Kilkanaście dni temu zakończyła się wizyta republikańskich kongresmenów w Izraelu, której celem było
zbadanie możliwości przeniesienia ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy.
Pierwsze zapowiedzi planów prezydenta Trumpa w tym przedmiocie pojawiły się już
podczas kampanii prezydenckiej. Ku zaskoczeniu wielu komentatorów zostały przez
niego kilkakrotnie wyraźnie potwierdzone również po objęciu stanowiska. Na przykład
podczas wizyty premiera Benjamina Netanjahu w Białym Domu, która miała miejsce
w zeszłym miesiącu, prezydent Trump stwierdził,
że bardzo ucieszyłby się z realizacji takiej decyzji.
Aktualnie jedynie kilka państw posiada konsulaty generalne w Jerozolimie (m.in. Belgia, Szwecja, Turcja i właśnie Stany Zjednoczone), jednak ich status jest specyficzny, tj. są one traktowane jako przedstawicielstwa w Jerozolimie lub/i w Autonomii Palestyńskiej, a nie jako urzędy konsularne w Izraelu. Wraz z przeniesieniem w 2006 r. siedziby ambasady Kostaryki oraz Salwadora z Jerozolimy do Tel Awiwu, dotychczas
żadne państwo nie zdecydowało się na ulokowanie siedziby ambasady w
Jerozolimie.
Izrael
przejął kontrolę nad całą Jerozolimę w wyniku wojny sześciodniowej w 1967 r., a
stolicą swego państwa ogłosił to miasto w 1980 r. To właśnie od tego momentu Izrael
wzywa państwa, z którymi utrzymuje stosunki dyplomatyczne, a które zdecydowały
się powołać placówkę dyplomatyczną w Izraelu, do umiejscawiania ich w
Jerozolimie. Podstawą takich wezwań jest zasada prawa dyplomatycznego, że
siedzibą misji dyplomatycznej powinno być miejsce siedziby głównych urzędów (rządu,
głowy państwa) w państwie przyjmującym, a więc w praktyce stolica. W tym
przypadku jednak, w związku z niewyjaśnionym statusem prawnomiędzynarodowym
Jerozolimy, powszechnym uznaniem zajęcia całej Jerozolimy przez Izrael za akt
sprzeczny z prawem międzynarodowym, a także licznymi rezolucjami Rady
Bezpieczeństwa (zaczynając od głośnej Rezolucji nr 242 z 1967 r., wzywającej do opuszczenia terytoriów zajętych podczas
działań zbrojnych, a więc również Wschodniej Jerozolimy, czy też Rezolucji nr 478 z 1980 r., wskazującej, że przyjęcie przez Kneset ustawy, uznającej całą
Jerozolimę za stolicę Izraela, jest naruszeniem prawa międzynarodowego oraz
wzywającej do rezygnacji z misji dyplomatycznych w tym mieście) takie wezwania
trudno uznać za uzasadnione.
W
praktyce dyplomatycznej zdarzały się niekontrowersyjne przykłady zmiany stolicy
państwa przyjmującego, które pociągały za sobą konieczność zmiany siedzib
wszystkich misji dyplomatycznych (tak np. w Brazylii po przeniesieniu w 1960 r.
stolicy z Rio de Janerio do Brasilii). Specyficzna sytuacja ma miejsce
natomiast w Holandii, gdzie konstytucyjną stolicą i miejscem jednej z siedzib
głowy państwa jest Amsterdam, a siedzibą pozostałych najważniejszych władz
państwowych oraz miejscem dwóch pozostałych siedzib głowy państwa jest Haga.
Zdecydowana większość misji dyplomatycznych ma siedzibę w Hadze, ale np. w przeszłości ambasady w Amsterdamie miał Uzbekistan oraz Islandia. Jednak pełna
akceptacja tej sytuacji przez władze holenderskie, a także bliskie położenie
oraz dogodna komunikacja między tymi dwoma miastami powodują, że istnienie
siedzib misji dyplomatycznych w dwóch miastach jest czymś normalnym. Trudno jednak
przypadek brazylijski czy też holenderski porównywać do sytuacji z Jerozolimą,
której status jest jednym z głównych przedmiotów sporu w konflikcie
izraelsko-palestyńskim.
Realizacja
zapowiedzi prezydenta Trumpa z pewnością przyniosłaby negatywne konsekwencje
dla izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego. Niektórzy komentatorzy wskazują
nawet, że całkowicie by go zniweczyła. Pierwsze komentarze wskazują również na
spodziewaną negatywną reakcją państw regionu, w tym państw będących strategicznymi
sojusznikami Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie (m.in. Arabia Saudyjska
i Egipt). Jednak sprawa nie jest ostatecznie przesądzona. W mediach pojawiają
się np. informacje, że rozważane jest pozostawienie siedziby ambasady w Tel Awiwie,
a jedynie umiejscowienie rezydencji ambasadora w Jerozolimie. Deklarację chęci
zamieszkanie właśnie w Jerozolimie złożył
również David Friedman, kandydat prezydenta Trumpa na ambasadora w Izraelu. Pojawiają
się również głosy, że prowadzona „wstępna analiza” (w tym wspomniana wizyta
kongresmenów) przyniesie decyzję o pozostaniu przy status quo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz