Andreas Breivik odbywający najdłuższą możliwą do zasądzenia w Norwegii karę pozbawienia wolności - 21 lat - wytoczył powództwo przed sądami norweskimi w związku z rzekomym naruszeniem jego praw gwarantowanych art. 3 i 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W uzasadnieniu wskazał m.in. na zbyt częste kontrole osobiste, złe warunki osadzenia - włącznie z brakiem możliwości samodzielnego przyrządzania posiłków, częste stosowanie w stosunku do niego środków przymusu w postaci kajdanek, ograniczenia w zakresie kontaktów ze światem zewnętrznym, ograniczenia w zakresie prowadzenia korespondencji, czy niemożność zawarcia związku małżeńskiego w wyniku braku zgody na otrzymywanie i odpowiadanie na korespondencję zewnętrzną.
Rozpatrujący powództwo sąd pierwszej instancji dopatrzył się w sytuacji, w której znalazł się powód, naruszenia art. 3 EKPCz, który zakazuje nieludzkiego i poniżającego traktowania. Należy przyznać, że orzeczenie sądu świadczy o dogłębnej znajomości Konwencji, ponieważ dokładnie takie same zarzuty, jak te skierowane przez pana Breivika, stanowią podstawę skarg kierowanych przez osadzonych przeciwko poszczególnym krajom do ETPCz.
Niestety treść orzeczenia znana jest jedynie z relacji mediów (tu i tu), a te zasadniczo komentują je w sposób bardzo krytyczny, co może wypaczać jego treść. Jak się wydaje, sąd norweski dopatrzył się naruszenia przepisu Konwencji nie w kontekście "warunków" osadzenia - bo te trudno uznać za urągające godności, ale w kontekście zbyt częstych kontroli osobistych i zbyt drastycznych ograniczeń nałożonych na kontakty powoda ze światem.
Zarazem trzeba przyznać, że orzeczenie bardzo wysoko podnosi standard ochrony praw człowieka. Na całym świecie spotkało się to ze zdecydowaną krytyką, nawet wśród obrońców praw człowieka.
Sąd dodatkowo zasądził na rzecz powoda zwrot kosztów procesu w wys. równoważnej 35 tys. funtów. Orzeczenie nie jest prawomocne.
Niestety treść orzeczenia znana jest jedynie z relacji mediów (tu i tu), a te zasadniczo komentują je w sposób bardzo krytyczny, co może wypaczać jego treść. Jak się wydaje, sąd norweski dopatrzył się naruszenia przepisu Konwencji nie w kontekście "warunków" osadzenia - bo te trudno uznać za urągające godności, ale w kontekście zbyt częstych kontroli osobistych i zbyt drastycznych ograniczeń nałożonych na kontakty powoda ze światem.
Zarazem trzeba przyznać, że orzeczenie bardzo wysoko podnosi standard ochrony praw człowieka. Na całym świecie spotkało się to ze zdecydowaną krytyką, nawet wśród obrońców praw człowieka.
Sąd dodatkowo zasądził na rzecz powoda zwrot kosztów procesu w wys. równoważnej 35 tys. funtów. Orzeczenie nie jest prawomocne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz