W wyroku wydanym 13 grudnia Sąd UE stwierdził nieważność decyzji Komisji Europejskiej zezwalającej na uprawę modyfikowanego genetycznie ziemniaka amflora, wyprodukowanego przez BASF.
Komisja Europejska podjęła decyzję zezwalającą na uprawę ziemniaka do celów przemysłowych (zawiera on wyłącznie skrobię potrzebną do produkcji celulozy) oraz decyzję o wprowadzeniu do obrotu paszy z amflorą w marcu 2010 r. po trzynastoletnim postępowaniu. Podstawę prawną do wydania obu decyzji stanowiła dyrektywa 2001/18. To właśnie uchybienia w tej procedurze stały się podstawą stwierdzenia przez Sąd nieważności decyzji. Komisja nie przedstawiła bowiem właściwym komitetom do ponownego zaopiniowania projektów decyzji po otrzymaniu w 2009 r. dodatkowej opinii od Europejskiego Urzędu ds.Bezpieczeństwa Żywności (EFSA). Same projekty decyzji nie różniły się w niczym od opiniowanych wcześniej, w 2005 r. Mimo to, Sąd stwierdził, że uchybienia te mogłyby stać się przyczyną zmiany decyzji komitetów i wpłynąć na treść ich opinii. Uznał, że jest to poważne naruszenie wymogów proceduralnych, o którym mowa w art 263 TFUE. Decyzję w 2010 r. zaskarżyły Węgry, a interwenientami w sprawie były Francja, Luksemburg, Austria i Polska.
Warto wspomnieć, że zakaz handlu i uprawy Amflory może nie mieć wielkiego praktycznego znaczenia. BASF wycofał się z jej sprzedaży na rynki europejskie w 2011 r. ze względu na dużą polityczną niepewność rynku. Obecnie jedyną rośliną modyfikowaną genetycznie uprawianą w UE jest MON810 - odporna na szkodniki kukurydza wyprodukowana przez Monsanto, które jednak również przestało starać się o kolejne zezwolenia. Jednak już wkrótce Komisja i Rada będą musiały podjąć decyzje w sprawie kolejnej odmiany modyfikowanej genetycznie kukurydzy - Pioneer Hi-Bred (pozytywna opinia EFSA dostępna tu), która o pozwolenia stara się od 2001 r. (więcej).
Wyrok Sądu spotkał się z bardzo pozytywnymi komentarzami ze strony organizacji środowiskowych. Czy jednak faktycznie jest tak, że Komisja forsuje uprawę GMO w Europie? W gruncie rzeczy procedury w UE są bardzo restrykcyjne, a przede wszystkim wyjątkowo długotrwałe.W efekcie kolejni producenci GMO sami wycofują się z europejskiego rynku, gdyż walka o pozwolenia staje się zwyczajnie nieopłacalna. I tu rodzą się pytania: kto faktycznie traci na zakazie uprawy GMO oraz czy faktycznie da się ochronić środowisko w sytuacji, gdy GMO są masowo uprawiane w innych regionach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz