Maynard Keynes. W sferze medialnej przyćmił pozostałych uczestników szczytu, wbrew klasycznej teorii ekonomii, forsując autorskie podejście popytowe. Zrodzony z tej wizji Keynsizm zakłada współzależność różnych elementów polityki gospodarczej i rozbudowany aparat interwencjonizmu państwowego, które łącznie powinni umożliwić utrzymanie stabilnego wzrostu gospodarczego.
Ostatecznie to jednak nie śmiałe wizje Keynesa utworzenia m.in. Międzynarodowej Unii Clearingowej czy waluty rozliczeniowej Bancora zostały zrealizowane, ale bardziej zachowawczy plan Harry Dexter White'a. Międzynarodowa Organizacja Handlu ustąpiła prowizorycznemu GATT i skromniejszemu WTO, Międzynarodowy Fundusz Walutowy pozbawiono instrumentów zapewnienia ładu monetarnego, a kwestie przepływu Bezpośrednich Inwestycji Zagranicznych stały się przedmiotem zatomizowanego porządku umów bilateralnych i ochrony ad casu w arbitrażu inwestycyjnym (ISDS).
Trend ten uległ wzmocnieniu wraz z upadkiem porządku Bretton Woods w 1972 r., kiedy to Keynsizm ustąpił pola forsowanemu m.in. przez Miltona Friedmana monetaryzmowi. Tutaj interwencja państwa, którego zdolność do zarządzania gospodarką jest kwestionowana, jest ograniczona, a poszczególne polityki i instytucje (podobnie jak obszary prawa międzynarodowego gospodarczego) pozostają funkcjonalnie odseparowane. Samo prawo międzynarodowe inwestycyjne to obecnie przeszło 3000 traktatów bilateralnych, a pochodny temu brak spójności normatywnej stał się obiektem szerokiej krytyki.
Trend ten uległ wzmocnieniu wraz z upadkiem porządku Bretton Woods w 1972 r., kiedy to Keynsizm ustąpił pola forsowanemu m.in. przez Miltona Friedmana monetaryzmowi. Tutaj interwencja państwa, którego zdolność do zarządzania gospodarką jest kwestionowana, jest ograniczona, a poszczególne polityki i instytucje (podobnie jak obszary prawa międzynarodowego gospodarczego) pozostają funkcjonalnie odseparowane. Samo prawo międzynarodowe inwestycyjne to obecnie przeszło 3000 traktatów bilateralnych, a pochodny temu brak spójności normatywnej stał się obiektem szerokiej krytyki.
Warto zatem śledzić losy inicjatywy Kanady i Komisji Europejskiej, które w Genewie zwołały szczyt celem przedyskutowania możliwości powołania światowego ciała rozstrzygania sporów inwestycyjnych (Law360, EU, Canada Kick Off Talks On Expanding Investment Court). Projekt (a w zasadzie 6 wariantów) Komisja przedstawiła w sierpniu (Law360, Global Investment Court Will Be Good For Everyone, EU Says). W listopadzie przy okazji zakończenia prac nad projektem ISDS na potrzeby TTIP Komisarz ds. handlu Cecilia Malmström wspomniała o globalnych ambicjach UE w tym zakresie (European Commission, EU finalises proposal for investment protection and Court System for TTIP). Na konferencję zaproszono przeszło 200 funkcjonariuszy ds. handlu z 42 państw (CNBC, EU, Canada start seeking partners for trade investment court). Realizacja planów oznaczałaby zarówno możliwość ukierunkowania linii interpretacyjnej jak i podniesienia spójności orzeczniczej, tym samym pośrednio wpływając na materialne postanowienia prawa inwestycyjnego w kolejnych dekadach. Tym samym "konsensus genewski" mógłby stanowić przełomowy punkt rewizji tego obszaru prawa.
Szanse powodzenia projektu na razie wydają się wątpliwe. Gdyby jednak się powiodły bylibyśmy świadkami swoistego domknięcia architektury międzynarodowej porządku gospodarczego. Dalej, mógłby to być ważny sygnał solidarnościowy na przekór narastającym nastrojom izolacjonistycznym, które poprzednio doprowadziły do Wielkiego Kryzysu i katastrofalnych zmian na europejskiej scenie politycznej. Wreszcie z bliższej nam, europejskiej perspektywy, byłby to kolosalny sukces słabnącego gospodarczo kontynentu wykorzystania być może ostatniej szansy kształtowania światowych ram regulacji gospodarczych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz