piątek, 4 kwietnia 2014

Granica dobrego (prawniczego) smaku a katastrofa lotu Malaysia Airlines 370


8 Marca 2014 r. zaginął samolot Boeing 777-200 ER należący do Malaysia Airlines. Na pokładzie samolotu lecącego z Kuala Lumpur do Pekinu znajdowało się ponad 200 osób – pasażerów oraz załogi. Do teraz nie odnaleziono wraku samolotu ani też nie wiadomo co tak naprawdę się wydarzyło. Część ubezpieczycieli rozpoczęła już wypłacanie odszkodowań.


Jak donosi The New York Times rozpoczęła się właśnie prawnicza walka o potencjalnych klientów – krewnych pasażerów samolotu. Tylko czy tak powinno to wyglądać? Wielu krewnych wciąż nie dopuszcza do siebie myśli, że nikt nie przeżył katastrofy.

Rodziny są uprawnione do odszkodowania na podstawie Konwencji o ujednoliceniu niektórych zasad dotyczących międzynarodowego przewozu lotniczego (Konwencja z  Montrealu). Mogą się oczywiście także zdecydować na dochodzenie odszkodowania z tytułu deliktu od linii lotniczych, Boeinga lub producentów części samolotowych. O jakich kwotach może tu być mowa? Warto przytoczyć dane sprzed paru lat. Na podstawie Konwencji z Montrealu Francuskie Sądy w związku z katastrofą Airbusa z 2009 r. przyznawały bliskim tragicznie zmarłych odszkodowania w wysokości 126.000,00 euro. Chińskie sądy natomiast po katastrofie z 2010 r. przyznawały nieco niższe kwoty ( w wysokości około 98.000,00 euro).

Warto przypomnieć, że właściwość sądów ujęta jest w Konwencji z Montrealu bardzo szeroko – powództwo może być wytoczone m.in. na terytorium jednego z Państw-Stron albo przed sądem właściwym dla siedziby przewoźnika albo jego głównego miejsca prowadzenia działalności, albo miejsca prowadzenia działalności, w ramach której zawarta została umowa, albo przed sądem miejsca przeznaczenia.

Większość prawników-specjalistów z dziedziny dochodzenia odszkodowań po takich katastrofach podkreśla, że wciąż zbyt mało wiadomo, by spieszyć się ze składaniem powództwa. Niemniej jednak przedstawiciele kilku amerykańskich kancelarii wysłani do Pekinu oraz Kuala Lumpur starają się od paru dni przekonać rodziny pasażerów samolotu, żeby dochodzili swoich praw przed sądem (najlepiej zresztą z ich pomocą). Rynek prawniczy się zapełnia, a sprawa będzie duża i dochodowa. Tylko czy nie za wcześnie na takie kroki? Czy to w ogóle jest etyczne? Nie sposób oprzeć się pokusie by nie zakończyć nieco banalnym stwierdzeniem, że wbrew sugestiom niektórych, pieniądze nigdy nie zastąpią człowieka.

Brak komentarzy: