Media oszalały po stwierdzeniu przez min. Waszczykowskiego, że wojny na Bałkanach, które miały miejsce w latach 90-tych XX wieku miały charakter marginalny (zobacz tutaj). Komentarze wypowiedzi min. Waszczykowskiego były w większości nieprzychylne, podkreślające rzekomą niekompetencję i traktując powyższą wypowiedź jako kolejną dyplomatyczną "wpadkę" ministra.
Jednak warto zawsze zwrócić uwagę na kontekst wypowiedzi - a była ona wypowiedziana w kontekście 60 lecia przyjęcia traktatów rzymskich i budowy podstaw Unii Europejskiej. Minister podkreślał, że jednym z celów Unii było niedopuszczenie do wojny, i w istocie Unia jest traktowana jako wspólnota bezpieczeństwa, w ramach której konflikt zbrojny jest niemożliwy i rzeczywiście do niego nie doszło. Konflikty toczyły się na obrzeżach UE, właśnie na Bałkanach. Tak, dla państw tworzące wówczas Unię Europejską, ta wojna była na jej obrzeżach, blisko, lecz jednak nie w ramach świata zachodniego.
Na Bałkanach interweniowały nie tylko siły ONZ (m.in. misja UNPROFOR niezwykle kontrowersyjna ze względu na mieszanie typowych funkcji utrzymania pokoju z wymuszaniem pokoju) oraz NATO. Mimo zaangażowania nie udało się uniknąć takich zbrodni jak ludobójstwo (bo tak określił zbrodnię w Srebrenicy i Międzynarodowy Trybunał Karny dla byłej Jugosławii i Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości). Jednak interwencja w Bośni i Hercegowinie utorowała drogę do interwencji humanitarnej w Kosowie w 1999 r.
Komentatorzy skupiają się na przypominaniu liczby ofiar śmiertelnych i nadal niespokojnej sytuacji na Bałkanach. I znów min. Waszczykowski porównywał liczbę ofiar na Bałkanach do liczby ofiar II wojny światowej- w tym zestawieniu, wojna na Bałkanach rzeczywiście jawi się jako "marginalna". Także jeśli porównamy ją do innych konfliktów zbrojnych po II wojnie światowej (konflikt w Syrii - prawie 500.000, Rwanda (niemal w tym samym okresie) - 500.000-1.000.000, DRK - ok. 2.000.000), a w przypadku wojny na Bałkanach ok. 100.000 ofiar.
Podsumowując powyższe - można zrozumieć, dlaczego min. Waszczykowski wojnę na Bałkanach w powyższym kontekście określił jako marginalną, kontekst był unijny, globalny... Takich słów nie powie się jednak ofiarom danego konfliktu, a w ustach polskiego ministra rzeczywiście są pewną niezręcznością z dwóch względów:
1. Polska wielokrotnie podkreślała, że nie można żadnego konfliktu traktować jako nieważnego, bo nigdy nie wiemy, czy nie będziemy czyjąś Etiopią, czy czasem świat odmówi umierania za Gdańsk - nie ma więc wojen marginalnych, każda wojna jest ważna.
2. To właśnie Polak - Tadeusz Mazowiecki bił na alarm w sprawie zbrodni popełnianych na Bałkanach, z tego powinniśmy być dumni i to powinniśmy podkreślać w każdej dyskusji, w której Bałkany się pojawiają, bo dla polskiej dyplomacji żadna wojna na terenie Europy nie była i miejmy nadzieję, że nigdy nie będzie nieistotna - i bądźmy sprawiedliwi, min. Waszczykowski robi wiele, by przypomnieć, że konflikt na Ukrainie to wojna nie gdzie indziej, ale w Europie, i o tej wojnie z pewnością nie możemy zapomnieć. No i przypomnijmy hasło polskiej kampanii do RB ONZ - Solidarność-Odpowiedzialność-Zaangażowanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz