Dwa tygodnie po niższej izbie parlamentu, argentyński Senat wyraził zgodę na uchylenie moratorium na spłatę jej zagranicznego zadłużenia wobec tzw. sępich funduszy, co może stanowić pierwszy krok w stronę powrotu na międzynarodowe rynki finansowe, po tym jak w 2014 państwo to znalazło się w stanie niewypłacalności (zob. choćby nasze posty tu i tu nt. nieudanej próby swapu kredytowego). Na mocy ustawy rząd będzie mięć prawo do podjęcia negocjacji z wierzycielami niewspółpracującymi (Les Echos, Fonds vautours : l’Argentine tourne la page), którzy skupili z rynku 7% obligacji wyemitowane przed niewypłacalnością Argentyny z 2001 roku celem wymuszenia spłaty pełnej kwoty dłużnej pod groźbą zablokowania restrukturyzacji pozostałej części długu. Pozostali wierzyciele uprzednio zgodzili się w 2005 i 2010 na redukcję kwoty dłużnej o 60-70%.
Jak argumentował nowy prezydent Argentyny, Mauricio Macri, brak zgody parlamentu na taki krok, a w rezultacie dalsza niemożność przyciągnięcia inwestycji zagranicznych, groziła wybuchem hiperinflacji oraz koniecznością przeprowadzenia daleko idącej konsolidacji fiskalnej. Polityczne zwycięstwo prezydenta nie przyszło jednak łatwo, o czym świadczyć może choćby 12 godzinna debata, która poprzedziła głosowanie.
Drugim warunkiem odzyskania dostępu do zagranicznych źródeł finansowania, utraconego w 2002 roku, jest uchylenie przez amerykański sąd apelacyjny nakazu sądowego, na mocy którego do czasu spłaty wierzycieli niewspółpracujących Argentyna nie ma prawa emitować nowych obligacji, ani regulować względem pozostałych dłużników. Rozprawa odbędzie się 13 kwietnia, na dzień przed upływem terminu spłaty sępich funduszy. Jeżeli jednak wszystko przebiegnie pomyślnie, na co się zanosi zważywszy na zapowiedź sędziego Griesy uchylenia nakazu w razie przyjęcia ustawy, analitycy oceniają że druga gospodarka Ameryki Łacińskiej może w tym roku pozyskać z rynku nawet 30 mld USD (FT, Argentina clears way for repayment of ‘holdout’ creditors; AFP, Argentine Senate to vote on settling big foreign debts).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz