niedziela, 19 marca 2017

Kolejne kroki w kierunku przeniesienia siedziby ambasady Stanów Zjednoczonych w Izraelu do Jerozolimy

Kilkanaście dni temu zakończyła się wizyta republikańskich kongresmenów w Izraelu, której celem było zbadanie możliwości przeniesienia ambasady USA z Tel Awiwu do Jerozolimy. Pierwsze zapowiedzi planów prezydenta Trumpa w tym przedmiocie pojawiły się już podczas kampanii prezydenckiej. Ku zaskoczeniu wielu komentatorów zostały przez niego kilkakrotnie wyraźnie potwierdzone również po objęciu stanowiska. Na przykład podczas wizyty premiera Benjamina Netanjahu w Białym Domu, która miała miejsce w zeszłym miesiącu, prezydent Trump stwierdził, że bardzo ucieszyłby się z realizacji takiej decyzji.


Aktualnie jedynie kilka państw posiada konsulaty generalne w Jerozolimie (m.in. Belgia, Szwecja, Turcja i właśnie Stany Zjednoczone), jednak ich status jest specyficzny, tj. są one traktowane jako przedstawicielstwa w Jerozolimie lub/i w Autonomii Palestyńskiej, a nie jako urzędy konsularne w Izraelu. Wraz z przeniesieniem w 2006 r. siedziby ambasady Kostaryki oraz Salwadora z Jerozolimy do Tel Awiwu, dotychczas żadne państwo nie zdecydowało się na ulokowanie siedziby ambasady w Jerozolimie.


Izrael przejął kontrolę nad całą Jerozolimę w wyniku wojny sześciodniowej w 1967 r., a stolicą swego państwa ogłosił to miasto w 1980 r. To właśnie od tego momentu Izrael wzywa państwa, z którymi utrzymuje stosunki dyplomatyczne, a które zdecydowały się powołać placówkę dyplomatyczną w Izraelu, do umiejscawiania ich w Jerozolimie. Podstawą takich wezwań jest zasada prawa dyplomatycznego, że siedzibą misji dyplomatycznej powinno być miejsce siedziby głównych urzędów (rządu, głowy państwa) w państwie przyjmującym, a więc w praktyce stolica. W tym przypadku jednak, w związku z niewyjaśnionym statusem prawnomiędzynarodowym Jerozolimy, powszechnym uznaniem zajęcia całej Jerozolimy przez Izrael za akt sprzeczny z prawem międzynarodowym, a także licznymi rezolucjami Rady Bezpieczeństwa (zaczynając od głośnej Rezolucji nr 242 z 1967 r., wzywającej do opuszczenia terytoriów zajętych podczas działań zbrojnych, a więc również Wschodniej Jerozolimy, czy też Rezolucji nr 478 z 1980 r., wskazującej, że przyjęcie przez Kneset ustawy, uznającej całą Jerozolimę za stolicę Izraela, jest naruszeniem prawa międzynarodowego oraz wzywającej do rezygnacji z misji dyplomatycznych w tym mieście) takie wezwania trudno uznać za uzasadnione.

W praktyce dyplomatycznej zdarzały się niekontrowersyjne przykłady zmiany stolicy państwa przyjmującego, które pociągały za sobą konieczność zmiany siedzib wszystkich misji dyplomatycznych (tak np. w Brazylii po przeniesieniu w 1960 r. stolicy z Rio de Janerio do Brasilii). Specyficzna sytuacja ma miejsce natomiast w Holandii, gdzie konstytucyjną stolicą i miejscem jednej z siedzib głowy państwa jest Amsterdam, a siedzibą pozostałych najważniejszych władz państwowych oraz miejscem dwóch pozostałych siedzib głowy państwa jest Haga. Zdecydowana większość misji dyplomatycznych ma siedzibę w Hadze, ale np. w przeszłości ambasady w Amsterdamie miał Uzbekistan oraz Islandia. Jednak pełna akceptacja tej sytuacji przez władze holenderskie, a także bliskie położenie oraz dogodna komunikacja między tymi dwoma miastami powodują, że istnienie siedzib misji dyplomatycznych w dwóch miastach jest czymś normalnym. Trudno jednak przypadek brazylijski czy też holenderski porównywać do sytuacji z Jerozolimą, której status jest jednym z głównych przedmiotów sporu w konflikcie izraelsko-palestyńskim.


Realizacja zapowiedzi prezydenta Trumpa z pewnością przyniosłaby negatywne konsekwencje dla izraelsko-palestyńskiego procesu pokojowego. Niektórzy komentatorzy wskazują nawet, że całkowicie by go zniweczyła. Pierwsze komentarze wskazują również na spodziewaną negatywną reakcją państw regionu, w tym państw będących strategicznymi sojusznikami Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie (m.in. Arabia Saudyjska i Egipt). Jednak sprawa nie jest ostatecznie przesądzona. W mediach pojawiają się np. informacje, że rozważane jest pozostawienie siedziby ambasady w Tel Awiwie, a jedynie umiejscowienie rezydencji ambasadora w Jerozolimie. Deklarację chęci zamieszkanie właśnie w Jerozolimie złożył również David Friedman, kandydat prezydenta Trumpa na ambasadora w Izraelu. Pojawiają się również głosy, że prowadzona „wstępna analiza” (w tym wspomniana wizyta kongresmenów) przyniesie decyzję o pozostaniu przy status quo.

Brak komentarzy: