5 listopada br. Zgromadzenie Ogólne i Rada Bezpieczeństwa ONZ wybrały Hilary Charlesworth na urząd sędziego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Hilary Charlesworth, obecnie związana z University of Melbourne, jest znaną australijską badaczką prawa międzynarodowego, specjalizującą się m.in. w prawach człowieka i teorii prawa. Dwukrotnie pełniła funkcję sędziego ad hoc w postępowaniach przed MTS – w sprawie Whaling in the Antarctic (Australia v. Japan) z 2013 r. (pisaliśmy o niej tu i tu) oraz w sprawie Arbitral Award of 3 October 1899 (Guyana v. Venezuela) z 2020 r.
Hilary Charlesworth została wybrana na miejsce zwolnione w maju tego roku po śmierci również pochodzącego z Australii Jamesa Crawforda. W związku z tym jej mandat potrwa do końca kadencji, na którą został wybrany Crawford, tj. do lutego 2024. Zgodnie z przyjętą niepisaną praktyką, w przypadku śmierci lub rezygnacji sędziego MTS, wakat jest obsadzany przez osobę pochodzącą z tego samego kraju. Taka sytuacja miała przykładowo miejsce w 2018 r., kiedy został wybrany sędzia Yuji Iwasawa. W obecnym przypadku praktyka ta została podważona, bowiem grecka grupa narodowa zgłosiła swojego kandydata. Linos-Alexandre Sicilianos, do niedawna sędzia i prezes ETPCz, przepadł jednak już w pierwszej rundzie głosowania. Złamanie dotychczasowej praktyki poprzez wysunięcie kandydatury Sicilianosa było żywo komentowane m.in. na łamach EJIL:Talk! Równolegle mogliśmy śledzić kolejny odcinek trwającej od lat dyskusji na temat zwiększenia reprezentacji kobiet w sądownictwie międzynarodowym (zob. np. tu i tu).
Śmiało można stwierdzić, że na naszych oczach „słowo staje się ciałem” i w ostatniej dekadzie możemy obserwować lawinowy wzrost liczby kobiet zasiadających w MTS. Oprócz Hilary Charlesworth funkcję tę obecnie pełnią trzy inne kobiety, tj. obecna prezes MTS, Joan E. Donoghue z USA (od 2010), Hanqin Xue z Chin (od 2010) oraz Julia Sebutinde z Ugandy (od 2012). Wcześniej przez wiele lat jedyną kobietą w składzie MTS była Rosalyn Higgins z Wielkiej Brytanii. Tym samym procent kobiet-sędziów w trwającej blisko siedem dekad historii MTS osiągnął niecałe 5%. Należy za to zauważyć, że są to prawniczki reprezentujące różne kontynenty i kultury prawne, co także ma istotne znaczenie dla zwiększenia różnorodności składu.
Choć nadal trudno mówić o równej reprezentacji płci w MTS, a nawet o osiągnięciu symbolicznego progu masy krytycznej (30%), wybór Hilary Charlesworth może zwiastować koniec epoki „klubu dżentelmenów”. Jest ona bowiem jedną z najważniejszych przedstawicielek nurtu krytyki feministycznej w prawie międzynarodowym. W swoim wiodącym dziele „The Boundaries of International Law: A Feminist Analysis” (Manchester 2000, razem z Christine Chinkin) wskazuje że płeć jest czynnikiem, który ma wpływ na kształt prawa międzynarodowego. Znikoma reprezentacja kobiet w ciałach decyzyjnych skutkuje tym, że kobieta funkcjonuje w prawie międzynarodowym jako „inna”, podmiot postrzegany głównie przez pryzmat funkcji reprodukcyjnych, dodatek do rzeczywistości kreowanej przez mężczyzn (op.cit. s. 308). Potrzeby, problemy i doświadczenia kobiet nie są obecne w mainstreamie prawa międzynarodowego, funkcjonując głównie w międzynarodowym prawie karnym i prawie praw człowieka, postrzeganych jako peryferie prawa międzynarodowego (op.cit., s. 335). Jedną z recept Charlesworth na zmianę systemu jest wejście w jego struktury i oddziaływanie od środka. Właśnie jej się to udało - zdobyła prawnomiędzynarodowy Olimp. Czy stanie się jego reformatorką? Będziemy śledzić jej działania z zainteresowaniem i uwagą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz